altanka, tj miejsce docelowe

-Na osobności mówisz-zastanowiła się, a może udawała.
-no możemy "porozmawiać na osobności"-przygryzła wargę.

Poszła po jakiegoś drinka czy coś. Popatrzyła jakoś tak na wszystkich, o. I stała poprawiając szpilkę z drinkiem w dłoni ,sama.

-Czy tu przypada 100 kobiet na jednego porządnego faceta? - spytała podchodząc do Alexii i popijając piwo.

nie moja wina, ze wszystkie ulegają blajsowi, bo mam fajnego ava! ;pp
- co tu robisz sama? - zapytał, wsadzając ręce do kieszeni przetartych rurek, bo zapomniał się przebrać w coś porządniejszego.

-więc porwij mnie gdzieś, moja droga viki - zaproponował, przyglądając jej się uważnie, miała ładne kości policzkowe.

a przypada sto na jednego bo się zbuntowałam i już nie przychodze milionem facetów kha hah ah ah a . . .. . . . .

- Chyba taak... Odparła jej. Popijała jakiegoś tam drinka. - Ale nie wszyscy przecież mają dziewczyny. Tak myślę. Uśmiechnęła się.

- nieee, nathan nie mam ochoty - powiedziała, bo źle się czuła, to pewnie przez ten stres w samolocie, włączcie no stress, na impresce, conie.

Pomyślała chwilę
-możemy iść do...kuchni jeśli chcesz, albo w jakieś bardziej odludne miejsce.

- stoję i rozglądam się za kimś do towarzystwa, żeby nie stać tu sama. - to właściwie całkiem logiczne. - a ty, przyszedłeś samotnie?
zapytała, bo nie widziała żeby blajs z kimś przybył.

-Fantastycznie. - wywróciła oczami waląc głową w ścianę.



loic przyjdź milionem facetóów

-to do kuchni - to wydał mu się bardzo perwersyjny pomysł haha żartuję, wziął ją pod rękę i zacznij, v

podeszła do dwóch sympatycznie wyglądających dziewczyn (podpowiem, do Alexii i Hayden)
-Hej - odparła gasząc papierosa

Ona spoglądała się na Blaisa, i chyba była zazdrosna. Cholera, pomyślała. Że też to z nim jestem w ciąży. I poszła po następnego drinka bo tegoż już wypiła.

ale teraz już wszystkich skasowałam i został mi jeden trup olek ;d

zrezygnowany odstawił więc whisky, na którą miał ochotę wielką, ale nie będzie przecież pił sam.
- hm, to na co masz ochotę? - zapytał. - chcesz wrócić do domu, oglądnąć jakiś film, no nie wiem?

zaczełam już.

- mniej więcej samotnie - powiedział, rozglądając się. no i w tym momencie zauważył alex, która PIŁA, a ona była przecież w ciąży, ale że tak powiem, nie chciało mu się dupy ruszać do niej, niech sama se przyjdzie, blajs to dupek! - hm, miło mi cię tutaj spotkać...

zamachała stopą dziękujęskończyłam

To stwórz kilku nowych.

-Cześć. - rzuciła do Hilaary,lekko nawalona.

Zauważyła że Blaise ją obserwuje i podeszła do niego z jakimś tam drinkiem.

- Cześć. Rzuciła jakoś tak mimowolnie do Blaisa.

okeeej, poczuł się mocno zakłopotany i podrapał się po głowie ręką, w której nie trzymał drinka.
- hm, hej, alex - mruknął, przy okazji wyjmując szklankę z jej dłoni.

usiadł obok czelsi, bo ona i tak go pewnie nie będzie lubiła, pozdruwka, w każdym razie, zwinął skądś drinka w kolorze blue!

- Dlaczego mi zabrałeś drinka ? zapytała z prawie wyrzutem Blaisa. - Hej, Juliette. Powiedziała, bo w końcu się kiedyś poznały.

- hej, alex. - powiedziała na widok dziewczyny. nie wiem czy ona wiedziała, że Alex jest w ciąży z Blaise'm. I napiła się kradzionego drinka.

