petit journal montparnasse

stylowy
klub z nowoczesnym wnętrzem, które wcale a wcale nie gryzie się z
muzyką jazzową i funky, wszystko na żywo, przez świeżych wokalistów,
aczkolwiek zupełnie niezłych. masz ochotę na niezapomniany wieczór?
petit journal to coś dla ciebie! ;3

1

siedział przy barze niczym stary alfons i bawił się szklanką. szklaną i przezroczystą. nie pił nic, za wcześnie.

vodka zmęczona zakupami, kosmetyczką i wszystkim po kolei, przyszła tutaj bo było prawie najbliżej i opadła obok knocka, kładąc głowę na barze.

-ciężki dzień, huh? - zapytał cholernie sympatycznie, przyglądając się jej przedziałkowi, w poszukiwaniu wszy.. wróć, nie. to nie lata czterdzieste. zostawił w spokoju szklankę, nawet.

podniosła na niego wzrok, uśmiechając się sympatycznie, jak na nią, to pewnie dlatego, że knock jest przystojny.
- dokładnie. niedługo umrę, a to będzie wina imprez - pokiwała głową - jestem vodka. vodelaine. vo.
mógł sobie wybrać, jeśli chciał.

no jest i dobrze o tym wiedział. teraz to on jej się przyjrzał, stwierdzając że.. zostawi to sobie może jednak. - o, to chyba źle, nie? - a to chyba głupio powiedziane. zapomniał się aż przedstawić.

- hej, nie powiedziałeś jak się nazywasz, to nie fair - powiedziała, uśmiechając się szerzej, ale zawsze uważała, że ma nieciekawe zęby więc zamknęła usta - no raczej źle. ale czego się nie robi dla imprezy. jestes z paryża?

-nie, ze sztokholmu. słychać, co? - odwzajemnił uśmeich, on z kolei miał mniemanie o sobie aż za wysokie i zazwyczaj myślał, że jest najpiękniejszy na sali. pominę już fakt, że zazwyczaj rzeczywiście był. skinął na barmana i zamówił dwa razy hot toddy, dla siebie i dla swojej koleżanki. - umm, właściwie to harold, ale mówią mi knock. nie wiem czemu.

Dziewczyna weszła do klubu kołysząc się na biodrach jak to zawsze należało do jej zwyczajó troche nie po polskiemu to napiałam ale nic...Usiadła przy barze i przyglądała się dwójce rozmawiajacych ludzi a sama zamówila Wishky z lodem

spojrzała na drussilę, uśmiechając się sympatycznie, bo to takie miłe dziecko z niej i komunikatywne. zaraz jednak spojrzała znów na niego.
- knock, okej, może być - skinęła powoli głową - słychać, jasne, że słychać, ale większa część moich znajomych to obcokrajowcy.

spojrzał w tę stronę, w którą patrzyła vodelaine, bo to najładniejsza wersja jej imienia i uśmiechnął się szeroko do dekoltu drusilli, bo i cóż. - yy, taak, co mówi.. hm, to ile masz lat? - zapytał pierwsze, co przyszło mu do głowy, żeby nie było że nie słuchał i podsunął vodelaine jej drinka.

można powiedzieć oduśmiechneła się do Vodki ;D po czym podeszła do nich
-Cześć-powiedziała uśmiechajac sie szeroko a jednocześnie tak nieśmiało

-cześć-tak więc przywitał się, równeiż się uśmiechając, chociaż przyznam, że właściwie to ciągle się uśmiechał-knock-wyciągnął dłoń i uniósł brew. prawą.

-Drusilla-powiedziała uściskając jego dłoń-Dla przyjaciół Vera-uśmiechnelą się po czym dokładnie to samo zrobiła podając rękę dziewczynie

- a ja jestem vodkaaaa - uśmiechnęła się do drusilli, zakładając nogę na nogę. a ręce położyła na kolanie. nagim - mam osiemnaście lat - odpowiedziała do ka.

-ładne imie-powiedziała uśmiechając się do niej-takie orginalne -Spojrzała na chłopaka "mierząć go" od góry do dołu po czym wzieła łyka ze swojej szklaneczki

- właściwie to nazywam się vodelaine, ale nienawidzę tego imienia - przewróciła teatralnie oczami, upijając łyk swojego trunku - idziecie dziś na imprezę?

-nie wiem jeszcze-powiedziała uśmiechając się-zależy czy mnie oczy poniosą o ja nigdy nic nie planuje nie lubie sie rozczarowywać-powiedziała biorąc wielkiego łyka tak że opróźniła całą szklaneczkę i dała barmanowi znak że jeszcze raz chce

-ja idę! oczywiście, że idę. tylko raczej koło dwudziestej, trzeba zrobić efektowne wejście-zaśmiała się, biorąc łyka drinka. skrzywił się trochę,bo mocny, a alkoholikiem nie był.

