the eiffel tower merry-go-round

merry kojarzyło mu się z merry christmas a wszyscy lubią święta, więc siedział na schodku karuzeli, wyłączonej bytyfy.

słucham piosenek świątecznych od dwóch dni. więc merry christmas.
nie wiem co robiła na karuzeli, musze to rozkminić, póki co powiedzmy, ze siedziała na tej tam ławce lub na jakimś krześle.

okej to powiedzmy że tam już jakiś czas siedzieli, pójdziemy na łatwiznę xdd
-to co mówiłaś o tym swoim bracie?
albo nie dosłyszał,xd

Przyszli tutaj z Natashą. Usiedli na ławce obok karuzeli, tam było łaadnie.

- hm, ładnie tu - a więc powiedziała niesamowicie inteligentnie!

On, że był trochę daleko od niej, przybliżył się i objął jej ramieniem, żeby jej cieplej było czy coś. - Mhm, ładnie. Nat, powiedz mi, czy uwierzyłabyś mi, że kiedyś byłem szefem kuchni ? Spojrzał na nią jakoś tak ładnie xD

- hm, a jesteś? - nawet się do niego przytuliła jakby. bo było zimno.

- Byłem. Jak chcesz, ugotuję coś kiedyś dla Ciebie. Uśmiechnął się. Na co będziesz miała ochotę. I znowu się uśmiechnął. A potem pocałował ją w czubek głowy, o.

//wrócę nieedłuugo xdd

- okej, chętnie - uśmiechła się. lubiła jeść, szczególnie kisiel.

//spoczko

- Świetnie. Uśmiechnął się. Nachylił się lekko do niej i musnął jej usta. - Twoje usta mi smakują. Uwierz mi, mam świetny smak. Uśmiechnął się seexy xd

- ojej, mi twoje też... - no tak, miała błyszczyk malinowy :C.

- Noo, to co my z tym fantem zrobimy Nat ? Uśmiechnął się zawadiacko.

- co chcesz - uśmiechnęła się seksy, a co jej szkodzi! podwinęła nóżki i wtuliła się w neigo nawet. było jej wygodnie.

Poczuł jej perfumy, aahh xd Piękne były. - To może chodźmy do mnie, na szampaana ? Zaproponował tak baardzo luźno.

przygryzła wargę ze stresu.
- dobra - uśmiechnęła się i zaczniesz.

Przyszła tutaj popatrzeć sobie na karuzelę. Usiadła na ławce i udawała że się opala.

on również akurat tędy przechodził, podszedł od tyłu do alexii i zasłonił jej oczy.
- zgadnij kto - powieedział spoglądając na nią.

Ona trochę zdezorientowana, zaśmiała się. - Raadwaan ?? Zapytała się śmiejąc.

- taak! - się uciesyzł nawet, że go poznała, sprytnie przeskoczył ławkę i zajął miejsce obok niej. a potem ją cmoknął w policzek na przywitanie - co u ciebie? - zapytał i uśmiechnął się do niej, tak po radwanowemu, aby nie napisać po radwańsku...

Ona uśmiechnęła się szeroko na jego widok. - Co u mnie ? A nic ciekawego, pracuję, żyję. Tyle. Nudaa. A co u Ciebie ? zapytała się uśmiechając się szeroko.

- chyba nic - wzruszył ramionami. mógł w sumie opowiedzieć o hilary, alecotam - co tutaj robisz? - spytał spoglądając na karuzelę, jednocześnie. a potem na całą alexię, dawno jej nie widział, barco dawno.

- Tutaj ? Nic, przechadzam się. Sama, bo nie mam z kim. Rozstałam się z chopakiem, to nie mam z kim chodzić. No chyba że liczyć jeszcze moje dziecko. Tutaj położyła rękę na swoim brzuchu. Uśmiechnęła się i odgięła szyję tak, aby to tam padało słońce.

- jesteś w ciąży? - zamrugał oczami, nie dowierzał. on nie wiedział! przyjrzał jej się dokładniej. nie wierzył, srsly. modlił się, żeby mu zaraz nie powiedziała, że jest ojcem albo coś podobnego. miał nadzieję, ze to ten chłopak, z którym się rozstała. ojezu, ale się bał!

- Mhm, jestem. Powiedziała z całkowitym spokojem, nadal opalając swoją szyję. Jednak powróciła do normalnej pozycji. - Ale nie martw się, to nie Ty jesteś ojcem. Oznajmiła całkiem spokojnie. - To ten z którym byłam, Blaise. Taak... ale nie mówmy o tym. To jest jakaś cholerna przeszłość. Oznajmiła.

- hm, okej. przykro mi - wymamrotał, ale zrobiło mu się głupio zaraz, heloł - to znaczy gratulacje, mhm - uśmiechnął się do niej, bo zrobiła się odorbinę smutniejsza chyba - który to miesiąc?

