apolla i anne, tak myślę ; )

niezwykle ucieszony objął ją w talii, ale chwilę później jedna ręka zjechała na tyłek anne, co my teraz zrobimy?!?!, nieważne, i pocałował ją w jej mały, mam nadzieję, że mały, nosek, potem w czółko & wreszcie w usta. - jakie masz plany na wieczór? - zapytał i ucałował jeszcze raz, tyryryry!

- och, wcale nie takie perwersyjne - mruknęła, odrywając się od jego ust, by przejść teraz na jego szyję, której zapach po prostu uwielbiała i mogła się nim narkotyzować bez opamiętania. jej dłonie powoli wsunęły się, niemal same z siebie, pod jego koszulkę, by teraz badać jego plecy w okolicy nerek.

nawet nie miał tam łaskotek, bo ja mam straszne, ale mniejsza z tym. - na pewnooooo? - przeciągnął, poczym szepcząc jej do ucha, że ją kocha pocałował ją w nie, a następnie w usta. - może weźmiemy razem kąpiel, co ty na to? - zaproponował, licząc na entuzjastyczne tak, że o tym wspomnę :d

- no dobrze - powiedziała z lekkim wahaniem, przytulając policzek do jego klatki piersiowej. po ostatnim seksie, który uprawiała, czuła się małopodniecająca, miała więc nadzieję, że zrobią to po prostu pod kołderką i nikt niczego nie zobaczy. jednak to wyznanie, dwa proste słowa zadecydowały i odpowiedziały za nią. ona wprawdzie nie była gotowa na takie wyznania, ale sądziła, że apollo poczeka.

apollo więc ni stąd, ni z owąd wziął anne na ręce i zaniósł do łazienki, bo mimo wszystko wcale nie był słabym chłopcem, ha! posadził ją delikatnie na brzegu wanny & zaczął przygotowywać kąpiel, no wiesz. - hm.. jesteś pewna, że chcesz to zrobić? bo zrozumiem, jeżeli nie jesteś jeszcze na to gotowa. - zapewnił, choć w środku wszystko w nim buzowało i wcale nie miał ochoty czekać.

- próbujesz mnie odwieść od swoich niecnych celów? - zmrużyła oczy, uśmiechając się do niego figlarnie, po czym szybkim ruchem zrzuciła z siebie koszulkę, która wylądowała gdzieś w kącie. miała na sobie miły, seksowny, koronkowy stanik, całe jej szczęście w tym, chociaż myślę, że apollo wolał ją bez stanika.

- nie, no skądże! - zaśmiał się i podszedł do anne, objął ją w talii & zaczął namiętnie całować w szyję, teraz już wiedział, że chyba naprawdę się w niej zakochał, nie był jednym z tych, którzy jednego dnia kochają, a drugiego rzucają, w jego ustach 'kocham cię' naprawdę miało duże znaczenie.

zarzuciła mu ręce na szyi i nie zapominajmy o tym, że siedzieli na brzegu wanny, do której teraz przypadkowo wpadli, rozchlapując pół jej zawartości po podłodze.
- kurczę - zdążyła jedynie stwierdzić, starając się opanować śmiech, by teraz pozbawić go koszulki i wycałować jego lewy obojczyk.

anne w mokrych ciuchach była jeszcze bardziej podniecająca niż zwykle, dlategoż gdy w końcu udało mu się przestać się śmiać, zdjął z niej spodnie, czy co tam miała, zrobił to z lekkim trudem, ale cicho! & dalej całował ją, dosłownie wszędzie <3

no to na pewno musiało to być bardzobardzo przyjemne, odrzuciła nawet głowę do tyłu, ale na szczęście nie wyrąbała nią o brzeg wanny ani nic z tych rzeczy. teraz to ona potrudziła się nieźle nad jego spodniami, które wyrzuciła na podłogę, by stwierdzić, że bokserki apollo ciasno przylegają do jego męskości! toteż jej dłoń wsunęła się w te jego bokserki, by teraz w nich majstrować.

iiiii się wykąpali i w ogóle, poczym apollo poszedł spać, bo tak mnie boli głowa, że nie mogę nią nawet ruszać, sori :c

ujoj, no to anne poszła spać razem z nim, bo przecież nie do osobnego łóżka.

będę brał cię w aucie, dobra nieważne, musiałam to napisać :d

apollo siedział łazience i brał kąpiel, to nic, że był tam już 9238729382938 godzin, więc nie zdziwiłby się gdyby anne zaraz zaczęła dobijać się do drzwi.

ale ona wcale się nie dobijała, zwyczajnie weszła, bo odczuwała konieczną potrzebę wyregulowania sobie brwi tu i teraz, więc tylko zamknęła za sobą drzwi i obrzuciła go dość pożerającym spojrzeniem, hyhy.
- myślałam, że się utopiłeś - stwierdziła, podchodząc do lustra i odwracając się tyłem do apolla tym samym.