Dziewczyna usiadła na krzesło przed barem i oparła się o blat delikatnie odrzucając włosy do tyłu i założyła nogę na nogę
-Ja tam nie przepadam za "spędem bydłą" powiedziała patrząc to na jednego to na drugiego wole iść w miejszym ale pewnym gornie niż z konfidentami albo saner...-zapędziłą się w końcu cynkówka przy prawym oku nie znalazła się tam bez powodu

- konfidentami? musisz wiedzieć z kim się zadajesz, kochanie - westchnęła ciężko, odgarniając włosy za ucho.

-dokładnie-powiedziała biorąc łyka wisky-ja tu jestem od nie dawna w sumie wychowała m sie w paryzu ale długo byłam "na wczasach" a elita się pozmieniała-powiedziała bawiąc się łańcuszkiem na szyji...

-gdzie na wczasach?-zainteresowal sie, patrzac uwanie to na vo, to na drusille. i skonczyl juz swojego drinka i wlasciwie to doszedl to wniosku, ze ten klub jest niefajny.

-głównie w ośrodku dla nieletnich-powiedziała z obrzydzeniem-stare dzieje-powiedziała pokazując mu trzy kropki na swoim kolanie

- ofuuuj, co tam robiłaś? - rozesmiała się, stukając drugim paznokciem w szklankę.

-Odpoczywałam-powiedziała biorąc łyka wisky-Stare dzieje powiedziała śmiejąc się bardziej sama z siebie-Pobicie funkcjonariusza na słóżbie, stawianie oporu przy zatrzymaniu posiadanie nielegalnych substancji odurzających i trzy lata pykneło-powiedziała śmiejac się-a to...te trzy kropki znaczą mniej więcej "nigdy nie uklękne przed żadnymi kurwami" powiedziała patrząc na nie

-uła-uniosl az brwi-pobilas faceta z bronia, palka.. i tak dalej? xd

- aaaaaaha. ja lecę, muszę się przyszykować, do zobaczenia na imprezie - uśmiechnęła się i poszła.

Zaśmiała się
-kochanie pozory mylą-powiedziała patrząc na niego uważnie

pomachal za vodelaine, zalujac nieco, ze nawet nie wzial jej numeru i spojrzal na dru-jasne-zasmial sie-ja tez pojde juz, zobaczymy sie na imprezie-i poszedl ;c

Dziewczyna dopiłą swojego drinka i poszła

Lubię funky i jazz, o ile nie w wykonaniu Urszuly Dudziak, więc przyszli tutaj, za rękę, po drodze wpadł do siebie i oddał psa dla portiera, bo na górę nie chciało mu się wchodzić, z kolei szalik i torbę zostawił w szatni i tak dalej.

Jak powiedziałam mamie, że chcę być portierem to mnie wyśmiała, znowu.

Rozejrzała się dookoła, mówiąc coś na wzór 'łał, lawli', bo taka kasi z niej czasami, uśmiechnęła się do Knocka. - Twoje włosy wyglądają jeszcze ładniej w tym świetle! - wyznała mu, szukając jakiegoś ustronnego stoliczka z fajnymi kanapami, albo i bez nich.

sory, smialam sie z apartamentow,xd

- Czyli ze na co dzien nie wygladaja dobrze? - zamachal do niej brwiami i wyszczerzyl sie tez, pociagnal ja ku barze i usiadl sam na jednym taborecie barowym, stolku, jakkolwiek to sie tam nazywalo. - Co pijesz?

- Nie, nie, oczywiście, że wyglądają dobrze, ale teraz przypominają włosy jakiejś wróżki. No wiesz, takie fajne! - Machnęła ręką do barmana, którego dziwnym trafem znała z numerka w którymś ze schowków na miotły na uczelni, podrapała się po czole, by zaraz podeprzeć głowę na dłoniach, opartych o blat. - Piję to, co dla mnie zamówisz. Martini? Bianco, jeśli mogę prosić.

-Butterfly, wybacz, ale czasem jak cos do mnie mowisz to mam wrazenie, ze cale życie lecisz na spidzie. -Albo leci na Sida, ale tutaj bym się nie zdziwila, bo mój Sid jest fajny, rozesmial się nawet i skinal na barmanke, calkiem hot ale nie mial zamiaru chwilowo jej podrywac, drinki dostali nawet bez tego.- To co u ciebie slychac?- A tak w ogóle to sobie zamowil seksondebicz.

