café des 2 moulins (kawiarnia)

czekała na oliwera. bolała ją głową i ogólnie skifa ogólna :C ile postów będzie się mieściło na jednej stronce?

skoro zaraz, a on akurat jakoś był w okolicy, to przysiadł na czerwonym krześle na zewnątrz i kwitnął. ;3
i nie wiem.

zauwazyła go xd krejzolsko, bo była pierwsza!
- cześć - powiedziała, od tyłu do niego.

odwrócił się przez ramię i zdobył na uśmiech, bo summer wyglądała zupełnie uroczo w tym czymś, co miała na sobie i wyszczerzył się też, zrób jej ubrana w.
-summer, ładnie wyglądasz.

;3

- dzięki, ty też - zdjęła pokorabany czarne i zamachała do niego rzęsyma. usiadła na przeciwko i założywszy nogę na nogę, westchnęła - co jest za krzywo, olivier?
musiała mu pomóc! xd

jacyś ludzie się na nich dziwnie popatrzeli, bo za krzywo to się różne rzeczy moga skojarzyć w końcu! olivier jednakże nie tam, nie zarumienił sięę, xd.
-zerwaliśmy - rzekł tylko, bo to takie dobitne słowo.

- uh, kurwa..... .. . - powiedziała, tylko. zamówiła sobie kawę i spojrzała na oliwera, ze SMUTKIEM! - przykro mi, jezuu u, to moja wina, nie?
odgarnęła włosy za ucho, było jej głupio znów, to wina paryża.

-nie sądzę. ostatnio się nam nie układało. a wiesz, co jest najśmieszniejsze? - zapytał retorycznie, bo przecież nie wiedziała, wsypał sobie cukru do kawy.

a ona wlała śmietanki tylko, bo nie słodzi. spojrzała na niego zaraz z nad swojej kawy, w którą teraz lekko dmuchała, wąchając również.
- hum?

-na tym ognisku, coo, no wiesz, przespała się z jakimś ee, dannym? dawnym? coś takiego - wzruszył ramionami i mieszał kawę już teraz. - wiesz, to mi jest głupio, w końcu się przyjaźnicie. przyjaźniłyście.

- no, raczej tak, przyjaźniłyśmy. ale teraz my się przyjaźnimy xd - a olivier i cintia to prawie to samo - to co jesteście eee eee e kwita? no dobra żartowałam, ale no wiesz wrócicie pewnie do siebie, paryż bez was razem to jak bez wieży ajfli, tak jakby - szturchnęła go nogą pod stołem xd

haha xd
-a co z nejtem? - ominął temat wracania do siebie, bo na razie był na etapie nie wybaczania i silności woli!

zobacz jaki samer ma seksy nastrój :C
- hm, nic. wczoraj się nie widzieliśmy, bo jak wyszłam on jeszcze spał - ==' - a potem oprowadzał moją huhhh, siostrę po paryża, więc zasnęłam........... - =='x2 - w niedziele rozmawialiśmy, ale mi wybaczył. xd

okej, zaraz mu też zmienię ;c
-a siostra ładna? - zainteresował się, hihi, jakbym była facetem, którego właśnie rzuciła dziewczyna, czy raczej on ją, to też bym się zainteresowała. - nie widziałem, że masz rodzeństwo.

- ja też nie. to znaczy to jest moja jakby siostra, moja matka niedługo bierze ślub z jakimś bankowcem, w sydney i przysłała tutaj blair i mitchella, ale już jej nie lubię, bo jest ładna. zbyt ŁADNA - mruknęła, marszcząc czoło i upijając łyk kawy.

okej, wychodzi na to, że oliwer jest młodszy od samer, xd
-ile ma lat? - z powodów takich a nie innych, aczkolwiek zupełnie oczywistych bratem się nie zainteresował, ;d.