- wiesz.. myślałem nad tym, ale stwierdziłem, że nie mogę zostawić pewnej pięknej kobiety samej. - powiedział żartobliwie wychodząc z wanny i otulając się ręcznikiem ;c. - jak się czujesz? - spytał, choć chodziło mu bardziej o jej psychiczne samopoczucie, nie fizyczne, bo mniemał, że to drugie było dobre, no nieważne, następnie podszedł do anne, złapał ją od tyłu gdzieś w okolicach bioder i przytulił do siebie, szepcząc jej do ucha jakieś miłe słówka, nie mam pomysłu jakie :d

- dobrze - powiedziała, stwierdzając, że apollo właśnie pomoczył jej ciuchy, ale nic na to nie powiedziała, tylko odwróciła się do niego przodem, by uśmiechnąć się szeroko i wsunąć dłonie pod jego ręcznik, by ułożyć je na jego klatce piersiowej i zrobić mu malinkę na szyi. - ale ładnie pachniesz, mm - wymruczała.

- a jak w szkole? wczoraj mówiłaś coś o problemach z historią, prawda? - spytał, potwierdzając tym samym, że ją słuchał, ale nieważne. wytarł się dokładnie ręcznikiem i ubrał bokserki leżące uprzednio gdzieś na ziemi.

- no taaaak, ale nieważne, bo i tak nic nie da się z tym zrobić - usiadła na brzegu wanny półdupkiem i spuściła z niej wodę. podrapała się po czubku główki i uśmiechnęła mniej więcej tak: ;c, czyli trochę nie w tę stronę co trzeba, jezu, głupoty piszę.

- jak to? - spytał trochę wystraszony, trochę zmartwiony, bo to raczej nie mogło być nic dobrego. usiadł na sedesie, o tak, na sedesie!, xd, i zaczął myśleć o jakimś wyjeździe, przed świątecznym, a potem trochę o świętach, czy spędzą je razem, czy każde spędzi je osobno :c

- no tak to, że zawaliłam semestr i mam dwa. już wystawione - wzruszyła ramionami, szczerze mówiąc, w tym momencie mało ją to obchodziło, bo właśnie na brzuchu apollo zrobiła się maleńka fałdka skóry, kiedy trochę się przygarbił. aż przeszły po niej dreszcze.

- masz jakieś plany no wiesz, na święta? w końcu to niedługo. - zapytał zaciekawiony, poczym pociągnął anne za rękę do siebie, bo jak mniemam od sedesu niedaleko było do wanny, i usadził ją u siebie na kolanach.

- nie, raczej nie. po pierwsze, może ci nie wiadomo, ale, hm, moi rodzice nie żyją - powiedziała, siląc się na to, by ton głosu jej nie drżał. - po drugie, z martinem jestem pokłócona. ale nie chcę ci się narzucać ani nic, jeśli chcesz gdzieś jechać, to zostanę w domu sama - mówiła nawet całkiem serio, teraz badając opuszkami palców zajebiste mięśnie jego brzucha i próbując je zliczyć, ale nie wyszło, bo nie umiała się skoncentrować.

przytulił ją do siebie mocniej i oparł głowę o jej ramię, plecy, cokolwiek? :d, następnie ściszonym głosem powiedział, że wie, w końcu znają się już tyle lat i no. - no ja raczej też nie mam planów, do rodziców nie mam zamiaru się odezwać, więc wszystko wskazuje na to, że spędzimy je razem. - stwierdził ucieszony, bo bardzo zależało mu na anne, a rodzinnych świąt nie miał od lat :c

- to zajebiście, kotek - powiedziała, bo teraz ciągle będzie do niego mówić kotek i w ogóle. wplotła palce jednej z dłoni w jego włosy, by przygryźć zaczepnie jego dolną wargę, a potem, lekko mówiąc, przyssać sie do jego przyjemnych ust.

obrócił ją jakoś na tych kolanach, co by było wygodnie im obu, nie mam pojęcia jak to zrobił, ale jest to mało istotne. zaczął delikatnie całować ją w każdy fragment jej ust, by zjeżdżać coraz niżej w kierunku szyi, to mi przypomniało, że strasznie lubię jak mnie ktoś całuje w szyję :c, no nieważne.

anne też lubiła, więc odchyliła głowę do tyłu, bawiąc się gumką jego bokserek, by w końcu chwycić go za obie dłonie, bo miał lodowate, by ułożyć je na swoich pośładkach, anne wiedziała chyba, czego chce od życia! wprawdzie znudził jej się już seks w łazience, ale nigdy nie robiła tego na muszli klozeowej xd.

