kejt. i już

-greckie bogini były dziewicami nieuku - zaśmiała się właściwie do jego ust, które chwilę później pocałowała - chyba nie chciałbyś tylko na mnie patrzeć, hm? - przeczesała jego włosy palcami i oparła się na nim całym swoim drobnym ciężarem. spoko wodza, nigdzie się nie wybierała.

- mogę sobie wyobrazić że jesteś dziewicą po seksie - wzruszył ramionami i roześmiał się sam z siebie, że powiedział coś tak absurdalnego. - i dobrze znasz odpowiedzieć na to pytanie, skarbie - patrz, jaki on miły po seksie, skarbie, kotusiu, komplementy, hrhrhr. prawda jest taka, że liczył na więcej. - bo ty chyba też nie zadowolisz się samym patrzeniem.

-phi, potrafiłabym. tylko faceci są tak.. zwierzęcy - uniosła brwi i wgramoliła się na nathanowe kolana, opierając głowę na jego jego ramieniu. był miło zbudowany czego nie omieszkała szepnąć mu na uchu, przygryzając jego płatek.

- ale czy to moja wina? - spytał nieco oburzony, to znaczy tym, że jest zwierzęcy. nawinął sobie kosmyk włosów jej, z głowy, nie łonowych, na palec wskazujący, sprawdzając ich miękkość i czy się blyszczą i czy nie są matowe. - taka natura, przecież nic nie poradzę na to, że jak mi stanie to stanie.

-twoja - droczyła się z nim, siadając na nim okrakiem i pchając lekko na łóżko - tylko i wyłącznie twoja - uśmiechnęła się szelmowsko i zaczęła go łaskotać.

chwycił ją silnie za nadgarstki i strącił z siebie, by z łatwością przewrócić ją na plecy teraz to on był na górzę i robił jej gili gili po szyi <3.
- a właśnie, że twoja, świntuchu! - parsknął śmiechem, całując ją w ramię.

-nie łaskocz mnie, jamochłonie - zawołała, wierzgając nogami i przy okazji łaskocząc i nathana, bo co z tego że leżała pod spodem, skoro z łatwością mogła go połaskotać?

roześmiał się tak głosno, że pewnie sasiedzi usłyszeli, a cały budynek się zatrzasł, natomiast ziemia rozpękła się na pół, a wszystkie gwiazdy zgasły ;q.
- sama jesteś jamochłon - złapał jej nadgarstki i ułożył je nad jej głową, przyciskając swoimi dłońmi bez większego wysiłku do materaca, ale i tak naprężył mięśnie, bo on cały czas się prężył przed nią, taka domena samców.

-żeby ci żyłka nie strzeliła w tyłku od tego prężenia się, wariacie - pocałowała go w czubek nosa i zmrużyła oczy, pocierając stopą o jego kosmatą łydkę.

- i tak nie uprawiam seksua analnego - wzruszył ramionami i z tego wszystkiego naprężył się jeszcze bardziej, także żyły na ramionach zaczęły mu się fajnie uwypuklać. pochylił swoją twarz nad jej twarzą i pocałował ją namiętnie w usta.

-mmm, znowu zacząłeś trenować [coś]? - zapytała, gładząc go dłonią po policzku kiedy odessali się od siebie po długim i trochę bardzo namiętnym pocałunku. ciało nathana było jeszcze lepiej zbudowane niż ostatnim razem kiedy widziała go nago, a to bardzo miła wiadomość dla jej oczu.

- ciągle trenuję - powiedział z uśmiechem, dumny z tego, że docenia jego mięśnie, wreszcie! obcałował jej szyję, która pachniała chyba nawet intensywniej po seksie, jak mu się zdawało, ale na szczęście nie potem. prawda była taka, że nathanowi wyostrzał się zmysł węchu po seksie, właśnie to wymyśliłam. - możesz kiedyś przyjść na mecz i udawać czirliderkę.

-mogę przyjść na mecz, ale czirliderki udawać nie będę - zamyśliła się trochę, ciekawa tego czy po wygranym meczu nathan wybiera jedną z czirliderek i uprawia z nią seks w męskiej szatni, albo pod prysznicem. bardzo prawdopodobne. potrząsnęła głową, żeby odgonić owe myśli i skupić się ponownie na tym co tu i teraz. oh.

- dlaczego nie? jesteś taka... - zmrużył oko, szukając w myślach odpowiedniego słowa na określenie kejt. - elastyczna i gibka. przynajmniej w seksie - dodał z lekką ironią w głosie, drażniąc się z nią lajtowo. jeździł opuszkami palców po jej biodrze, które jakoś tak dziwnie wystawało, jak mu się właśnie wydawało. - biodra ci wystają - powiedział.

