kejt. i już

no cóż, może niekoniecznie wszystko przemyślał, nie miał zbytnio czasu na myślenie, bo przez większość dnia i nocy również spał. bo to w nocy głównie się śpi, prawda! zapukał. i to nie było to, że był w lajtowym nastroju, o nie, raczej się denerwował, że kejt mu znowu z czymś wyskoczy, a on się na nią wkurzy i znów będzie po ptokach.

obydwoje są zbyt narwani, tak sądzę. to w zasadzie urocze jakby się zastanowić
kejt odłożyła makbuka na łóżko i wstała, niespiesznie kierując się do przedpokoju, gdzie zmierzwiła włosy, poprawiła białe polo tommiego hilfigera, należące bodaj do nejta i w końcu otworzyła, nawet się do niego uśmiechając.
-hm, właź, bo potwornie wieje mi po nogach - poruszyła palcami i zerknęła na swoje bose stopy.

- masz moją polówkę, złodziejko - powiedział, wchodząc do środka. uprzednio potarł podeszwami o wycieraczkę, żeby jej nie naśnieżyć i nie nabłocić, widzisz, jaki on dobry, chce jej zaoszczędzić sprzątania. chociaż to pewnie nie kejt sprzątała, tylko na przykład stefani albo inna kobieca wersja arnolda szwarcenegera. - a ja sie zastanawiałem, gdzie ją podziałem - westchnął, rozpinając guziki kurtki.

-ona jest moja, nie twoja - zaperzyła się, oczywiście dla żartów, chociaż w zasadzie nie chciała oddawać mu tej koszulku, bo przyjemnie nim pachniała i ogólnie lubiła mieć ją na sobie, objęła się teraz ramionami, gniotąc ją nieznacznie i oparła o ścianę, czekając aż nejt się rozbierze - już nie czujesz się samotny?

- czuję! - odparł, zsuwając buty z nóg, nawet się nie schylał, tylko wiesz, palcami o piętę zsuwał, tak jak wszyscy leniwi ludzie na tym świecie. - mogłabyś coś z tym zrobić - zasugerował, odstawiając buty pod ścianę. oparł się o nią, zaczy, nie o kejt, o ścianę, na przeciwko kejt i spojrzał na nią wyczekująco.

-hm, na przykład co? - zapytała podchodząc do niego bliżej i lustrując nejta wzrokiem. miała ochotę się do niego przytulić. tak po prostu. dawno nie przytulała się do żadnego faceta czysto bezinteresownie, junął i trochę jej tego brakowało.

- ha! oto jest pytanie, moja droga - uśmiechnął się jednokącikowo, mierząc ją spojrzeniem. stojąc na bosaka i topiąc się w jego białej polówce, razem z tymi kędzierzawymi włosami i TYM wzrokiem, którym tylko ona potrafiła go lustrować, wyglądała niesamowicie. wyciągnął do niej rękę, miał niezahamowaną ochotę ją dotknąć.

-przytul mnie nejti - powiedziała w końcu, nawet nie prosząc a po prostu mu to oznajmiając iż ma ochotę na tego typu rozrywkę. oblizała usta i stanęła tuż przed nim, zadzierając głowę. był w tym momencie nieskończenie wysoki, kiedy nie miała na sobie nawet najmnijeszego obcasa.

przez całe jego życie tylko jego matka i kejt zwracały się do niego nejti. w przypadku mamy było to strasznie irytujące, ale kiedy padało to z ust kejt, naprawdę nie miał nic przeciwko, żeby tak się do niego zwracała. ułożył dłonie na jej biodrach i zdecydowanym ruchem przyciągnął ją do siebie. zgarbił się nieco, by zanurzyć twarz w jej włosach, pachnących, jak mu się zdawało, rumiankiem.

dobrze, że nie tymiankiem i podbiałem. obstawiam jednak cytrusy, bo kejt to fanka fructisu ;d
objęła go za szyję i przymknęła oczy, wdychając zapach jego czerwonych lacoste i rozkoszując się jego bliskością.
-i jak z twoją samotnością? - zapytala w końcu, bo poniekąd o to chodziło.