tyryry, wolał poczekać aż anne sama się rozbierze, nie chciał być nachalny czy coś....., nieważne :d całował ją po szyi już nie aż tak delikatnie, poczym szepnął jej do ucha, że ją kocha i zaczął je lekko gryźć & całować, hehe wena mi się kończy na niego chyba -.-

zawsze ci się kończy na wieczór xdxd. w każdym razie anne stwierdziła, że ona sama robierać się nie będzie, bo też nie chciała być nachalna, także po prostu poddawała się jego pocałunkom, odwzajemniając je oczywiście też! i ciągle badała rękoma jego brzuch, miał niesamowity brzuch, tak właśnie, nawet go o tym poinformowała.

bo ja śpię tutaj już.....dobra, nie ale nie wiem :d:d:d
wyszczerzył się dumnie, lubił gdy anne w ten sposób łechtała jego męskie ego, którego momentami miał przerost noale. włożył jej rękę pod bluzkę i delikatnie głaskał ją najpierw po jej idealnym, płaskim brzuchu, a następnie po plecach, poczym rozpiął jej stanik, bo mam nadzieję, miała taki z zapięciem z tyłu, nie z przodu, bo to chujowe...., i dalej delikatnie całował, tym razem w usta hehe namieszałam, aj nooooł :d

pocałowała teraz jego obojczyki, jeden na zmianę z drugim, by w końcu otoczyć ramionami jego szyję i usiąść jakoś tak, że teraz siedziała na nim okrakiem, przylegając swoim krocze do jego krocza. co by tu dużo mówić, była naprawdę napalona. aż zrzuciła z siebie bluzkę, razem ze stanikiem, by przylec piersiami do jego torsu.

nie mam weny przejmij więc inicjatywę.......................................................bo chichram xd.
przechylił ją delikatnie do tyłu podtrzymując jej plecy, i w ogóle ją całą, poczym pocałował ją najpierw w lewą, potem w prawą pierś i tak jeszcze kilkakrotnie. - anne.. - powiedział bez większego zastanowienia co miało by znaczyć wzywanie jej imienia, ale był już również napalony i było to silniejsze od niego :d

- apollo, mrrrrrr - zamruczała, jak wszyscy widzimy tutaj. - chodźmy stąd, póki jesteśmy w stanie - zaproponowała, bo sori, naprawdę nie miała ochoty robić tego na muszli toaletowej w towarzystwie spłuczki i w ogóle. stanęły jej suty!
ej, ja też chichram ;q.

teraz to już wogle XD
wziął ją więc na ręce i zaniósł do sypialni, ich wspólnej bo właśnie wymyśliłam, że anne przeniosła się do jego sypialni, a jej dawna to dziś znów pokój gościnny, no nieważne, i położył ją na łóżku & następnie ułożył się koło niej i bawił się jej włosami jednocześnie całując po twarzy he mieszam :d

wturłała się na niego, by uściąść na nim okrakiem i pozbawić go bokserek, które zsunęła mu do kolan, dalej to niech już sobie radzi. po czym zrobiła mu porządne bardzo dobrze językiem i zębami też trochę ;3. fujfuj, ale to w końcu anne. a anne to ja. ale chyba nie pod tym względem.

ściągnął je więc do końca jakimś tajemniczym sposobem, i to nogami, bo ręce miał zajęte trzymaniem anne za jej zgrabny tyłek, chociaż w sumie nie, za biodra bardziej, nieważne, poczym rzucił je, bokserki w razie wątpliwości, gdzieś na ziemię. może nawet jęknął aż, nie wiem, bo rzeczywiście było to porządne bardzo dobrze, poczym zaczął ją całować po dekoldzie, biuście & jej, jak już wspomniałam, idealnym brzuchu, i zastanawiam się czy już ma w nią wspacerować, ale nie, powstrzymam się i zrobimy to w następnym poście xd

no tak, bo jeszcze anne musiała pozbawić się resztek bielizny, by teraz naprawdę miło całować jego tors i jeszcze brzuch, bo na ten brzuch miała właśnie ochotę i się do niego śliniła, zwłaszcza, że tak fantastycznie napreżał teraz wszystkie miesnie z podniecenia!

teraz dość skrócona wersja będzie bo idę zaraz :d
apollo więc wspacerował w nią delikatnie po to, aby zaraz że tak to nazwę przyspieszyć, a kiedy już oboje doszli nawet wyspacerować i chamsko zdjąć ją z siebie i położyć na łóżku, poczym próbując opanować płytki oddech powiedział anne, że ją kocha i pocałował ją w nie wiem ramię.......... namieszałam wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeem i chichram :d

a ona zasnęła, chyba obrażona za to że ją tak brutalnie przeleciał, joł.

