tuluza do bf

wykręciła teraz drugi numer, który znała na pamięć i czekała, może chociaż bf odbierze.

odebrała, chociaż się trochę grzebiąc, bo jeszcze spała i tak dalej. w każdym razie, zwlekła się z łóżka, by sięgnąć po telefon, co leżał akurat na stoliczku obok. popatrzyła na wyświetlacz i uśmiechnęła się, ale potem trochę nachmurzyła też, bo coś tam.
- cześć, tulus! - mruknęła do słuchawki, przecierając oczy.

- bf, czeeeeść. obudziłam cię, tak? sorry, ale cholernie mi się nudzi, chętnie bym poszła do szkoły, ale sid śpi, a boję się go obudzić. w każdym razie co u ciebie? - wyrzuciła z siebie na jednym tchu, by teraz upić łyk zimnej już kawwy. nie lubię zimnej, ona też więc nieznacznie się skrzywiła.

- tak, obudziłaś mnie, i, do cholery, chętnie bym cię za to zabiła. nie powinnaś opuszczać szkoły przez sida, mówię ci! - podrapała się po nagim kolanku, wzdychając do słuchawki, rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu swojego szlafroczka, ale on chyba został w łazience. - nie wiem, chyba wszystko w porządku. a u ciebie? znów pieprzyliście się całą noc z sidem?

- nie całą noc. poza tym to był fajny weekend, w dzień spaliśmy, w nocy sie pieprzyliśmy, szkoda, ze breth wrócił. właściwie to jestem za tym by zamieszkał z anne. na pewno? masz jakiś dziwny głos. jutro pójdę na pewno, znasz kogoś kto mi posprząta? bo stephanie nie przyszła, breth mnie zajebie - odgarnęła włosy za ucho, bo prawie wpadały do kawy, a potem z telefonem w dłoni, miała speaker on, ruszyła do łazienki, by własnie te włosy umyć.

- spotkałam tę anne wczoraj w jakimś parku, nie wydawała się taka zła, serio. - właśnie, chociaż może to tylko jej się tak wydawało, a tak naprawdę anne ma świecące oczy i inne takie bajery. - nie znam nikogo, może sama sobie posprzątać, hę? ja czasami sama sprzątam! - no serio, potrafiła nawet uruchomić odkurzacz. - ja mam zawsze dziwny głos, naprawdę wszystko w porządku. może sie przeziębiłam, jest przecież październik, nietrudno o chorobę... - nie chciała przecież opowiadać tulus o tym, co to jej knock mówił, o tej ślepej miłości......xd

xdxdxd! czytałam.
- nie będę sprzątać, o nie - powiedziała stanowczo i zmoczyła sobie włosy, by je umyć teraz. umyła, szybko powiedzmy - okej, w porządku, tak tylko dzwonię, żeby zobaczyć, czy jeszcze żyjesz.

- no, żyję, jak widzisz, chyba, że podstawili zamiast mnie jakiegoś robota, czy klona, cokolwiek. więc, teeen, trzymaj się tulus? - oparła się tyłkiem o parapet, wyglądając przez okno.

stwierdziła, że bf jest serio niemiła : / i powiedziała paaaaa i się rozłączyła.

westchnęła i poszła się myć!!1