mieszkanie carmi, o.

weszła pierwsza i omotała wzrokiem salon. bałagan był, ale co dadzą jeszcze radę się przemieszczać.
- usiądź zaraz wracam - powiedziała i zniknęła w sąsiednim pokoju. wróciła po chwili w krótkich spodenkach, bo było tu zdecydowanie za ciepło na dżinsy. przeszła przez pokój, do mini baru.
- czego się napijesz?

wszedł do salonu i usiadł na kanapie. w tym stroju wyglądała jeszcze seksowniej, niż zazwyczaj. - a co masz ? zapytał, patrząc na jej długie nogi.

- hmm.. martini, resztkę tequili, jakiegoś szampana - szperała z barku pochylając się tak, żeby było jej widać pośladki - o jest piwo.
odworzyła je i upiła łyk.

- poproszę piwo. powiedział i uśmiechnął się do siebie, na widok jej pośladków. niewątpliwie, carmi, była prowokatorką, a on uwielbiał takie dziewczyny. - chodź tutaj. wyciągnął ręce w jej stronę, słodko się uśmiechając.

podała mu piwo, ale wcześniej je oczywiście otworzyła. usiadła mu na kolanach i odrzuciła włosy do tyłu. ojej, słodko pachniał.

a on odstawił piwo na razie na bok i odgarnął jej włosy z twarzy. pogładził ją po policzku i namiętnie pocałował, kładąc jedną rękę na jej plecach, gdzieś w okolicy lędźwi. jego perfumy mieszały się z jej, powstała namiętna mieszanka. było mu cudownie.

jej również, a co. miał miękkie usta. no to go pocałowała jeszcze raz i jeszcze raz i znowu. i włożyła mu ręce pod koszulkę, a za chwile ściągnęła mu ją. miał świetne ciało. pocałowała go po razu 5829582946. mrr.

on ściągnął jej bluzkę i zaczął dobierać się do jej szyki, która wyjątkowo pachniała. przejechał ręką po jej kręgosłupie, zupełnie zmysłowo. odpiął jej stanik i wpił się w jej szyję, zostawiając jej malinkę.

/ przeczytałam szynki i nie wiedziałam o co chodzi xd
a malinki to ona lubiła, więc też mu zrobiła, żeby o niej pamiętał chociaż przez następne 3 dni. i zaczęła mu rozpinać pasek..

/ xd o matko, literówkę popełniłam i nie zauważyłam xd

a on zaczął całować jej piersi, powoli. potem oswobodził się z koszulki, bo zaczęło mu być niewygodnie w ubraniu, xd. dobrał się do jej paska u spodni i spokojnie z szerokim uśmiechem obserwował jak carmi mocuje się z jego paskiem.

co wcale nie było śmieszne, bo nie mogła sobie biedna poradzić. no dobra to zepsuło cały nastrój, ale po jakimś czasie jej się udało. ściągnęła mu spodnie i bokserki za jednym razem, a co. haa. a potem to już wiadomo co dalej robiła.

a on był z tego co najmniej bardzo zadowolony i teraz już zdjął jej spodnie, i w ogóle całą bieliznę. położył ją na plecach, łagodnie. lekko muskał jej wargi, a potem znowu szyję. jego ręce wędrowały gdzieś po jej ciele, dając ten dreszczyk emocji.

leżała tak i patrzyła na niego, i chciała już tylko jednego.
- no zróbmy to - wymruczała ale chyba niepotrzebnie.

on się tylko uśmiechnął i nie wiadomo skąd, znalazła się między nimi prezerwatywa, bo chyba nie chcemy dzieci, taaaak ? no. właśnie. więc, pocałował ja tylko jeszcze namiętnie i w nią wszedł może trochę gwałtownie. powoli zaczął się w niej poruszać, a jego puls zaczął skakać wyżej tak samo jak i jego oddech stopniowo się wzmagał.

dzieciom mówimy stanowcze nie!
dobrze jej było jak cholera. jęczała sobie po cichutku i wbijała mu chyba za mocno paznokcie w ramiona.

jemu to zupełnie nie przeszkadzało, więc zaczął się poruszać w niej trochę szybciej. przy tym całował jej szyję i pozostawił jej kolejną malinkę, a co. chciał, żeby miała pamiątkę. jego oddech teraz już przyspieszył i zaczął trochę sapać, ale nie tak, żeby to było słyszalne. było mu cholernie dobrze.

była już blisko. minęło kilka chwil, krzyknęła głośno i opadła na poduszki. oddychała głośno i szybko. ufff.

no właśnie, on też doznał szczytu rozkoszy i wyszedł z niej opadając obok niej. jego oddech powoli, stopniowo zaczął się uspokajać. ale stopniowo. - carmi, to było coś... niesamowitego. wyszeptał jej to do ucha, oczywiście uśmiechając się.

