apartomierz dejwida.

fajnie, z truskaweczką?-jasne, pewnie złożyłeś z ikei-wcale mu ne wierzyła, bo musiał mieć drewnianą rękę czy tam nogę, jak kapitan huk i nie poradziłby sobie. chyba, pociągnęła łyka, cześć, nie wypaliło jej się nawet gardło-pokaż.

oparł się o kanapę albo o nogi otill, nawet nie wiedział. wiedział, że dobrze smakował ten hilciowy drink-myślałem czy by nie zrobić tego drinka hilci na tą jej impreze czy stype. wszystko jedno. najważniejsze jest to, że hilary z nami będzie, w trumnie czy nie. to dobry pomysł?

sori, mój internet to dzifka.
-hej, nie wiedziałam nawet, że jest jakas impreza u hilci-w koncu hilcia to elita elity w jednej osobie i nie zaprasza takich ludzi jak otylka na swoje imieniny.

-każdy o tym wie, otil-pokiwał głową i dał jej kolejną porcję finlandi.. chyba będzie za pieniądze upijał ludzi, zeby było fajnie.-śpij otil, spij.

-czuję się przez ciebie niefajna. dlaczego mam spać?-chciało jej się rzygać od finlandii, więc podziękowała i odstawiła szklaneczkę. zsunęła się wraz z tyłkiem na poziom niżej, tam obok niego.

zaśmiał się i poszedł spać, bo mu się chciało.

/sori, ale musze jusz iść. baj.
zabierz kota, albo spij gdzieś tam.

haha, okej, to poszła z kotem. pod pachą.

wpuścił ją pierwszą, jak to mu zawsze mama mówiła. wziął nawet od niej kurtkę czy co tam ona miała. zamknął drzwi, żeby ich jakis seryjny morderca nie zgwałcił. byłby fan i fajny trójkącik. gdy mar weszła pobiegł na jednej nodze do kuchni po cos dal niej do picia.

ojezu, jaki sługa pokorny! czego ci faceci nie zrobią dla seksu. w każdym razie marjet, całkiem zadowolona oczywiście z niego i z tego obrotu sprawy, usadowiła się na kanapie w wygodnej pozzycji, by rozglądnąć się po wnętrzu.

tak, tak. przybiegł do niej z drinkiem i nawet dał jej zieloną słomkę, żeby się nie utopiła pijąc. zdjął koszulkę jeszcze w salonie i nawet nie wiedział co założyć na siebie. w sumie to mógł nie zakładać nic, może by nie zauważyła. przeklnął tylko cicho pod nosem i założył na siebie jakąś koszulę nie zapinając nawet guzików. usadowił się obok niej na kanapie. jak to ostatnio czytałam w gazecie "do kobiety nalezy pierwszy krok, do nas drugi"

nie spuszczała wzroku z jego atrakcyjnie wyglądającej klatki piersiowej, oblizała nawet wargi, aczkolwiek marjeta była niezachwianie pewna siebie, dlatego zawsze utwierdzała się w fakcie, że to mężczyźni mają do niej zarywać, a nie na odwrót.
- dzięki - mruknęła więc tylko, po czym upiła łyka drinka, niech się chłopak trudzi, co i tak nie wymaga zbyt wiele energii, bo marjet się napalała na jego obojętność nawet.

przechylił lekko głowę. prawie tak jak iti dzwonił do domu. powiedział sobie w duchu, że przecież nie będzie owijał w bawełnę. ona wiedziała, po co tutaj przychodzi. chyba, że pod przebraniem była jego matką, ale to inna historia. przysunął się do niej bliżej całując w dolna wargę.

chyba właśnie na to czekała, bo odwzajemniła pocałunek z nadwyżką, jeśli mogłabym to ująć w ten sposób. odstawiła po omacku szklankę na stół, by jedną dłoń wsunąć pod rozchylone poły jego koszuli, a drugą objąć go za szyję, hr.

odgarnął jej włosy z czoła i ramion. delikatnym ruchem zdjął z niej bluzkę nadal całując. i cieszył się w duchu, że założyli mu aparat na zęby w dzieciństwie a nie teraz bo by miał problem. jego ręce błądziły gdzieś po jej plecach i przesunął ją tak żeby leżała na jego niebieskiej kanapie.

tak więc leżała, uśmiechając się naprawdę niewinnie i chyba wyglądała jak anioł z tymi włosami rozwichrzonymi wokół jej głowy jak prawdziwa aureolka. poddała się jego pocałunkom, które sprawiały jej przyjemność, oj taaak.

aha? xdd. dobra btw. więc, oparł się rękami o kanapę lekko całując ją w szyję. zrzucił z siebie koszulę, a przy okazji zdjął z niej spudnice/spodnie nie potrzebne skreślić. nawet mu się przypomniała fajna kreskówka o kotku, nie, o dwóch kotach, które piły mleczko pod stołem. fun.