- no nie wiem, nie wiem - wymruczał, gładząc dłońmi jej wąskie, ciepłe plecy. sam już siebie nie rozumiał, a dokładniej tego, że w jednej minucie, kiedy miał ją w ramionach, cały świat wydawał się być taki nieskomplikowany, jakby odnalazł swoją arkadię właśnie w kejt. chociaż było do przewidzenia, że jak tylko znajdzie się dalej od niej, znowu będzie próbował roztrząsać wszystko od początku, począwszy od własnego poczęcia, skończywszy na problemie światowego głodu.

-hej, jesteś cholernie wymagający nathan - zaśmiała się, odsuwając od niego i patrząc prosto w jego ;seksy; oczy, bo lubię bemberga - w zasadzie tak sobie myślałam.. że jesteśmy cholernie dziecinni w tym co robimy. no wiesz, same problemy zero pozytywów i.. - urwała, bo nie wiedziała co i.

- no coś ty, zero pozytywów? - uniósł obie brwi do góry. ha, to naprawdę było do przewidzenia. tylko się do niego odsunęła, a wszystkie problemy ogólnoświatowe i prywatne nathana wzięły zaczącą górę nad beztroskimi myślami i tańcami hula-hula. - to ty w tym momencie robisz problem - przewrócił oczyma, krzyżując ręce na piersiach. wydała mu się cholernie niska, jak tak patrzył na nią z góry.

-ja tylko mówię jak jest, a ty znowu podnosisz na mnie głos - powiedziała spokojnie, patrząc na niego z dołu. właściwie jeszcze bardziej skurczyła się w sobie, bo kiedy nathan tracił nad sobą panowanie był naprawdę nieprzewidywalny i momentami niebezpieczny dla siebie jak i otoczenia. biedna kejt - tak to ma wyglądać? ciągle będziesz na mnie wrzeszczał? chyba nie o to chodzi.

- przecież nie krzyczę - powiedział, siląc się na spokój i naprawdę już uważając, żeby nie podnosić głosu. a przynajmniej na nią nie podnosić, bo na resztę świata to już sobie pozwalał. - no i dalej robisz problem - stwierdził z lekką kpiną, co nie zabrzmiało w moim i jego mniemaniu zbyt przyjemnie. - najpierw o to, że w naszym... - związku? przecież ze sobą nie byli, przez moment zastanawiał się, jak to nazwać - ...w naszej znajomości nie ma żadnych pozytywów, a teraz o to że na ciebie krzyczę. a wcale nie krzyczę.

w chwili obecnej kejt, żałowała że w ogóle pozwoliła mu przyjsć, bo z łatwością mogła przewidzieć jak to się skończy. powiedziała mu to, mając wrażenie jakby w każdym kolejnym słowem tej bezsensownej konwersacji przybywał jej kolejny kilogram życiowego bagażu. i tak było jej ze wszystkim ciężko, a teraz nathan i jego życiowe rozterki & problemy. to mogło wykończyć.

teraz czuł się trochę taki rozdarty na pół, no bo sorka, najpierw zaczynała robić mu niepotrzebne problemy, a potem, jak po prostu się bronił przed tym, co mu mówiła, stwierdziła, że nie ma większego sensu w tym, żeby przychodził. ale on uważał, że owszem, jest.
- kejt, no i co z tego, że się kłócimy? ja tam bym się mógł kłócić z tobą godzinami, jesteś ładniejsza niż zwykle, gdy się złościsz - stwierdził zupełnie szczerze.

zaczerwieniła się, bo to co powiedział jakby nie patrzeć było wyjątkowo miłe i tym razem to ona czuła się rozdarta i kompletnie nic nie rozumiała. byli do dupy, obydwoje. powiedziała to, właściwie mruknęła pod nosem, patrząc na swoje stopy.

- pasujemy do siebie - stwierdził najbardziej optymistycznie jak tylko się dało, po czym wyszczerzył się radośnie. - jezu, kejt, naprawdę, widły z igły, serio - pokręcił głową, wciąż się uśmiechając i zrobił krok w jej stronę, także znalazła się niebezpiecznie blisko niego. a może to on znalazł się niebezpiecznie blisko jej? nie mam zielonego pojęcia.