siedziała na łóżku, oparta plecami o jego ramę, z lampką winą już do połowy wypitą w ręce lewej, ubrana w dres, żeby było swojsko. usiłowała się skupić na czytaniu jakiegoś nudnego fragmentu, który to sprezentowali jej autorzy podręcznika, ale uznała, że to głupie, więc rzuciła ksiązką w ścianę, bo taki miała zwyczaj już, jak się na coś wkurwiała.

wychylił głowę z kuchni, w której aktualnie przygotowywał dla nich obiad, by zobaczyć co się stało. - znów zła? - zapytał całkiem obojętnym tonem, poczym podszedł do niej, odgarnął jej włosy z ramion i pocałował w szyję, by następnie z powrotem ruszyć do kuchni, albo, że tak powiem do garów..............chichram z garów terazx :d

chciała powiedzieć, żeby spieprzał, ale nie powiedziała, to chyba lepiej dla niej, bo takie wulgaryzmy rzucane w stronę ukochanego to nic miłego ;c. w każdym razie dopiła swoje winko jednym łyczkiem, by odstawić lampkę pustą już na szafkę nocną, zwlec się z łóżka i pójść za nim.
- nieee - odparła, ta jasne, wcale. - po prostu nakładli nam tego tyle, że teraz muszę uczyć się w piątki.

- jak chcesz mogę ci pomóc. - zaproponował, prawą ręką mieszając coś tam coś tam, a lewą trzymając anne gdzieś w okolicach bioder. - albo wynajmiemy ci korepetytora, albo raczej korepetytorkę. - zaśmiał się. - ja w sumie też powinienem się uczyć, no ale.. - chciał dokończyć czymś w stylu 'ale muszę teraz zajmować się tobą' lecz ugryzł się w język, bo zapewne usłyszałby przemówienie z ust anne, że wcale nie musi się nią zajmować, że da sobie radę itp itd.....

- a czemu by nie korepetytora? - zapytała z łobuzerkim uśmieszkiem, by uszczypnąć go w tyłek, konkretniej w prawy pośladek. - może będzie przystojny - mruknęła, ale wiesz, tak specjalnie, żeby sie z nim podroczyć, bo moje postaci dzisiaj się ze wszystkimi droczą.

- chcesz żebym był zazdrosny? - zapytał, poczym odwrócił się tyłem do anne, z przesadnie obrażoną miną. - FOSZEK! - zaśmiał się, i strzelił anne ze stanika, złośliwie, a co się będzie. - nie no, ale tak serio. i w ogóle, kiedy zaczyna się ta przerwa świateczna? bo już chciałbym zobaczyć cię w stroju kąpielowym opalającą się na jakiejś miłej plaży.. - rozmarzył się nieco! :d

- pewnie jeszcze topless, co? - zapytała, poprawiając stanik. roześmiała się pod nosem, by odgarnąć włosy lecące jej cały czas na twarz za ucho. - a co, nie jesteś zazdrosny? - wymruczała, zarzucając mu ręce na szyję.

- no a jak! - powiedział, pocałował ją w usta, nie jakoś namiętnie, czy coś & poszedł się uczyć, bo idę :c

stała przed lustrem w toalecie, świeżo wyprysznicowana w nocnej koszulce sięgającej jej gdzieś tak do ud ledwo, rozczesując włosy i próbując się uśmiechnąć tak, żeby nie było widać tych cholernych dołeczków w policzkach, które, jej zdaniem, kompletnie burzyły owal jej twarzy.

dołeczki są ble fuj, sama mam to wiem :d
apollo siedział w salonie, gdzie wraz z nim był cały stos przeróżnych książek i zeszytów, zarówno jego jak i anne, no cóż, uroki życia ucznia. popijał chłodną już herbatę malinową i z zamyśloną miną studiował podręcznik od historii.



jeszcze chwila i będzie dramka yeah

no, a anne teraz sięgnęła po szczoteczkę od zębów, by porządnie je wyszorować, opłukać buźkę, a potem przymaszerować do salonu, by rzucić się gdzieś na miejsce obok niego i niechętnie spojrzeć na podręcznik od historii, który właśnie kartkował od niechcenia.
- ale mi ziiiimno - poinformowała go, układając dłoń gdzieś na jego udzie i wtulając się w niego nieznacznie.

- nie przeszkadzaj. - odburknął jedynie, miał w poniedziałek egzamin z historii, a jako, że olał ostatnio szkołę, ma spore zaległości. musi się uczyć, więc obecność anne jedynie go teraz wkurzała, choć tego nie chciał, ale cóż poradzić, stres robi swoje. - zrobisz mi jeszcze herbaty? bo już całą wypiłem, nawet nie mam czasu zrobić nowej. - zapytał, i wśród wysokiej górki książek & zeszytów, zaczął szukać tego od historii.