- lepiej niż niesamowitego. - powiedziała, po czym musnęła jego wargi. przysunęła się do niego bliżej i przykryła kocem.

uśmiechnął się do siebie i objął ja ramieniem. był w tym momencie szczęśliwy, czy coś w tym stylu. ale można to tak było nazwać. - carmi, masz ochotę, nadal na to piwo ? zapytał, bo nie wiedział, o czym teraz mogli porozmawiać.

tak ona też nie wiedziała, nigdy nie wiedziała o czym gadać po seksie. jak by byli już ze sobą długo to pewnie by sobie leżeli tylko po cichu ciesząc się tym co przed chwilą przeżyli. ale ona damona prawie nie znała. i to była jedyna rzecz, która nie pozwalała jej się teraz wyluzować. czuła się jak dziwka.
- napije się martini. - odparła zrezygnowana po czym wstała i bezceremonialnie przemaszerowała goła przez pokój. - a ty?

on oczywiście odprowadził ją wzrokiem i podziwiał jej figurę w całości a szczególnie te dwie malinki, które miała na szyi. cóż, piękna była. cała. usiadł więc na tej kanapie i odpowiedział. - a ja też chętnie napiję się martini. powiedział i uśmiechnął się. nie wiedział nic a nic o carmelli, ale przecież nie pierwszy raz poszedł do łóżka z dziewczyną którą poznał w tym samym dniu, więc wyrzutów sumienia nie miał. chyba. na razie nie.

podała mu szklankę i narzuciła na siebie koszulkę i spodenki, już się napatrzył. odnalazła na podłodze paczkę papierosów, wyciągnęła jednego, a jemu rzuciła resztę. usiadła na stole, popijała trunek i paliła.
- właściwie czym się zajmujesz? - spytała

on za to znalazł swoje bokserki i koszulkę, bo czuł się w jej obecności trochę głupio, tak nago. cóż. taki był. trudny w obejściu. wziął od niej tą szklankę z martini i upił trochę, zapalając też papierosa, bo cholernie chciało mu się palić. zaciągnął się papierosem i przyglądał się carmi. - studiuję prawo międzynarodowe i mam własną firmę z ciuchami. odpowiedział i napił się martini. - a ty ? zapytał, bo jakoś był ciekawy.

- kończę liceum - odpowiedziała troche niezgodnie z prawdą. - firmę z ciuchami? widzę, że przedsiębiorczy jesteś.
no, no zaimponował jej chłopak chyba, że wciskał jej kit. odgarnęła włosy z czoła, marzył jej się teraz prysznic.

noo, akurat dejmonek, nie wciskał kitu carmi, bo miał tą firmę i nawet mu szło, o. no i nagle wpadł chłopaczyna na pomysł, bo chętnie by wziął teraz prysznic, a co. a najlepiej razem z carmi. - noo, wiesz, ma się to coś. puścił jej oczko i się uśmiechnął. - masz może ochotę na prysznic ? zapytał.

- o niczym innym nie marze - powiedziała i ściągnęła znów koszulkę i spodenki. zastanawiała się ile jeszcze razy się dziś rozbierze. no cóż przy tym chłopaku nigdy nic nie wiadomo.

on także zdjął bokserki i koszulkę, i poszli do łazienki. o dziwo trafił za pierwszym razem, a co, chłopak zdolny był. więc, weszli razem do prysznica, a on odkręcił wodę.

woda była przyjemnie ciepła. on tak seksownie wyglądał taki mokry, więc chcąc nie chcąc znów zaczęła się do niego dobierać.

no i cóż, właśnie. ona seksownie wyglądała z tymi mokrymi włosami i właśnie, woda świetnie stymulowała jego ciało, pobudzając dokładniej zmysły. cóż, chłopak chcąc nie chcąc, zaczął ją namiętnie całować, znowu. tylko że tym razem bardziej namiętnie.

a jej się to jak najbardziej podobało więc oddawała mu pocałunki. odwróciła się tyłem i wypieła tyłek, zbereźnica ;d

a on najpierw przejechał ręką po jej tyłku, który mu się podobał, jak zwykle. noo, ale przejdźmy dalej. a on niewiele myśląc, wszedł w nią znowu, kładąc ręce na jej krągłych pięknych biodrach.

oho a jej znów było tak dobrze jak wcześniej, a może nawet lepiej. ruszała biodrami i czuła go w sobie. mmm. trwało to jakąś chwilę. po kilkunastu minutach, ciężko oddychając namydlała jego ciało. tak tak, co za dużo to nie zdrowo, a ona miała już za dużo uniesień jak na dziś.

a on już trochę dysząc, też namydlał jej ciało. dobrze mu było z nią. wyjątkowo dobrze. nie zastanawiał się nad tym co zrobią później. pocałował ją w usta, przytulając ją do siebie. kiedy już wzięli prysznic, wyszli z kabiny i zaczęli się nawzajem wycierać, a co.