- hm, jest w moim wieku? - tak przynajmniej jej się wydawało - nie sorry, młodsza o rok chyba, tak, tak jest na pierwszym roku prawa, za co też jej nie lubię, bo to kolejna rzecz, która łączy ją z nate'm. =='
no bo summer jest na drugim roku, to znaczy, że osiem osiem rocznik, bo u nich lo krócej o rok niż u nas ; d

on też ma 88, ale urodziny razem ze mną, 22 września, to okej ;d.
-jesteś zazdrosna? - uniósł brwi, nieco rozbawiony, bo sorry, ale nejt to cipa xd i nie wydawało się olkowi, żeby mógł coś na boku z siostrą samer.

- nie - powiedziała szybko, kręcąc głową - ale dziś ciepło, nie? w sobotę jest impreza u mnie - poinformowała go, postanowiwszy, że cintię też zaprosi i odstąpi im swoją sypialnię.

-tak? z jakiej okazji? - zamrugał i napił się wreszcie tej kawy, letniej już zaledwie.

ona już swoją wypiła, była kawopijcem, co znaczy, że szybko piła.
- urodzin mitchella, to ten mój prawiebrat, on jest w porządku. mogę zaprosić ewentualnie blair, jak chcesz - oparła łokieć na stole, chciało jej się spać, to przez to, że pół nocy czekała na nate'a!

-okej, która to blair?xd - no bo to facet w końcu, skąd miał wiedzieć, już zapomniał!

- moja siostra, znaczy się - podrapała się po kolanku, przyglądając olkowi, źle wyglądał, pewnie nie spał całą noc, tylko płakał w poduszkę :C

-a, ta. to ona nie była zaproszona na urodziny swojego brata? - nie spał do czeciej, bo oglądał powtórki simpsonów na em ti wi ;/.

no chyba że.
- rozważam w ogóle to, czy nadal będzie mieszkać u mnie. na razie mieszka, ale w ogóle jezu nie lubię jej. uwierzyła mojej matce w głupoty, które jej nagadała, a to samo mówi za siebie, bo moja matka jest jebnięa - pokręciła zła trochę głową, na samo wspomnienie b. robiło jej się niedobrze.

-no ale nie możesz jej chyba wywalić xd? - jak ten, to niech zamieszka u olka,xd. - ja zaraz się zbieram, mam dzisiaj fajne zajęcia.

- mogę, to moje mieszkanie, nie? - mruknęła, spoko, napisałam mruknął xd do swojej filiżanki i uśmiechnęła się, zakładając okulary - ja nie idę dziś na uczelnię. muszę iść do redakcji, bo drukarnia wydała sto tysięcy eglemplarzy nowego numeru do sklepów i kiosków ze złą, datą, muszę to jakoś odkręcić, jezuu uu u.

-haha,to krejzi xd - stwierdizł i wstał, bo musi już iść -to ja się zbieram, zgadamy się, tak? - schylił się i cmoknął ją w policzek i heej, poszedł.

no i ona poszła, albo pojechała raczej.

Przyszła i usiadła koło okna. Zamówiła sobie latte. "Nie będę na rozpoczęciu roku. Co z tego?" myślała sobie. Kelner przyniósł latte. Siorbnęła sobie. "pięknie pachnie" pomyślała.

Usłyszała dzwonek swojego telefonu. "SMS od Hilary!" ucieszyła się w myślach. Wyciągnęła komórkę i spojrzałą na wyświetlacz. "Zaraz tu będzie"

wbiegła do kawiarni. trzymała w ręku torebkę od fendi. podeszła do Viki
-heej kochana - odparła i przysiadła się do niej, zamówiła czarną kawę -> rytuał

-Hej Hilary. Jak ja cię dawno nie widziałam. Wyszczuplałaś chyba?-przyjrzała jej się i roześmiała się. "ale ja jestem niemądra"
-Wiesz już do której klasy będziesz chodzić w liceum?

tak schudła, bo nie jadła prawie nic od kiedy się widziały, tylko paliła i piła kawę.
-Tak do tej co Ty, właśnie dostałam listę - uśmiechnęła się i upiła kawę którą właśnie przyniósł jej kelner

Upiła latte:
-Fajnie co nie? Ja też widziałam tę listę. Radwanek będzie z nami chodził też.-uśmiechnęła się pod nosem. Przypomniał jej się jego szary T-shirt.