-Jak się bawisz ? - zapytała, bo jej się trochę nudziło - Hilary jestem - dodała po chwili podając Hayden rękę

- nie wiem ;x - odparła zgodnie z prawdą, może poszłaby spać, te zmiany stref czasowych są dobijające, ale nie powiedziała tego nathanowi, tylko oparła głowę na jego ramieniu.

Alex jest w ciąży z Blaisem xdd Onas wiedziała, bo jej sama powiedziała. - Mogłabyś oddać jednak tego drinka co ? Zapytała.

//paaa.

nie wiedziała, że jest z nim w ciąży, ale wiedziała za to, że blajs jest z alex.
- bo nie powinnaś pić? może zapomniałaś, że aktualnie masz gdzieś tam o dziecko, hm? - zapytał, wskazując z wyrzutem na jej brzuch.

-masz fajnego drinka w kolorze blue - stwierdziła, zaraz będzie 'jesteś gejem?', jak powie, że nie to zapyta, czy ma pracę i potem go pocałuje i dalej chyba nic nie było, w ogóle to pozdrawiam w tym momencie ps kocham cię.

okej, więc żuliet się lekko zdezorientowała, ale nie dała po sobie tego poznać. obserwowała uważnie Blaise'a i Alexię.

-Przerażająco nudno,a ty? - spytała odrywając głowę od ściany i ściskając jej rękę. -Hayden. Boże nawet ten alkohol jest jakiś denny.

- hm, wyglądasz nie najlepiej, miszęl - powiedział dość szczerze, bał się trochę, że jest chora, czy coś. - może wróćmy do domu i miejmy to z głowy?

ale alexia już poszła, więc blajs jedynie odetchnął z ulgą i zaproponował żuliet, żeby się gdzieś może przeszli, bo tu jest tłooooczno.

uścisnęła jej rękę i zaśmiała się - nuda do kwadratu - mruknęła po chwili zastanawiając się co może zrobić by przestało być nudziarsko

więc rozejrzała się i stwierdziła, że rzeczywiście jest dość tłoczno.
- okej, chodźmy się gdzieś przewietrzyć. - powiedziała, postanawiając, że później zapyta Blaise'a o co chodzi z Alexią.

- więc chodźmy! - powiedział wspaniałomyślnie, objął ją w tali i wyszli.
i zacznij ;p

-...jarałaś kiedyś trawkę? : > - uśmiechnęła się szatańsko,dalej pijąc jak zawodowiec. ;o

pytanie hayden przypomniały jej dawne lata gdy mieszkała jeszcze w Londynie, zaśmiała się - no jasne - odparła - a co? - zapytała zaciekawiona, o cokolwiek chodziło Hayden, hilary miała nadzieję że rozkręci to imprezę, chociaż w minimalnym stopniu

aha to poszła może lepiej.....

- a ty masz fajny, hm.. - chciał powiedzieć coś o biuście, ale sie rozmyślił, bo na to przyjdzie czas, podrapał się po nosie i dostał olśnienia, nie wiem jak się mówi z tym olśnieniem. - ..nos! podoba mi się, jest podobny do mojego. - wcale nie, jej był sztuczniejszy. aż z teego wszystkiego za ów nos ją złapał, hiiiii.

Hayd wyciągnęła z torebki pare skrętów. x3
-Zawsze przy sobie. ^^

- o taak - szepnęła z ogromnym uśmiechem

-Cholera,masz może zapalniczkę?Albo nie.Zapalimy o pochodnie. ^^ - ucieszyła się,złapała dwa piwa i pociągnęła ją ku wyjściu z altanki.


napisz gdzieś ;D

poszła za Hayden, cóż nie miała innego wyboru .. no to zacznę ;P

Salon czeci ;P

- hm, może ty zostań, w końcu chciałeś przyjśc, a ja pójdę i się położę, bo strasznie się czuję - też bym się czuła, jakby mój samolot ledwo wylądował. jak miałam turbulencje z londynu, to miałam panik ;x

- nie ma mowy! - zaprotestował natychmiast, ciągnąc ją za rękę w stronę wyjścia. - idę z tobą, co ja tu sam będę robił. - tak naprawdę to bał się tych wszystkich kobiet i bał się, że miszęl się jeszcze obrazi, jak nie pójdzie z nią xd.
zacznij?