-obydwoje - sprostowała, żeby nie myślał sobie że tylko ona jest ołwersensitiw. przysunęła się do niego jeszcze bliżej o ile to w ogóle możliwe, aczkolwiek stała nadal z opuszczonymi rękami.

i on też stał z opuszczonymi rękoma, właściwie to wsunął dłonie do kieszeni, kiedy się nad nią w tym momencie nachylił. załaskotał ją oddechem w twarz, na szczęście nie jadł dziś czosnku ani cebuli, właściwie w drodze do niej żuł gumę, więc jego oddech musiał być raczej świeży. zgarbił się jeszcze bardziej i jeszcze seksowniej, by ją pocałować, dość nieśmiało jak na niego, bo nie był pewny czy go czasem nie odepchnie.

albo nie pobije, albo nie naśle na niego wiesława kinomaniaka.
objęła go jedynie za szyję i oddała pocałunek równie nieśmiało jak nathan, zastanawiając się w jakiej sytuacji ich to stawia ;3.

w duchu stwierdził, że woli jednak, kiedy się całują niż kłócą, bo wtedy jest o wiele, wiele przyjemniej. ujął jej twarz w swoje duże, ciepłe dłonie, trochę się w sumie w tym wszystkim zatracając. i nawet zamknął oczy i robił to z prawdziwym uczuciem. i nie wpechnął jej języka w usta, to też się liczy.

kejt miała wrażenie, że zaraz rozpłynie się pod wpływem całej tej rozkoszy i słodyczy ich pocałunków, toteż mocniej objęła nathana przywierając do niego całym ciałem, gładziła go delikatnie po karku i wystających kręgach, mając nadzieję że już zawsze będzie tak dobrze. mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę ich temperamenty, no ale trudno teraz o tym nie myślała.
-mmm, nathan.

zamruczał wrpost do jej ust, przesuwając dłoń z jej policzka na jej szyję, potem na dekolt i tam ją zatrzymał, choć miał ochotę zrobić coś o wiele zbereźniejszego. powstrzymał się, brawo dla niego! jej bliskość wpływała na niego tak jak wpływała i potrzebował użyć całej swojej samokontroli, żeby przypadkiem niczego nie spieprzyć.

-widzisz jak chcesz to potrafisz - mruknęła tryumfalnie, całując teraz jego górną oraz dolną wargę plus sporadycznie kąciki owych ust. nathan zmienił się teraz nie do poznania, chociaż oczywiście zdawała sobie sprawę z walki jaką toczy wewnątrz siebie.

nie odpowiedział nic, bo utrzymywanie swoich zmysłów i pragnień na wodzy naprawdę wiele go kosztowało. gdyby to zależało od niego, prawdopodobnie właśnie by się na nią rzucił z jakimś równie dzikim co niezrozumiałym okrzykiem, by zedrzeć z niej wszystkie ubrania. wyobraził to sobie i... haha, stanął mu. co było dla niej wyczuwalne, skoro była tak blisko.

zaśmiała się pod nosem, że nathanowi tak niewiele do szczęścia potrzeba. bo i skąd miała wiedzieć co właśnie sobie wyobrażał? swoją drogą chichram z jego bujnej tarzańskiej wyobraźni.
-mrr, chodź ogierze - szepnęła mu na uch, wspiąwszy się uprzednio na palce i pociągnęła go za kołnierzyk albo krawat jeśli miał do swojej sypialni. nie mogła go drugi raz podle ostudzić, poza tym dziaiaj sama miała ochotę na seks. więc gdzie problem? chyba po raz pierwszy go nie było.

zdziwił się, bo zanim powiedziała to, co powiedziała, miał zamiar od niej się odsunąć, zanim to ona pierwsza zdecyduje się odsunąć jego od siebie. a tu taka niespodzianka. aż sam nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, jeśli miałby być szczery. mimo wszystko nie do końca dowierzał, bo bał się, że jak przyjdzie co do czego, to ona znowu zacznie mówić coś o tym, że chce ją tylko i wyłącznie przelecieć. pchnął ją więc niezdecydowanym ruchem na łóżko i stał teraz nad nią, nie do końca wiedząc, co robić.

