kino

- ohmm, ale to chyba jest niespecjalnie ważne - stwierdziła, uśmiechając się zarówno do siebie, jak i do wszystkiego dookoła, ale to wszystko chyba niespecjalnie widziało, bo było raczej ciemno, jak to bywa w kinie podczas seansu. i, cholera, oczywiście, że film nie był ważny, kiedy zaraz obok był jacob, tak samo pociągający i praktycznie jej własny. przymknęła oczy i oblizała usta, smakujące malinowym błyszczykiem. - mm.

uśmiechał się zadowolony z siebie, bo z tych pomruków, odczytywał, że jej się podoba, a to jest strasznie satysfakcjonujące. nachylił się jeszcze i odgarnął kurtynę jej ciemnych włosów, by pocałować w szyjkę.
- mm, ale pachniesz - to miało znaczyć, rzecz jasna, że ladnie pachnie, yo.

uznała, że to niemożliwe, by wciąż pachniała tak samo ładnie, jak na przykład rano, bo doskonale czuła zapach sali kinowej, głównie popkornu, potu i całej masy męskich i damskich perfum, tych tanich, jak i drogich. - jasne.. - mruknęła, uśmiechając się jeszcze szerzej, przesuwając prawą dłonią po jacobowych włosach, które były niezmiennie idealnie gładkie i ogólnie rzecz biorąc świetne. - hmmm.. mogliśmy iść do teatru. w teatrach jest chyba więcej miejsca.. - zauważyła.

- ale nie jest tak ciemno, niektórzy mogliby być oburzeni - niektórzy w sensie znajomi jego rodziców. zdawałlo mu się, że ludzie tego typu na pewno mieszkają na stałe w teatrze, bo ciągle ich tam spotykał! teraz jednak, wsunął dłoń w spodnie melanie, póki co jednak nad majtkami, nie ma tak łatwo.

- taak, możliwe - przytaknęła, bo nie mogła w takiej chwili mu przecież zaprzeczać. poza tym sądziła, że i w kinie znalazłoby się kilka osób, którym nie do końca podoba się chociażby to, że jacob i melanie ze sobą rozmawiają podczas trwania seansu. no ale trudno. - ooch, jacob.. może po prostu stąd pójdźmy? gdziekolwiek.. - melanie nie mogła znieść ssiedzenia tutaj, bo pragnęła całować jacoba, zerwać z niego tę uroczą, starannie wyprasowaną koszulę, nie kryjąc się z tym w ciemności.
cholera, z nim mogłaby nawet uprawiać seks na tylnym siedzeniu samochodu, będę brał cię w ałcie i te sprawy.

pokiwał tylko glową i podał melanie płaszczyk, samemu nawet nie zakładajac na siebie swojej, bo i po co. kto by sie przejmował takimi szczegółami w sytuacjach iście ekscytujących.
- mhm, chodźmyyyy - mruknął tylko, nie tracąc zapału1

założyła więc płaszczyk, nie kłopocząc się z jego zapinaniem i złapała jacoba za łapkę i możesz zaczac czy coś : D