oboże, kotki pijące mleczko xdddddddd. jakie skojarzenia,
marjet mu dopomogła z resztą ubrań swoich i jego, popieprzyli się, a potem ona poszła, bo taaaaaaaak.

zapukała pod podany przez davida adres i czekałą aż otworzy mając nadzieje że nie wyskoczy ze swoja wiertarką xP

dobra, okej xdd. więc on stał w mieszkaniu i faktycznie wszystkie noże, które miał wyjął na blat w razie czego gdyby zamiast gee przyszedł jakiś psychopatyczny morderca. nawet się zastanowił czy by z jednym nożem nie podejść do drzwi, ale pomyślał, że przecież szybko ucieknie do kuchni i zrani w takowy sposób przestepce. gdy usłyszał dzwonek do drzwi grzecznie i ostrożnie, a nawet powoli do nich podszedł i otworzył. na szczęście w drzwiach stała gee-o, cześć-przywitał się i kamień w sumie mu spadł z serca. tak naprawdę to był tchórzliwym człowiek. no cóż. był rozpieszczany przez matkę-wejdź i czuj się jak u siebie-teraz ją właśnie wpuścił.

usmiechneła się- cześć- weszła do środka zdjeła buty i weszłą do srodka rozgladając sie po mieszkaniu- całkiem ładnie. zdjeła kurtkę i rzuciłają na kanamę- mogę?- spytała w prawdzie po fakcjie ale nic nie wiadomo może był rzewrażliwoiny na punkcie kanap? xP

-hm, jasne-pokiwał głową i było mu w sumie obojętne gdzie ona rzuca swoje ubrania. popędził do kuchni, która znajdowała sie tuż przy salonie. pokręcił się tam chwilę i przyniósł jej drinka. swojego przepisu. z wódką, limonką i czymś tam jeszcze.nogą nacisnął przycisk na pilocie wyłączając telewizor, na którym leciała jakaś głupia kreskówka a la tom i dźery. uśmiechnął się do niej i opadrł, że może usiąść sobie na kanapie.

-dzięki- uśmiechnela się i usiadła obok niego, napiła się - nawet dobre, co to?-spytała

-wyciąg z małpiego mózgu-zaśmiał się. dobry humor go nigdy nie opuszczał. nawet na pogrzebie mógłby zacząć się śmiać. o ile byłby to pogrzeb człowieka, który umarł z tego powodu, że utopił się łyżeczką wody.-jak tam nastrój? nie zmęczona?-bo on miał siłę tylko na jedno. nie uprawiał seksu od trzech dni, czy nawet czterech, a to już abstynencja.

-hmm dobry- usmiechneła się do niego i przysuneła- i bynajmniej nie jestem zmęczona xP

to świetnie. ucieszył sie w duchu i jeszcze bliżej się do niej przysunął.objął ją lekko lewą ręką i pocałował w górną wargę.-to ci wystarcza jako wynagrodzenie za wczoraj?-powiedział jej cicho do ucha uśmiechając się.

również sie uśmiechneła- jeszcze nie- pocałowała go namiętnie w usta

-a co by cię ucieszyło-przyjrzał jej się uważnie kładąc ją na kanapie. delikatnie reką przejechał po jej włosach.

-hmm-zastanowiła się zarzucajac mu ręcen a szyje i całując w szyje- już się cieszę

ucieszył się i to nie na żarty. oparł się rękoma o swoją kanape do magicznych czynów. zdjął z niej bluzkę jednym ruchem i znowu pocałował, ale w polik.

zdjeła jego koszulkę i zabrała się za klamrę od paska bo hmmm bardzo się cieszyła

zdjął z niej spodnie, spódnice czy co tam ona miała. lekko się o nią oparł. już nie miał siły tak nad nią klęczeć. odpiął stanik. ku zdziwieniu w sumie szybko sobie z nim poradził. przeczesał palcami jej włosy całując dolną wargę.

uśmiechneła się od niego figlarnie i zdjeła mu spodnie. pocałowała go przelotnie

zsunął z niej resztki bielizny i delikatnie wszedł nią całując a to w czoło a to w usta. no i się seksili, a później on z niej wyszedł. był fun. opadł obok niej na kanapie. i nakrył ich kocem.

leżała obok niego i wpatrywałą sie w sufit. podnisła sie pod szklankę i napiła się-hmm- włąściwie nei wiedziała co wieej powiedzięć

hih. a on usnął. testosteron tak działa. wymamrotał tylko do niej, że może u niego spać jeśli chce, bo jest troche późno, czyli, że ciemno i niebezpiecznie. nawet się nie ślinił przez sen tylko troche chrapał.

znalazła na ziemi jedną z bransoletek włożyła ją na rękę i zaczeła się nią bawić, po chwili zasneła obok davida.
/lecę :*

przyszli tutaj do jego głodnych rybek mięsożernych. w drodze do jego domu poinformował ją, że nie można wsadzać palców i innych części ciała do akwarium bo może się to skończyć tragicznie. otworzył jej drzwi swoim różowym kluczykiem i puścił przodem podpierając drzwi nogą.

weszła więc i rozejrzała się od razu. okręciła się kilka razu wokół własnej osi i stwierdziła, że jej się tu podoba, o czym zaraz poinformowała dejwida. na szczęście w drodze do jego mieszkania, przedstawiła mu się, żeby wiedział, jak ma na imię. - hmm, faajnie tutaj masz. powiedziała i zdjęła płaszcz i buty też, ot co. a potem oparła swój tyłek o ścianę. i czekała.

