salono.

- dobra, żartowałam - pokręciła głową, łapiąc jakiegoś drinka, chyba nawet napoczętego, aha - nie było cię dziś, hm?

- byłem u summer. i w mieście, hm. - chciał spytać, czy tęskniła, ale uznał to trochę za niestosowne.

przyszła z zajebiście cięzkimi kolami, dwa i pół litra jedna xd spojrzała krzywo na nate'a i blair i podeszła do cintii.
- hejka, cincin - cmoknęła ją w policzek!

wcinając słone paluszki uśmiechnęła się, trochę blado, do samer. oho, nie piła! bo stwierdziła, że kiedy pije to robi głupstwa i próbuje się przekonać do tego, żeby zapisać się na spotkania aa!
- cześc, summer. co słychać, huuuuuum? - poklepała miejsce obok siebie.
i o dziwo nie miała ochoty wydłubać summerowej oczu tymi paluszkami.

no to przyszła też sasza, nie znała tu nikogo, ale dobra. z zapakowanym ładnie prezencikiem szukała solenizanta, ale w tyłek kościsty jej to, skoro i tak go nie znała.

- heej - cmokła saszkę w policzek - hm, ładnie wyglądasz.

sorri ale musialam pomoc przy kąpaniu dziecka :c
- okej,to chodz zjemy się i napijemy! - ochoczo krzykł.

spoko
uśmiechnęła się i poszła za Dylanem

- micz,fajnie cie widziec. mam dla ciebie nawet prezent - powiedziała nieśmiało hyyy spuszczając wzrok. i wręczyła mu seksy zapakowane oprawione zdjęcie sądu najwyższego,czy jakoś tak to jest po polsku,w każdym razie chodzi mi o supreme court,no bo te studia chyba prawnicze,nie wiedziała czy dobrze zapamiętała i wogle!

wbiła bo znała miczela z kółka teatralnego (gospodyń wiejskich) albo kółka różańcowego. i nie wiem.

znalazł jakiś stolik z przekąskami,mrrrmrmrrr już był bardzo głodny,zdecydował się na jakieś egzotiko danie,całkiem smacznie wyglądające i nabrał sobie na talerzyk. - nie przedstawiłem się! - ale wpadka i opciach i wogle. - dylan jestem!

- cześć, ant.- uśmiechnęła się blado do przyjaciółki i powiedziała jej, że też ładnie wygląda. po chwili pokazała jej ładnie zapakowaną paczuszkę i spytała:
- gdzie ten cholerny solenizant?

- nie wiem - wzruszyła ramionami, które były fajnie chude xd.

zaśmiała się - hilary, miło poznać - uśmiechnęła się i spojrzała na stół, z głodu nie umierała więc wzięła serowy koreczek i zjadła go.

- a wiesz w ogóle, który to?- uniosła zabawnie brwi. w końcu rolexa dla niego miała, to nie byle jaki zegarek:
- pieprzę to. dzisiaj świetna okazja, żeby napić się czegoś mocnoprocentowego.- wzięła sobie i ant drinka, po czym usiadła na skórzanej sofie.

chciał odpowiedziec,że mu bardzo miło,ale miał pełne usta jedzenia,xd. więc tylko pokiwał głową a jak już przeżuł to postanowił skombinowac jakieś drinksy. - to co,napijemy się czegoś,no nie?
taki troche alkoalkoholik z dylka.

- i co pogodziliście się? - zapytała, z nadzieją, że nie. odrzuciła za plecy swoje dłuuugie włosy i uśmiechnęła się hm triumfalnie? widząs summer.

- zdaje się, że wiem, przywitał się na początku - usiadła obok sashy i upiła łyk drinka.

nie szkodzi że alkoholik bo z hilary to jest tequilloholik
-prowadź - powiedziała i poszła za Dylanem

okej,to poszli do kuchni,zacznę tam.

- to pokaż mi, który to.- odstawiła drinka. w zasadzie, to przywykła do kupowania drogich prezentów. lubi rozpieszczać, dlatego przyjaźnić się z saszi, to naprawdę zaszczyt. mimo, że nie znała całego micza, miała ochotę go poznać. a czemu? to chyba każdy wie.

- ale ja nie wiem, nie widzę go. jak zobaczę to ci pokażę - no co, nie było go.

- ojejjjjj, dzięki - uśmiechnął się i położywszy rękę na jej udzie, prawym, rękę prawą również, pocałował ją przyjemnie.

