World Place

przyszliiiii, do wipruma, oczywiście. michelle, rozłożyła się wygodnie na jednej z kanap, w pozycji 'bierz mnie', dziś sebastian tak powiedział jak usiłowałam się opalać. a potem opaliłam sobie udo, z jego ręką, ahaaaaaa.
- chcęęęę - zastanowiła się chwilę, odgarniając włosy, za ucho. chyba miałam zmienić jej awatara - cosmoooo!

opalić udo z ręką, nie zazdroszczę, nawet jeśli to musiało być miłeeeee.
- okej, ja nie wiem, co wezmę, może martini - zastanowił się, po czym skinął na kelnera, był tu ustawiony, cnie. - więc, miszęęęęl, pomyśl sobie o czymś miłym i się rozluźnij - zaproponował, po czym napił się trochę, też się chciał rozluźnić.

uśmiechnęła się, raczej szeroko, znalała dużo sposobów na rozluźnianie. sięgnęła swoje cosmo, które kelner przyniósł i upiła raczej duży łyk. przygładziła swoją sukienkę, bo to nieładnie, jak tak odstawała, jeszcze blajs by zobaczył, że nie ma majtek, bo przecież nie trudziła się na założenie stanika, nic z tych rzeczy. potem niech on ją odprowadzi do domu i będą się kłócić i kłócić i kłócić z nathanem, on będzie się wkurwiał, a ona będzie się śmiała ciągle, bo za dużooo o wypije.
- okej, rozluźniam się - powiedziała, kładąc się i obserwując sufit, pozdro.

okej! xdd
- a o czym pomyślałaś? - zapytał, tak zupełnie z ciekawości, bawiąc się przy okazji jej włosami, podobały mu się takie! miał nadzieję, że myślała o nim, no bo kto śmiał o nim nie myśleć!

- heeej, o tobie - uśmiechnęła się, jednym ze swoich fajnych uśmiechów 'czeee, jestem miszęl', którymi obdarzała pasażerów, podniosła głowę do góry - bo ładnie pachniesz - zamacała go gdzieś po wewnętrznej stronie uda i zaraz po kroczku.

- jezuuu, teraz to prędzej zesztywnieję, niż się rozluźnię - mruknął, gdzieś do jej szyi, w którą zaraz ją pocałował, żarliwie dość. - ale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie - dodał na wszelki wypadek, żeby się nie speszyła czy coś.

- mi teeeż - pokręciła głową, machając do niego długimi rzęsami. przesunęła się w jego stronę, a raczej w stronę jego kolan, na których zaraz usiadła okrakiem i przyssała się do jego szyi. ahaaaa i przylgnęła do jego męskości, mru.

uznał, że miszęl jest całkiem podniecająca i złapał ją za pośladki, odchylając głowę do tyłu i oddychając raczej płytko, bo ciężko mu było zachować głęboki oddech w takiej chwili, zwłaszcza, że zachciało mu się seksu! ;x

;c
a michelle zajęła się teraz blajsowym, chciałam napisać nathanowym, spoko, rozporkiem i strzeliła gumką jego bokserek, uśmiechając się łobuzersko. całując go żarliwie nawet, przygryzła jego dolną, a potem górą wargę.

jakie to smuuuuuuuuutne ;c.
- hm, miszęl, smakujesz cosmo - mruknął w jej wargi, przejeżdżając językiem po jej zębach, białych! aktualnie wsadził rękę do jej majtek i zrobił jej bardzo doooobrze.

sapnęła gdzieś w okolice jego szyi, muskając ją nosem, ale zaraz odchyliła głowę do tyłu, mówiąc coś cholernie niezrozumiałego, że chyba częściej będzie się z nim umawiać.

uśmiechnął się tylko do jej dekoltu, który zaraz polizał i zsunął z niej majtki jednym, płynnym ruchem, błądząc drugą ręką gdzieś w okolicach jej kręgosłupa. myślę sobie, że biedny nathan, siedzi w domu i ogląda pornosy ;c.

no, biedny ;cccccccc
a ona szybko postarała się, by jego bokserki były raczej zsunięte i teraz ręką, bo nie chciało jej się schylać, robiła mu dobrze.