-więc może najpierw zdejmiesz polo - zaproponowała cicho, z szerokim uśmiechem na twarzy, widząc jego urocze zakłopotanie. sama podwinęła swoją koszulkę i podniosła się, żeby pospiesznie ją z siebie zdjąć. nie miała stanika tak ci powiem. jedynie czarne figi la perla. ponownie opadła na łóżko, a włosy rozłożyły się wokół jej głowy jak nie przymierzając jakiś wachlarz.

przez moment stał tak zupełnie osłupiały. chyba zapomniał, że istnieje, bo dla niego w tym momencie istniały tylko jej drobne piersi. zaraz jednak wszystko wokół nich się rozjaśniło i skierował wzrok na jej twarz. otrząsnął się z otępienia i szybkim ruchem zrzucił z siebie polo, nie zważając na to, że wylądowało tuż pod jego stopami i że pewnie się pobrudzi prędzej czy później. wlazł na łóżko i uklęknął nad nią okrakiem, by pochylić głowę nad jej lewą piersią i wziąć sutka do ust.

hm, dawno nie opisywałam seksu na forum, moje określenia w tej sferze porosły pajęczyną hihi.
kejt oparła dłonie na torsie nathana, nie chcąc go jednak w żadnym wpypadku od siebie odpychać, nic z tych rzeczy, objęła go nogą w pasie i przyciągnęła do siebie uprzednio przesuwając dłonie na jego plecy. lekko wystawały mu żebra co w zasadzie było kajnda seksi. pocałowała go żarliwie w usta, przymykają oczy. nikogo nie pragnęła bardziej niż nejta w tym momencie.

on też nikogo nie pragnął bardziej. to znaczy nie od siebie, tylko od kejt, junoł łots ap. odwzajemnił pocałunek, który w tym momencie na pewno nie mógł być delikatny z uwagi na stan, w jakim znajdował się natan. opuszczkami palców gładził jej płaski brzuch, przesuwając rękę co raz niżej i niżej i jeszcze niżej.

natomiast kejt kompletnie przestała panować nad swoim oddechem, który wyrwał się z pod kontroli będąc głośnym i przerywanym, co jednak nie przeszkadzało jej w najmniejszym nawet stopniu. podniosła się nieznacznie, całując teraz obojczyk nathana kawałek po kawałeczku oraz wodząc opuszkiem palca wskazującego jednej ręki wokół jego sutka, drugą nadal trzymała go za szyję.

wbił wzrok w kremową ścianę ponad jej głową. w tym momencie ta pastelowa, łagodna barwa nieźle raziła go po oczach, jakby był pod działaniem dragów lub czegoś, hm, podobnego. zakładam, że tym podobnym, hm, czymś była kejt. wsunął dłoń w jej spodnie, a następnie pod cienki materiał fig, by na początek włożyć jej jednego palca. wskazującego ;q.

wbił wzrok w kremową ścianę ponad jej głową. w tym momencie ta pastelowa, łagodna barwa nieźle raziła go po oczach, jakby był pod działaniem dragów lub czegoś, hm, podobnego. zakładam, że tym podobnym, hm, czymś była kejt. wsunął dłoń w jej spodnie, a następnie pod cienki materiał fig, by na początek włożyć jej jednego palca. wskazującego ;q.

zachichotała, bo było jej przyjemniej niż przyjemnie chociaż jeśli miałaby być szczera wolałaby żeby obeszło się bez palcówki, mógłby wejść od razu bez zbędnych ceregieli, bo to śmieszne słowo. uniosła jednak biodra, patrząc na niego wyzywająco. w końcu rozpięła pasek jego spodni, które zsunęła w miarę możliwości odsłaniając jakieś smerfne bokserki w gargamele.

okej, w takim razie wymacał ją dokładnie i zdiagnozował niczym prawidziwy ginekolog, że kejt wcale nie potrebuje niczego na rozgrzewkę, co nieco go zdziwiło, bo on nastawiał się na grę wstępną ciągnącą się godzinami. westchnął cicho, kiedy to zdecydowanym ruchem zsunął z niej spodnie razem z figami, by teraz rozewrzeć jej uda i, hm, po prostu się patrzeć.

-hm? - zerknęła na niego, unosząc głowę z burzą rozczochranych włosów, nie bardzo wiedząc o co chodzi - o co chodzi? - zapytała więc, żeby może się dowiedzieć. nie była w cionszy! o nie!