- tak jak widać - skinęła głową na nate'a i blair - a u ciebie? oliwer nie mógł przyjść, nie wiem czemu............. - powiedziała dyplomatycznie, zakładając nogę na nogę. uśmiechnęła się przyjemnie do cintii, nadal było jej głupio, aha.

ha, jednak był. to powiedzmy ant wskazała dyskretnie micza i seksownym ruchem podniosła się z kanapy i podeszła do solenizanta:
- mimo tego, że pierwszy raz widzę cię na oczy, wszystkiego najlepszego.- podała mu paczuszkę i uśmiechnęła się tak jednym kącikiem, a raczej uniosła je lekko w górę.

nic dziwnego.
- nijak. może to dobrze,że nie przyszedł, znów by mi zaczął wyrzucać - westchnęła, przełamując w palcach paluszka na pół. oho, oczywiście nie podobała jej sie nieobecność olka na imprezie. bo tak mogłaby na niego popatrzeć (obseszyn : <) i by wiedziała, z kim spędza czas! a teraaaaaz? mógł właśnie masować stopy jakiejś barcelońskiej kurewce.

odwzajemniła,to słowo mi się już zawsze będzie kojarzyc z zu,i przeczesała palcami jego świeżo umyte włoskiiiiii. - sama zrobiłam to zdjęcie................. - pochwaliła się.

- hej, nie przejmuj się, NA PEWNO, się pogodzicie - powiedziała, uśmiechając się smutno i czując jeszcze większą winę. nawet przeszło jej przez myśl, że pójdzie do olka i przytarga go tutaj za włosy, ale wspomniał, że nie będzie go w paryżu. no i w barcelonie myślę, że również. albo tak naściemniał tylko bo bał się spojrzeć cintii w oczy xd! jak matełusz mi teraz, dżizys.

ej ona też poszła do micza, bo miała prezent, sori xd
- wszystkiego najlepszego.

- atam. nic co dobre nie trwa wiecznie i w ogóle. nieważne, zmieńmy temat, bo nie będę mogła się powstrzymać od złapania za kieliszeeeeeeeek. jak z tobą i tym drugim? - miała problemy z zapamiętywaniem imion.

objął kristin jakoś tak troskliwie i uśmiechnął się do ant.
- dzięki, nie trzeba było - nawet się trochę zaczerwienił, nie przywykł, że dostaje tyle prezentów, życzeń i tak dalej!

- tym drugim? że nate'm? dopóki nie ma na horyzoncie blair, jest dobrze - pokręciła szybko głową i rzuciła okiem na b i n. marszcząc brwi tak jakoś nie fajnie, jej się zrobiło.

no to ona oduśmiechnęła się do niego i usiadła sobie na kanapie, po czym zaczęła drapać po łydce, bo swędziało ją trochę.

przytuliła się do niego jakoś tak też,fajnie w każdym razie. brakowało jej tylko kieliszka ale tyłka ruszyc się nie chciało,xd. - łał,szalejesz dzisiaj - powiedziała do micza patrząc na rosnącą stertę prezencionguw.

a ona obok sashki, hehe.

- ahaa - roześmiał się cicho raczej i spojrzał na kristin - hej, może się czegoś napijesz? - poczuwał obowiązek obywatelski, prawieorganizatora.

- idziemy tańczyć?- spytała, bo w zasadzie nudziło ją to całe siedzenie, drinkowanie i drapanie się.

- zdradził cię, prawda? - spytała, poprawiając się na jakiejś kanapie. - bo czytaaaałam. - nie żeby czuła w związku z tym jakąś satysfakcję. może tylko odrobinę sympatii do nate'a ;d

- chętnie,dzięki. - jaki on miły. kryśka zauważyła że się dzisiaj nieźle odpicował i wygląda jak chodzący seks. i do tego solenizant. mrr!

- dobra, choć - i poszły xd. i tańczyły, nawet tak jakby razem sobie tańcowały gdzieś tam, cnie.

wrócili,usiedli gdzieś w kącie,żeby było intymna atmosfera,haha.

rozsiadła się wygodnie i pociągnęła tequillę z butelki którą ze sobą przynieśli

no i w ogóle sobie densowały, były nawet momenty bliskości, co w sumie podobało się saszce. oczywiście butelka w ręce musiała być.

/ant. zaraz pi wi dostanie ;d

- aha, właśnie tak. boże co za suka, trzymaj mnie bo zaraz jej wyyy je bię! - poinformowała cintię, a summer w swoim życiorysie miała już kilka bójek, bo to summer, więc niech lepiej b. uważa, pisz nate'm.

no a jej było dziwnie, ale co tam. było fajnie.


/ okeei

podniósł się niechętnie, bo niechętnie, ale podniósł, z owej kanapy i podszedł do barku. przyniósł dwie szklanki dżaków danielsów i opadł z powrotem.
- prosze - uśmiechnął się do jej dekoltu xd

a nie odpisałam? : < zgubiłam się.
- zachowujesz się zupełnie jak oliwer - westchnęła ciężko i wciągnęła nogi na kanapę, podciągnęła kolana pod brodę, walić to, że miała spódniczkę. - musisz być tolerancyjna, nawet dla tych zdradliwych suk.

nie. :C
- nie będę tolerancyjna, jezuuuuuu, wyrwę jej te kudłyyyyy i powieszę chyba na wieży ajfla. uf, spoko. co chcesz pić? - to co, że piła już drugi dzień z rzędu, ja na majówce piłam cztery dni z rzędu xd

no i był dziki denz denzzz!