- jezuuu, miszęl - jęknął w jej szyję, całkowicie odpływając. - dlaczego nie zaczęliśmy robić tego już w liceum? - aż sam sobie się dziwił, że potrafił mówić tak sensownie w TAKIM OTO momencie, ale dobra ;x.

- w liceum było nudno. my byliśmy nudni - powiedziała zupełnie szczerze, ale wcale nie łykała jego spermy, bo to nie hermjona grendżer, tylko zaśmiała się w jego szyję, na której zrobiła malinkę - aaaale żałuję, że byliśmy nudni. to musiałobybyć całkiem fajne, wiesz, pieprzyć się w męskiej toalecie.

- ej, nie byłem nudny, ja się pieprzyłem - mruknął, też szczerze, uśmiechając się dość bezczelnie i przejeżdżając ustami po jej policzku, nawet jej skóra nie śmierdziała pudrem ani podkładem, co zauważył z zachwytem, po czym, och taaak, wszedł w nią gwałtownie i chyba niespodziwanie, mruuu.

miała mu odpowiedzieć, że nie wybaczy mu tego, że nie z nią, ale zaraz już całkowicie odpłynęła, łapiąc go za szyję i jęcząc w jego ramię.

- miszęl - sapnął w jej włosy, którymi się nie udusił na szczęście i przyspieszył obroty, dochodząąąąąc!

okej, przezywając orgazm, uszczypnęła go aż w ucho, za którym go wcześniej drapała i opadła potem obok, na kanapie, zamykając oczy.

- okej, nie wiedziałem, że jesteś aż tak dobra ;c - powiedział, a raczej wydyszał, naciągając bokserki razem ze spodniami na tyłek i siadając jakoś normalniej.

a ona poprawiła swoją sukienkę, bo przecież nie będzie paradowała jak jakaś wywłoka i złapała blajsa martini, bo swoje cosmo już wypiła. usiadła na jego kolanach, bokiem i podrapała go po karczku.
- widzisz, najwyraźniej dobrze mnie nie znałeś.

- heeej, to moje! - powiedział z urażoną miną, ale i tak nie zabrał jej szklanki, niech se ma. spojrzał na zegarek, cnie i powiedział, że jest już późno i może ją odprowadzi xd.

przytaknęła dopijając martini. zasmiała się cicho w jego ramię, po czym wstała i zaczniesz u nejtana.

przyszedł z hilary-h. odsunoł dla niej kszesełko i spytał

- co dla ciebie ?

-no soczek nie?- zaśmiała się

/sry że tak długo mama mnie wołała

- serio ? - spytał całkiem poważnie
- bo ja wisky - powiedział z uśmeichem.

-żartuję , dla mnie Tequillę - smilnęła się o

- dobrze - powiedział i poszedł do baru by znaówic aha.

a ona powiodła za nim wzrokiem, nie że coś nie teges ale tamteges



(matko walę dziś od rzeczy)

przyszedł i dal jej szklaneczkę i cmkonoł w polika bo tak mu się chciało i usiadł na przeciwko niej ze szklanka wisky po czym ja pił znacczy jej zawartośc nie szklankę

-opowiesz coś o sobie? - zapytała i napiła się ukochanej tequilli

- hym. za dużo to nie mam o czym mam siostrę . też mieszka tu rodzice gdzieś w świecie . gram na gitarze i śpiewam . , przy okazji jestem aktorem., teraz twoja kolej - powiedział i napił sie wisky.i też spojrzał na nią z zpod oka a.

-ee, nie ma o czym gadać - odparła i oparła głowę rękach

- napewno masz o czym , chcem coś wiedzie o tobie , bo to nie fer- powiedział i obraził się no. bynajmniej tak to wyglądało

-ej, bez obrażania się, po prostu chcę oszczędzić Ci mało ciekawych historii - szepnęła jakby była zmęczona czy coś i upiła tequillę

- trudno a moge liczyć na numer teklefonu - i podał jej swój telefon ha. na kartecce no.

-napiszę do ciebie kiedyś i będziesz miał mój numer. a póki co muszę lecieć - dopiła tequillę pomachała Robertowi na baj i poszła

- bajo bella ! - wykszyczał za nia zapłaccił i siedział sobie jeszcze no.

po dłuszym siedzieiu wybiegł do domu. swego.