jardin de luxembourg

- nie ze znajomą. uśmiechnął się do niej. - a ja przyjechałem tutaj w ogóle w sprawach zawodowych, i zupełnie nie wiedziałem czego mam się po tym mieście spodziewać. myślałem, że mi się tutaj w ogóle nie spodoba, wiesz, w końcu to miasto zakochanych. a ja wtedy byłem sam. i nie szukałem w ogóle dziewczyny. ale wiesz, tutaj dużo się zmienia. w ciągu jakiś 2 tygodni spotkałem dziewczynę i z nią byłem. ale krótko. westchnął a potem się uśmiechnął.

- ode mnie wszyscy uciekają, fakt, bez słowa nawet - zmarszczyła brwi, no fakt, tak było i chyba zawsze będzie. machnęła ręką, ale nie odganiała od siebie stada jakiś muszek jednodniówek - najgorsze były święta i nowy rok, wiesz... no nieważne - uśmiechnęła się lekko, bo chyba zaczynała swoje zwierzenia, które do najłatwiejszych dla niej nie należały - dobra, te tematy nie są dla mnie najłatwiejsze - roześmiała się patrząc na parę jakiś zakochanych staruszków, o fak?

objął ją ramieniem, tak fajnie i przyjemnie zupełnie. uśmiechnął się do tych państwa. - ja też miałem nowy rok do dupy. uh. nie ważne. skoro mieliśmy takie złe przeżycia z tym nowym rokiem, nawet o tym nie wspominajmy, serio. lepiej nie, bo się jeszcze możemy rozkleić, i co zrobimy, no ? zapytał, z uśmiechem, chciał żeby się uśmiechnęła, i żeby jej humor wrócił. o. - lubisz szarlotkę ? zapytał znienacka.

- będziemy chodzić i prosić wszystkich o chusteczkę, ale obawiam się, że będziemy dziwnie wyglądać - roześmiała się, bo wyobraziła sobie płaszczącego dejmona, chodź chyba przyszło jej to z jakimś trudem bo jednak wyczynem jest sobie wyobrazić płaczącego faceta - ee, szarlotke? pewnie - uśmiechnęła się, właściwie powiem, że cały czas się uśmiechała, co nie oznacza, że miała za dużo źle wstrzykniętego botoxu, ba, którego wcale nie miała, czy jakiś skurcz szczęki. ja właśnie jem 87654654 kawałek szarlotki <3

daj trochę, bo mam ochootę <3333
- nie, to by na prawdę źle wyglądało. zaśmiał się i potarł ręką o jej ramię. tak, żeby ją rozgrzać, bo w końcu było dość zimno. uśmiechnął się do niej i znowu pocałował w skroń. - hm, no szarlotkę. no wiesz, chcę cię na nią zabrać. i na kawę. żebyśmy się rozgrzali i takie tam. kawa i szarlotka, co ty na to ? może być też i zielona herbata, wypiję całą, serio. zaśmiał się przyjemnie.

mam jeszcze pierogi by babcia <3
- obawiam się, że zielona herbatka niezbyt pasuje do szarlotki, więc dziś odrzucę zdrowie odżywianie - uśmiechnęła się - zresztą nie będę cię już zmuszać do picia jej, bo jeszcze będziesz miał ze mną skojarzenie, że wlewam w ciebie zieloną - potarła swój zimny nos, może nie wyglądała jak rudolf czerwononosy. mam taką nadzieję. i zacznij! xd

uhh, smacznego <333
i poszli, hm, je wiem, gdzie, ale zapewne się zaraz dowiem, xd