-wydaje ci się. jestem gruba jak.. hipopotam - dodała po chwili szukania odpowiedniego określenia - ale spokojnie, pracuję nad tym - uśmiechnęła się i pstryknęła go w nos.

- hej, możemy nad tym pracować wspólnie co wieczór - zaproponował w ramach pomocy charytatywnej. - no wiesz, przez uprawianie seksu traci się ponoć dużo kalorii, a poza tym polepszy się nam kondycja! - och, jaki ty jesteś wspaniałomyślny, nathanie.

-tyryryry, co ty nie powiesz - roześmiała się, tak z niego, odrzucając głowę do tyłu. bo w międzyczasie usiadła tak się złożyło - moja kondycja jest wyśmienita!

- nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej - zaprotestował, gryząc się w język wcześniej, by zamiast tego nie powiedzieć na przykład "jesteś strasznie gruba i potrzebujesz dużo seksu, żeby schuść". był dumny z siebie z tego powodu i przejechał palcem wskazującym po linii jej kręgosłupa.

-no niby. dobranoc - mruknęła, odwracając się tyłkiem do niego i podkurczając nogi pod szyję. xd

usnął. i chrapał głośno.

stał pod drzwiami i się do nich dobijał, tak samo uproczywie oraz natarczywie jak poprzednio. zastanawiał się, co jej do głowy strzeliło. seks to przecież seks, tak? okej, zależało mu na niej, no bo czemu nie, lubił jej obecnosć koło siebie, podniecała go każdym dotykiem. jednak nie widział powodu, dla którego miałaby się obrażać, gdy stwierdził, że nią są razem. przecież nic takiego nie deklarowali!

ej heloł w pewnym wieku się nic nie deklaruje, to się po prostu czuje. przecież nathan mając swoje dwadzieścia dwa lata nie podejdzie do niej, mówiąc: hej, będziemy ze sobą chodzić? takie rzeczy w podstawówce.
kejt, podeszła do drzwi raczej zirytowana jego dziecinnym zachowaniem, gmerając przy kołnierzyku swojego polo ralpha.
-pobździło cię kompletnie? - zapytała stosunkowo ostro, stojąc oparta o framugę - przecież masz jakieś pieprzone praktyki.

- pobździło mnie - skinął głową, bez pytania popychając drzwi tak, by otworzyły się szerzej. wszedł do środka i zamknął je za sobą, by oprzeć się o nie i skrzyżować ręce na piersiach. zmrużył oczy, wpatrując się w nią uważnie. - kejt, kejt - pokręcił głową. - co ty do mnie czujesz, hm?
bo widzisz, nathan wolał bezpośredniość, skąd miał niby wiedzieć, że są ze sobą, to tylko nathan!

uniosła brwi, czując się osaczona. nie lubiła tego typu tematów ani rozmów toteż prychnęła coś pod nosem o jego beznadziejności i o tym, żeby spierdalał na praktyki, znikając w kuchni, gdzie nalała sobie ginu plus soku kaktusowego, pozdro ja.

- kejt - roześmiał się nerwowo, ruszając za nią. nie chciał jej obejmować ani nic, bo w gruncie rzeczy zdawał sobie sprawę z tego, że zawsze miękła w jego objęciach. oblizał spierzchnięte usta, opierając się tyłkiem o szafkę. - no powiedz mi - nalegał, bo w tym momencie było to dla niego bardzo ważne. nie przejął się nawet szczególnie tym, że była na niego wkurzona, bo to nic w porównaniu z tym, jak zachowuje się sam nathan, gdy się denerwuje.

strach się bać. tak samo jak pragi północ. kejt potrząsnęła głową, brzęcząc jakimiś przyjemnymi kolczykami i powoli pijąc swojego drina. lubię to słowo. drin drin drin. w końcu podniosła spojrzenie na nathana i wzruszyła ramionami.
-nie wiem. jesteś zbyt wielkim dupkiem.

- przestań - uciął ostro, no bo cóż, niespecjalnie podobało mu się to, że sądziła o nim, że jest wielkim dupkiem. ale to i tak nie było żadnym argumentem. - hej, więc co? teraz będziesz udawać, że masz mnie gdzieś, bo powiedziałem, że ze sobą nie jesteśmy? - zapytał z niezaprzeczalną ironią w głosie, z lekką dezaprobatą unosząc jedną brew do góry.

