hotel :3

zachichotała, zupełnie zadowolona z tego obrotu sprawy, wpijając się w jego usta, ale tylko na chwilę, bo przecież usta miała na codzień; klatki piersiowej i pośladków natomiast nie. tak więc teraz przygryzła lekko jego prawego sutka, dłonią wędrując w dół, aż natrafiła na jego penisa, który ewidentnie stał.
- och raaajan - wymruczała.

teraz stanął jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe, w tym przypadku, toteż ryan, przewrócił gwen na plecy i wszedł w nią ostro & gwałtownie. chciał nie okazać jej uczuc, udowodnic, ze jest dziwką, ale nie umiał, toteż pocałował zupełnie namiętnie.

odwzajemniła pocałunek, otaczając jego biodra nogami. było jej tak dobrze i przyjemnie, woda była ciepła, rajan był gorący i wprost na nią napalony, co wyraźnie widziała przecież. jęknęła cicho, przeżywając gwałtowny orgazm. kompletnie nie zwracała uwagi na okazywanie uczuć, na jakiekolwiek uczucia! a przynajmniej bardzo dobrze się starała, bo tą cząstkę jej, która wielbiła rajana za całkoształt i osobowość, schowała gdzieś głęboko.

a ryan posuwał ją ostro i brutalnie, odczuwając przy tym podwójną przyjemność. kiedy zakończył sprawę, posapał trochę, a potem wyszedł z wanny, bo potrzebował skręta, a miał go gdzieś w kieszeni spodni. zapewne wszystko pomoczył, ale cóż, mówi się trudno.

całkiem zadowolona przymknęła oczy, orgazm był po prostu zajebisty. ale choć głen to głen, była przecież kobietą, więc w tym momencie poczuła się przez niego strasznie zaniedbana, jakby była jakąś dziwką której się płaci za usługę a potem wypierdala.
- gdzie idziesz? - spytała, obserwując go uważnie spod półprzymkniętych powiek.

- ziee e ee elone - wyjaśnił, dosyć koślawo, bo naprawdę potrzebował trawki. ale co ona tam mogła wiedzieć. nie wiedziała, co to jest uzależnienie, nie miała pojęcia jakie to popierdolone uczucie, kiedy brakuje zielonego w organiźmie. wyciągął sobie bokserki z walizki i usiadł na łóżku, z ulgą zaciągając skrętem.

wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem, po czym przyszła do sypialni i usiadła obok niego na łóżku, by oprzeć teraz głowę na jego ramieniu. pogładziła go po przedramieniu opuszkami palców, delektując się miękkością jego skóry. miał takie doskonale ciało, że aż naszła ją ochota, by go schrupać.
- nie jest ci zimno?

pokręcił głową, rozkoszując się trawką docierającą powoli do jego ciała. to było jak grzejnik w zimę, jak parasolka w deszczu, jak komputer z internetem. no cóż, przynajmniej mniej więcej.
- nie - odpowiedział, pytając czy gwen chce, bo nastąpiła pierwsza fala upalenia i zamiast krzesła widział psa.

- nie chcę - odparła, odsuwając się od niego tuż po tym, jak zadał to pytanie. nie no, teraz poczuła się kompletnie zaniedbana i w ogóle, dla jakiejś tam trawy w dodatku. - i nie odzywaj się do mnie - warknęła, po czym przykryła się kołdrą i ułożyła głowę na poduszce.

w zasadzie był zdziwiony, bo niespecjalnie zrozumiał, o co też jej chodzi. zgasił skręta, o parapet bodjże, by wrócić, w pełnym upojeniu do łóżka.
- gwen, o co ci chodzi? - zapytał, przewracając ciężko oczami. naciągnął na siebie kołderkę, bo zrobiło mu się zimno.

- o co mi chodzi? oto, do cholery, co wyprawiasz - odparła, odsuwając się chyba na drugi koniec łóżka, żeby być jak najdalej od niego. - najpierw robisz mi wielką łachę, bo mnie przeleciałeś i teraz to. ty się wcale nie zmieniłeś, rajan - poinformowała go, po czym odwróciła się do niego plecami i przykryła głowę poduszką.

- jezu, gwen............................- przewrócił ciężko oczami - tu nie chodzi o łachę jak to nazwałaś, tylko o to, by utwierdzić cię w tym, że nie zależy mi tylko na seksie. dziś wesżłaś w mało odpowiednim momencie i niestety złamałem swoje powstanowienie. przepraszam - pocałował ją w ramionko, bo przez pragnienie trawki, całkiem zapomniał o czułości.

- no to cóż, nie udało ci się mnie w tym utwierdzić. zresztą, nie chcę już z tobą uprawiać seksu, jeśli tak to ma wyglądać - wysyczała przez zaciśniete zy. ta, jasne. dobrze wiedziała, czego chce, a seks z rajanem to było coś, czego chciała na pewno. starała się mu jednak dowalić na wszelkie sposoby. i tak się do niego nie będzie przecież odzywać po przyjeździe do paryża, co za różnica.

więc się obraził i poszedł spać