-Taa, fajnie - rozmarzyła się na wspomnienie o Radwanie

Popatrzyła się na zegarek
-Już tak póżno, myślałam, że jest wcześniej. Muszę iść-pożegnała się z Hilary i poszła sobie

-baj - powiedziała, dopiła kawę, zapłaciła i wyszła

Przyszła tutaj i zamówiła dużą kawę. Była już dość zmęczona, bo miała długie szpilki na sobie i nogi ją bolały. Czytała jakieś czasopismo.

Kiedy wypiła kawę, zapłaciła, zabrała czasopismo i poszła.

siedziała przy jednym ze stolików i machała nogą. chyba pierwszy raz przyszła na czas.

masz uroczy awatarek.
jak napisał,tak zrobił,czyliże biegł tutaj,koncowy odcinek szedł spacerkiem żeby się nie spocic bo co by wtedy było. chociaż w sumie o spocenie trudno,bo dzisiaj było lekko zimnawo w paryżu.
- hej. - zawołał odrobinę za głośno,jak już wszedł do kawiarni.

uśmiechnęła się do niego i pomyślała, że nie zrobi uwagi na temat tego iż swoim głośnym 'hej' zwrócił na siebie uwagę połowy ludzi znajdujących się w kawiarni, bo może był przygłuchy a ona jeszcze o tym nie wiedziała. różne przypadki chodzą po ludziach.
-markizz - odpowiedziała w ramach powitania i wstała, żeby pocałować go w policzek. ah, te wyrafinowane maniery. maniery mogą być wyrafinowane?

może chciał się pochwalic,że to właśnie do niej przyszedł,żeby żaden łysy paryski paker nie chciał jej poderwac,albo coś. chociaż opcja o byciu przygłuchym wcale nie jest taka głupia,mógł ogłuchnąc wczoraj na baletach.
- długo czekasz? - zapytał,ja już usiadł na krzesełku,wygodnym bardzo,teraz już się nie dziwił,że to popularne miejsce.

-przed chwilą przyszłam - odpowiedziała zgodnie z prawdą i zaczęła przeglądać kartę dań, ciastek, kaw. cokolwiek. kątem oka przyglądała się markizkowi, bo to zupełnie stosowne do ich wieku. sama się przyglądam kątem oka!

ja sie nawet czasami przyglądam całymi oczami,co się będę czaic,ale wtedy wszyscy mówią,że niedyskretnie i potem już kątem oka tylko.
on tez wzial do reki menu,miał ochotę na jakieś ciasteczko pyszne,na przykład na ginger,hehe. - wezmę na pewno kawę z rumem. - będzie pachniał jak alkoholik.

-dobry rum nie jest zły - powiedziała filozoficznie i zaśmiała się pod nosem, nie wiem tylko czy ze swojego głupiego żartu, czy samego markiza. sama miała ochotę na muffina, czekoladowego konkretnie, którego też zamówiła kiedy przy ich stoliku pojawił się wysoki i dosyć przystojny kelner z plakietką zatytułowaną 'kelner, francois'. uśmiechnęła się do niego, na chwilę zapominając o markizie.

wkurzył się na owego kelnera,więc burknął tylko,że chce tą kawę plus serniczek z truskawkami,o ile francuzi wiedzą jak się robi sernik. - ale gbur! - skomentował cicho francoisa,po czym złapał gingerową rękę,którą oparła na stole.

-dlaczego? - zdziwiła się, spoglądając na jego rękę na swojej - był bardzo sympatyczny - rozpromieniła się nieznacznie.