-dzięki-zmrużył oczy i zabrał się za zamykanie drzwi, a to nie było proste. trza było je zamknąć na 45 zamków, które były umieszczone w różnych miejscach i do niektórych był nawet kod dostępu już nie mówiąc nawet o alarmie w domu. chyba każdy wiedział, że dejwid jest tchórzliwy i boi się wszelkich seryjnych morderców i innych ludzi. nie boi się tylko kobiet i to właśnie z nimi przebywa najdłużej.-rozgość się-rzucił za siebie kurtkę i nawet od niej wziął płaszcz i go gdzieś tam w bliżej nieokreślone miejsce położył-masz ochotę na jakiegoś drinka, wodę, sok, mleko, ocet czy może olej?-spojrzał w jej stronę. przecież gościowi trzeba coś zaoferować.

zaśmiała się i weszła wgłąb, do salonu. zauważyła akwarium, więc do niego podeszła. i sobie patrzyła jak sobie pływają. - hmm. a masz tequilę ? bo mam ochotę się napić. i to baardzo duża ochotę. powiedziała i nachyliła się jeszcze bardziej do tych rybek, i patrzyła jak sobie pływały. - saam mieszkasz ? zapytała z ciekawości, tym razem już się do niego odwracając.

poszedł do kuchni, a raczej do barku, który znajdował się w kuchni. jakoś tak dziwnie. nalał jej tekili, a sobie wódki. bo dzień bez wódki to dzień stracony.-nie. mieszka ze mną jeszcze babcia i dziadek!-podszedł do akwarium gdzie stała desire i wręczył jej tekilę.-to są moje małe ludojady. uważaj.

- e tam. ludojady są fajne. wiesz, ja uwielbiam ryzykować. wzięła od niego tą szklankę i się napiła od razu, bo jej się chciało pić, i dawno nawet nie piła. - taaaak. serio ? zapytała i się do niego zbliżyła.

-babcia leży obok dziadka, a raczej stoi-paluszkiem pokazał na dwie urny stojące na kominku. taka suprajz. i nawet chciał jej opowiedzieć jak to jego babcia zginęła wypadając przez okno, ale się powstrzymał. zepsuł by atmosferę. opowie jej innym razem.-a ty mieszkasz sama?-spytał cichym głosem.

- niee, mam współlokatora. powiedziała z uśmiechem. - hmm, babcia i dziadek, mówisz. nie boisz się sam tutaj z nimi przebywać, hm ? bo wiesz, w razie czego, mogę Cię obronić przed duchami czy coś. powiedziała z uśmiechem.

uświadomił sobie, że przecież dziewczyna ma 18 lat i może robić co chce i wrócić o której chce i nawet się ucieszył, że nie mieszka z rodzicami-a jak się nazywa twój współlokator, huh?-podszedł do niej trochę bliżej, w sumie to bardzo blisko. przyjrzał jej się po raz setny. to przecież samiec i pocałował ją w dolną wargę.

- czy to aż takie ważne, hm ? oddała pocałunek, szklankę odstawiła gdziekolwiek, a ręce zaplotła w jego pasie.

jedną ręką złapał ją za podbrudek a druga ręka biegała gdzieś po jej plecach. oparł ją delikatnie o akwarium tak żeby przypadkiem tam nie wpadła. odchylił jej głowę troszeczkę do tyłu-nie ważne-zmrużył oczy.

teraz zarzuciła mu ręce na szyję i się do niego seksownie uśmiechnęła. chciała być teraz jak najbliżej niego. pocałowała go więc namiętnie, nawet nie bojąc się, że wpadnie do tego akwarium, a jakby nawet wpadał, no to by ja chyba dejwid ratował. chyba. a nawet na pewno.

utopili by się razem. chyba, że desire poradzi sobie w pływaniu właśnie w takich warunkach. całował ją cały czas idąc powoli w stronę jego niebieskiej kanapy, na której różne przedziwne rzeczy się działy. położył ją lekko na kanapie opierając się rękoma nad nią. odgarnął jej włosy z twarzy całując szyję.

wplotła palce w jego włosy i przez chwilę się nimi bawiła. odchyliła też delikatnie szyję do tyłu, i oblizała spierzchnięte usta. poddawała się teraz tym pocałunkom i delikatnie przygryzała dolną wargę. przymknęła lekko oczy.