- Dziękuję. Uśmiechnęła się. - Hmm... pierwszy. Pogładziła się po brzuchu. - Może powymyślamy jakieś imiona dla dzieci ? zapytała się z uśmiechem.

- okejko. nie wiesz czy to chłopiec czy dziewczynka - hej, to tylko facet, nie wiedział, że tak wcześnie się chyba płci nie rozpozna. spojrzał nawet na dzieci bawiące się gdzieś niedaleko. popatrzył na alexię i podrapał się w ramię. hej, jego rodzice mieli talent do wymyślania dziwnych imion, może odziedziczył.

- Nie, na razie nie wiem. Noo, to jakie imiona proponujesz dla chłopca ? Spojrzała się na niego opierając się o jego ramię.

- to zależy - przetarł oczka, był dzisiaj zmęczony - wolisz jakieś klasyczne imię czy raczej szukasz czegoś innego?

- Hmm... Myślę, że czegoś bardziej innego. Lubię się wyróżniać. Uśmiechnęła się szeroko.

// doobra. to ja idę, będę wieczorkiem :*

- okej, pomyślę nad tym - uśmiechnął się i podniósł z miejsca - ja już idę -pożegnmał się ładnie i poszedł.

przyszli tu a jej się bardzo spodobało tak bardzo że aż pobiegła do karuzeli i wskoczyła na konika. a konik był wytrwały i się nie zarwał . bo w ogóle hilary była leciutka. bo mało jadła

a on wskoczył obok niej. i chyba pojechali, na tej karuzeli.

i ona śmiała się jak dziecko - kurcze dawno nie byłam na takiej karuzeli - odparła i wzięła Radwana za rękę

- ja też, bardzo dawno - uśmiechnął się i trzymał ją za rękę. i patrzył na nią, bo zaprawdę powiadam wam po raz 8834587387563 była ładna!

i skończyli jeździć. karuzela sie zatrzymała a hilary zeszła z konika. tak że stała pomiędzy konikiem, a konikiem z Radwanem . spojrzała na niego uwodzicielsko

ja muszę iść dokończymy jutrro

on też ze swojego zszedł i gapił się na hilary.

A ona podeszła do niego i pocałowała go namiętnie. o . taak właśnie tego jej brakowało. jak skończyli to uśmiechnęła się i otwarła oczy. bo jako poprawna kochanka przy całowaniu zamykała oczy.
-Tęskniłam za twoimi ustami - uśmiechnęła się.


/ Ant. ja będę jutro po południu ;*

stał se ze encyklopedią pod pachą, i patrzał na paryż, żując głośno zieloną orbit.

ona lubiła tylko różowe orbit. ;c
ona stała, tyle, że bez encyklopedii pod pachą, aha. i pewnie nie patrzyła na paryż tylko ryczała, bo coś jej do oka wpadło. xd

różowe orbit som fuuu, mdłe ;x dziś piłam fante zielonom!
oja, a oni sie znali prawda? znali, więc podszednął do niej i jej oczy zakrył rękoma! oja. xd

ja też nie lubię różowych orbit, lubię tylko orbit łajt. ; d fanty też nie lubię! xd
i kawałek ust, bo go ugryzła! - aaaaaa! - jęknęła nawet coś, bo myślała, że to bandyta!

bandyta! oja, bandyty są źli i wogóle. a kaczorek jesyt przykładnym uczniem i uroczym kochankiem. - to ja! - wymruczał, i odsłonił jej oczy, oglądając swój mały palec.

-kaczorrrr. - przeciągnęła `r`, bo to takie seksyyy. xd ubuziała go w oba poliki i posmyrała po karku. - hej! - też spojrzała na jego paluszek i otarła łzy, bo to co jej wpadło do oka, już wypadło i tego nie było.
logiczne, całkiem.

- gdzie byłaś, szukałem cie wszędzie, nie zjadłaś rano sniadania. - mruczał, poparwiając jej swtererek/bluzkę/bluzę. - martwiłem sie. - ubuział ją w oba kąciku ust!
xd

tupnęła nogą. - byłam w szkole, nie jadam śniadań. znaczy jadam knopersa na śniadanie! przecież wiesz. - mruknęła do jego jabłka adama, co je na szyi miał.

- knopers to o dziewiątek czterdzieści pięc. a wcześniej trzeba coś jesc. - uśmiechnął się zakładając kosmyk jej jasnych włosów za ucho.

odwróciła twarz, bo ją krępował jego nieświeży nieco oddech. znaczy pachniał piwem, czego ona nie znosiła. ojej? ;c - donald? hm, coś ciekawego dziś robiłeś? - przesunęła dłonią po jego ręce.