-tak. nie. chuj ci do tego - powiedziała niesympatycznie, pchając go do wyjścia, gdzie zatrzasnęła drzwi tuż przed jego nosem, mając nadzieję że mu go nie złamała.

tylko lekko pogruchotała i go bolał ;q. wrócił na dyżur, zrezygnowany.

najwyżej odpadnie. maj gg yz ded, toteż bra :*

gaspar przyszedł, tak jak napisał, właściwie był w okolicy, wracał z jakiegoś wieczorku z fanami, na którym nastoletnie fanki prawie umarły, widząc ich wychudzonego idola z dwudniowym zarostem na twarzy i przydługimi włosami a la jude z ekrosa. miał rozpiętą skórzaną kurtkę, śmierdzącą papierosami i jego perfumem, a w dłoni dżierżył białego tulipana. może chciał się podrażnić z kejt, to ich taka świecka tradycja, a może po prostu chciał metaforycznie ująć swoją niewinność, w końcu to artysta. zadzwonił do drzwi, uśmiechając się do staruszki, schodzącej po schodach.

która wymruczała pod nosem coś odnośnie zadowolenia iż kejt nie odwiedza ten narwany jegomość, bo to śmieszne słowo, który notorycznie walił w drzwi nie dając jej spać.
kejt tymczasem od dłuższego czasu gapiła się na wyświetlacz swojego telefonu zastanawiając 'co teraz'. podeszła jednak do drzwi i otworzyła je z niemrawym uśmiechem na twarzy. w ramach opisówki dodam iż miała na sobie białą bokserkę i fioletowe szorty.
-gasp - mruknęła jednocześnie zadowolona i zirytowana, bo jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia.

on też miał białą bokserkę, syjamska kamasutra. osobiście bym się podjarała, gdyby taka gnida zapukała do moich drzwi, ale cusz. to nie otysz, nje? xd
- cześć kejt. to dla ciebie. - dodał, podając jej powoli tulipana. uniósł kąciki ust, co wywołało na jego twarzy typowy uśmiech nieśmiałego frajera, którym nie był, a który, mimo, powodował pisk wśród tłumu. z tym, że kejt pewnie nie piszczy. a już na pewno nie na jego widok, bo raczej nie liczył na gorące powitanie. mimo, że miał ochotę opleść jej talię dłonią. i wcale nie było to spowodowane skrętem, który wypalił z kumplami z zespołu (pozdro indie) przed wyżej wspomnianym spotkaniem. - kejt. - powtórzył, przejeżdżając wzrokiem po jej bladych nogach.

-gasp, łał dziękuję - odpowiedziała równie inteligentnie jak on sam, opierając się o framugę i krzyżując nogi w kostkach jeśli wiesz co autorka miała na myśli. obracała w dłoni kwiat, patrząc to na niego to na gaspa właśnie. w końcu jednak się ogarnęła i stojąc już normalnie mruknęła coś o tym, że może wejść. cóż za łaska go spotkała z jej strony, niech się cieszy i wystawi jej ołtarzyk. zniknęła w głębi mieszkania prawdopodobnie chcąc wstawić tulipana do wazonu.

wytnie figurkę z czedara w jej kształcie.
podążył za nią, tradycyjnie przez chwilę gapiąc się na jej tyłek. z przyjemnością zauważył, że nic się nie zmieniło, ani że nie ma zdjęć finleja porozstawianych na regałach. gdy znalazł się blisko niej, zdecydowanie blisko, oparł dłonie na jej kościach biodrowych, rzecz jasna wystających 'w sam raz', mrucząc, że się za nią stęsknił. właściwie powiedział to bardziej do jej szyi, opcjonalnie karku.
oczywiście pomyślał, że zaraz oberwie.

chwilę stała spięta, ale nie ze stresu tylko wiesz jak, ręce wzdłuż ciała i 'mamy gaspara w dupie'. z każdą sekundą jednak, wdychając jego charakterystyczny papierosowo-perfumiasty zapach coraz bardziej się rozluźniała, napierając teraz na niego całym swoim drobnym ciałem. wciąż znajdując się tyłem do niego.
-ja za tobą też, gasp. jak zawsze, przecież wiesz - uniosła rękę i na oślep wymacała jego zarośnięty policzek, który teraz gładziła wierzchem dłoni.

przejechał ustami wzdłuż jej szyi, powoli, ledwie dotykając ustami jej zimnej skóry. wymruczał, że zmarzła, całując ją w płatek ucha i tuż za małżowiną. miał na wpół przymknięte oczy, jedną dłoń pod krawędź jej bokserki, przejeżdżając kciukiem w okolicy pępka.
- stęskniłem się za tobą, kejt. - powtórzył, pewnie nie ostatni raz tego wieczoru. delikatnie ugryzł ją w płatek ucha.

seksy gaspar!