tak a potem podreptali do sypialni.
- zostaniesz na noc? - spytała

zamyślił się chwilę. - chętnie. uśmiechnął się i położyli się w łóżku i zasnęli wtuleni w siebie.

noo, wstał rano i od razu się ubrał. nie omieszkał wypić kawy z jej dzbanka. miał zawsze zasadę, nie zostawać na noc, ale wczoraj ją złamał. cóż, jak mógł oprzeć się carmi, która go tak słodko poprosiła. wiedząc, że jak się obudzi, chciałaby chyba wiedzieć, gdzie się podział, więc znalazł jakąś kartkę i napisał jej list.
hej, dziewczyno. mam nadzieję, że się wyspałaś. jeżeli znalazłaś już ten list, to wiedz, że jestem właśnie gdzieś w paryżu, na obiedzie z rodzicami. przepraszam, że Cię nie obudziłem, kiedy wychodziłem, ale nie miałem siły, tak słodko spałaś. mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy. zostawiam Ci swój numer na wypadek, gdybyś chciała jeszcze się spotkać.
Damon.
i po napisaniu listu, wyszedł w pośpiechu do domu, żeby się jakoś ogarnąć i zaraz ruszyć w drogę.

biegała po salonie i zbierała puszki, puste butelki i ciuchy porozwalane wszędzie, gdzie się tylko dało. no cóż, była bałaganiarą i nie mogła nic na to poradzić.

oł je, no i w końcu po jakiś trudach, i kilkukrotnym zgubieniu drogi znalazł jej mieszkanie i od razu zapukał, czy tam zadzwonił. w ręku miał kwiaty, chyba tuzin róż. tak jakoś wyszło, że je kupił. czekał teraz, aż carmi mu otworzy.

usłyszała dzwonek. rozejrzała sie nerwowo po pokoju i w akcie desperacji wepchnęła wszystkie śmieci i ciuchy, które miała akurat w rękach, pod kanapę mając nadzieje, że on niczego nie zauważy. podreptała do drzwi poprawiając z roztargnieniem włosy i odworzyła jej.
przed nią stał ten śliczny chłopak przez, którego nie mogła spać dwie noce. i to jeszcze z bukietem róż. uśmiechnęła się do niego.
- cześć, wchodź - powiedziała.

on oczywiście nie omieszkał wejść, i na powitanie, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. nie wypuścił jej ze swoich objęć, tylko po prostu tulił. - te róże są, dla ciebie. powiedział ze słodkim uśmiechem. odgarnął jej włosy za ucho. cholera, pomyślał, że tęsknić będzie niemiłosiernie.

- dziękuję - powiedziała i powąchała je. - pięknie pachną.
tak samo zresztą jak on. czuła dobrze słodki zapach jego perfum, bo był bardzo blisko. pomyślała, że mogła by tak stać, objęta jego silnymi ramionami nawet przez całą noc, ale warto wcześniej wstawić kwiaty do jakiegoś wazonu, czy coś. pocałowała go, a właściwie musnęła jego usta.
- choć do salonu - powiedziała. - muszę coś zrobić z tymi kwiatami.

- piękna kobieta zasługuje na piękne rzeczy. powiedział z uśmiechem i poszedł z nią do salonu, nadal nie wypuszczając jej z objęć. - wiesz, chciałbym, żebyśmy nigdy się nie rozstawali. powiedział, i pocałował ja w szyję. to trochę brzmiało, jakby mieli ze sobą zamieszkać, ale on wcale to nie proponował. proponował tylko, żeby chyba zostali parą, czy coś w tym stylu.

zapomniała całkowicie o kwiatach, odkładając je na stolik. przyglądała mu się z ciekawością.
- ale wyjeżdżasz - powiedziała ze smutkiem bo nie zrozumiała aluzji, głupia.

uśmiechnął się do jej włosów, bo był wyższy od niej, czy jakoś tak. - carmi, chodzi mi o to, czy zostałabyś moja dziewczyną ? zapytał, z drżeniem w głosie. cholera, chłopak się denerwował. pocałował ją tym razem w czoło.

zaniemówiła na chwilę i wpatrywała się w jego oczy unosząc głowe do góry, bo faktycznie był wyższy. po chwili uśmiechnęła się i pocałowała go tak gorąco, co miało oczywiście oznaczać 'tak'.

on oddał jej pocałunek i był cholernie szczęśliwy. carmi była świetna osobą i obiecał sobie, że niczego nie spieprzy teraz. kiedy skończyli się już całować, on jeszcze musnął ustami jej włosy. - carmi, już tęsknię. powiedział do jej ucha.

- ja też kotku, ja też. a tak właściwie to z kim ty tam lecisz, na te seszele ? - zapytała bo to ją ciekawiło dziś chyba najbardziej.

- z przyjaciółką. właściwie to nie wiem czy chce z nią lecieć, nie chcę Cię zostawiać. powiedział, szepcząc do jej ucha. - carmi, poleć z nami. proszę Cię. powiedział robiąc słodkie oczka.