- po prostu się patrzyłem, nie można? - uniósł jedną brew do góry, z powrotem przystępując do akcji, a mianowicie pochylił się nad nią, prężąc wszystkie mięśnie prócz odbytowego! całował jej ciepłą szyję, napawając się gładkością jej skóry i zapachem kejt. przesunął się niżej z pocałunkami, by przejechać językiem po jej przedziałku międzypieriowatym.

-nie, nie można. za to trzeba dodatkowo zapłacić - zaśmiała się, śmiesznie mrużąc oczy i kończy mi się na nią wena z wrażenia.

- huh, czekaj, wrzucę pieniążka do skarbonki - moim zdaniem to było bardzo wulgarne z jego strony, ale nie wymagajmy za dużo, bo to tylko nathan, a może aż nathan, napalony jak nigdy z racji tego, że nakręcał się na nią już od kilku dni i dawno nie uprawiał seksu. i nawet nie myślał w tym momencie o miszęl, o nie, teraz się liczyła kejt, w którą właśnie wszedł. wrzucił pieniążka xd

-momentami naprawdę jesteś frajerem, nathan - mruknęła mu prosto na ucho, ale wściekała się na niego tylko chwilkę bo wiecie rozumiecie ciężko się wściekać w takich okolicznościach przyrody, toteż kejt zacisnęła usta, pojękując sobie pod nosem, póki co cicho i generalnie kulturalnie. poczekajmy jeszcze chwilę.

- a ty lapsem - wydyszał. w jego ruchach nie było nic z dawnej delikatności, nic a nic, po prostu świetnie się bawił, czując orgazm niemal pod swoją skórą i muskając ustami jej czoło od czasu do czasu. na szczęście łóżko się nie przesuwało, ani nathan nie zarąbał głową w ścianę, kiedy już doszedł, wydając z siebie jakieś dziwczane, ale chyba też i seksowne charknięcie. dobrze, że nie kwiczał.

hahaha wyobraź sobie kwiczącego bemberga, chichram jak nigdy.
kejt doszła chwilę po nim, dla odmiany wydając z siebie głośny i klarowny krzyk, po czym objęła nathana ciasno, bardzo bardzo ciasno dajac mu w ten sposób do zrozumienia jak dobrze jest jej z nim tu i teraz. ej, moja mama za mną stoi więc zw.

pozdrów ją ode mnie. nathan, który przechodził niezbyt krótki i owocujący we wszelkie najlepsze doznania seksualne orgazm, też ją pozdrawia. to znaczy, pozdrowiłby, gdyby miał jeszcze siłę myśleć, a co dopiero mówić. skończył wreszcie i z uwagi na to, jak ciasno go trzymała, opadł na nią, nawet nie myśląc o tym, że mógłby jej zmiażdżyć żebra.

-ałć? - jęknęła jakoś tak śmiesznie właśnie ze znakiem zapytania, bo nie była pewna czy śmiać się czy na niego wściekać, że całe jego metr osiemdziesiąt kilka legło na jej drobnym ciałku. nabeała powietrza i dmuchneła w zmierzwioną grzywkę nathana, uśmiechając się do niego promiennie i powoli uspokajając oddech - złaź ze mnie pokrako.

- hoho, pokrako? - powtórzył, po czym sturlał się z niej na łóżko, które zaskrzypiało lekko. przytulił ją do siebie i ucałował w czoło, uśmiechając się do jej włosów. - zafundowałem ci darmowy orgazm z pieniążkiem w skarbonce xd, a ty mnie jeszcze nazywasz pokraką?

-nathan! - jęknęła z wyrzutem, bo komentarz o skarbonce zaczynał ją irytować. uderzyła go nawet mocno w bark i usiadła, owijając się prześcieradłem, które wyciągnęła spod jego cieeeelska hihi.

- oj, nienienienie, nie uciekniesz mi, skarbie - powiedział, z refelksem godnym nathana siadając, by złapać ją w pasie i przyciągnąć z powrotem do siebie. - w tym prześcieradle wyglądasz jak jakaś bogini grecka po seksie - wymruczał wprost do jej ust, by je teraz pocałować. rękę wsunał pod prześcieradło, by teraz ułożyć dłoń na jej nagiej piersi i ją delikatnie masować. - uwielbiam cię.