-boże, gasp - praktycznie jęknęła, przymykając oczy i zagryzając wargę, bo kto jak nie on potrafił doprowadzić ją do takiego stanu w kilka minut? nikt, no właśnie. odwróciła się przodem do niego i wsuwając małe dłonie pod jego kurtkę i koszulkę wodziła nimi w górę i w dół. był zimniejszy od niej. oparła policzek na jego torsie i w zasadzie po prostu cieszyła się jego bliskością, bo zapewne za parę dni przyjdzie do niej, oznajmiając że jedzie w kolejną trasę.

przytrzymał otwarte usta, wcale nie jakby był niedołężny, tylko tak fajnie, przy jej płatku ucha, obejmując ją pod bokserką. przesunął nosem po jej skroni. w tej chwili uprzytomnił sobie, jakie kejt ma fantastyczne, małe, drobne, ale krągłe piersi, wystające żebra i zapadnięty brzuch, z tym małym tatuażem na kości biodrowej. pocałował ją w nos, a następnie, już namiętniej i tradycyjniej w usta.
- chryste. - powiedział, bardziej do siebie niż do niej. nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo mu jej brakowało.

kupa <3
kejt oddychając teraz szybko i płytko, łapczywie oddawała pocałunki, chociaż to określenie jest nieco kulawe, ale niech tam. zsunęła jego skórzaną kurtkę z ramion i zrolowała jego podkoszulek, prowokując w końcu do jego zdjęcia. bodaj kiedy gasp odrzucił go na podłogę czy gdzieś, kejt zjechała z pocałunkami do jego wystających obojczyków i wątłych ramion, wodząc palcem wskazującym wokół lewego sutka gaspa. może i była głupia, albo naiwna ale uderzył ją fakt że czego by nie mówić, nie zamieniłaby gaspara na nikogo innego.

o kufa.
pchnął ją na kanapę, a gdy już ostrożnie na nią opadł, nie chciał jej zgnieść, co jest chyba oczywiste, podwinął jej bokserkę. zawiłe zdanie, ale wierzę, że zrozumiesz. pocałował ją w brzuch, palcami skacząc po jej żebrach. ustami przesunął od pępka po rowek między piersiami, jedną dłoń wsuwając pod jej stanik, dokładniej w prawą miseczkę, by pochwyli ów rozpiąć. całował, szybko i głośno oddychając, kejt, swoją kejt, bo tak właśnie o niej teraz myślał, po szyi.

przez chwilę zastanawiała się czy widzi w niej tylko dziurkę w którą może wsadzić zawsze po powrocie z paryża. nawet odwróciła głowę, no wiesz, przylegając policzkiem do kanapy na której leżała. podwinęła nogi i i tyle xd.

zdziwił się, w końcu to kejt, kejt nimfomanka, pozdrowiamy madlę.
- hm, co jest kejt? - zapytał, siadając na skraju kanapy i patrząc na nią, przez pryzmat własnego ramienia. przejechał palcem po jej brzuchu. to też tyle, xd.

kejt nimfomanka miała dzisiaj usposobienie rai matki teresy, proszę jej to wybaczyć. miała być kombinacją tych dwóch, a biorąc pod uwagę jej ekscesy z nathanem wątpliwości były rzeczą wręcz naturalną.
-nic - mruknęła, siadając i obejmując kolana ramionami.

- kejt. - powiedział cicho, obejmując ją ramieniem i całując w głowę, on widocznie miał dzień dobroci dla nimfomanek. pogładził ją po plecach, próbując nieco ją uspokoić. zapewniał ją, że jest obok.

pokręciła głową, mówiąc coś na temat tego iż facetom zależy tylko na seksie, po czym zniknęła w swojej sypialni, bo idę sobię w świat szeroki.

a on wylazł.

zapukał i czekał aż otworzy, targany emocjami. resztę posta możesz sobie wyobrazić, bo mi się nie chce drugi raz pisać tego samego.

nie będę sobie wyobrażać, bo nie wiem co konkretnie.
w każdym a nie innym razie kejt podeszła do drzwi, myśląc że to może gaspar albo dostawca pizzy, bo zamówiła pizzę w związku z tym, że uwaga nie zgadniesz....była głodna.
-nathan? - zamrugała zdziwiona, marszcząc czoło - ojej, wejdź.

- hm, no tak, to ja - uniósł jeden kącik ust do góry w przyjemnym, nathanowym uśmiechu i zamknął za sobą drzwi. w domu tysiąc razy przed lustrem ćwiczył to, co jej powie, kiedy już ją zobaczy, ale teraz wszystko zapomniał. dla dodania sobie czasu zamknął za sobą drzwi, odkaszlnął kilka razy i rozebrał się z okrycia wierzchniego, buty natomiast zostawił pod ścianą. - więc, hm, kejt... - odchrzaknął tak na dobry początek.