- Och - Westchnęła, nie wiedząc, czy powinna się obrazić, czy nie, więc obraziła się, ale tylko trochę, czego pewnie nawet nie zauważył, bo nie odznaczało się to niczym specjalnym. Jej głównym zajęciem w tym momencie prócz przyglądaniu się drgającemu alkoholowi w szklance, która, gdyby lokal odwiedził sanepid, z pewnością przyczyniłaby się do zamknięcia klubu, było stukanie paznokciami w kolorze wiśniowym o porysowany blat barowy. Miała zniszczone paznokcie, ale już się tym nie przejmowała, bo niektórzy uważali, że to zupełnie poetyckie. Tak jak jej wystające łokcie. - Ciekawi mnie to, Knock - przybliżyła się do niego ze swoim stołkiem, co wcale nie było takie proste, prawie wywaliła się na ziemię. - Kiedy przestaniesz zadawać mi takie głupie pytania. - Uśmiechnęła się, wcale nie złośliwie. I to tyle, bo musiała się napić, by potem inni mogli podziwiać jej szminkę odciśniętą na krawędzi szklanki.

-kiedy ksiezyc trafi w ziemie? nie wiem. - rezygnuje z duzych skoro same zostalysmy, xd przykre. spojrzal na ten jej nieszczesny kieliszek i zamowil jej drugi raz to samo, najwyzej ja upije, ale dawno nie mialas pijanych ludzi, a takim facetom jak harold sie nie odmawia. - znasz sie na astronomii?

a już mi się duże prawie podobały :c

- na astronomii? pewnie, że się znam, przecież ci mówiłam, że rodzice latali w kosmos.. znaczy nie, nie, nie latali, przepraszam. - złapała się za głowę, starając sobie przypomnieć o co chodziło w tym wszystkim i co robili jej rodzice, ale za nic nie jej się to nie udawało. pokręciła zrezygnowana głową, posyłając w stronę knocka przepraszajacy uśmiech, mówiący 'pora na zmiane tematu!'. ujęła w obie dłonie szklaneczkę i oblizała usta, jeszcze zanim się napiła. - lubię, kiedy światełka tak ładnie migoczą. - to prawie 'i like it when the red water comes out' xd.

;ccc!

nachylil sie i zdjal jej z czola kosmyk wlosow, a tak gwoli szczegolu, to odgarnal po prostu za ucho i usmiechnal sie. - ja tez. a co u ciebie? xxdxddd

- niedobrze mi, knock. niedobrze mi od twojego gadania! - mruknęła i klepnęła go lekko dłonią w pierś, co miało go zwalić z nóg, a dokładniej ze stołka, ale nie wyszło.

-za duzo wypilas, czy cos takiego? jestem jedna z tych dziewczyn, ktore padaja od dwoch drinkow? nie wiedzialem, ej. - bo i skad, nie pila wczesniej przy nim. spadam zaraz.

- przecież nie, jezu, knock - przewróciła oczyma i zsunęła się na ziemie, chwiejąc się odrobinę na szpilkach, które były zbyt wysokie na jej obecny stan umysłu. poza tym, była chyba trochę śpiąca, co zaanonsowała haroldowi ziewając. - chodź, odstawię cię do domu, co ty na to?

-sam trafie-mruknal cholernie niemilo i poszedl, bo go wkurzyla za cokolwiek, jezu, wybacz, za grosz nie mam weny na posty==,= jutro bedzie ja przepraszal.

poszła obrażona lapać taksówkę do domu!

Choć był weekend a w środku klubu panował spory tłok Nicole bez trudu znalazła dla siebie miejsce przy barze. W końcu bywa tu dosyć często i wyrobiła sobie znajomość wśród obsługii. Siedziała więc przy barze leniwie sącząc zamówionego przed chwilą drinka.

Czas mijał a ona wypiła jeszcze kilka drinków. W końcu odechciało jej się tu siedzieć zapłaciła za wszystko i dorzuciła jeszcze coś barmanowi uśmiechając się do niego słodko na pożegnanie, zarzuciła torbę na ramię i wyszła z klubu.

Jessie pokazała wejściówki.
Weszła do środka, zdjęła przemoczony żółty płaszczyk i zaniemówiła.
zdołała wydusić coś jakby ' to nie może być on, to nie może być on, to nie może być on, to nie może być on.' powatarzała w kółko i nagle zmieniła kierunek w który się kierowała.
- Usiądźmy tutaj- zaproponowała Y.

Yuki wychyliła się do tyłu, zanim Jess szarpnęła ją za rękę.
- Co?- chyba była skonfundowana zachowaniem J. Ale Yuki jest, jaka jest. Wzruszyła ramionami i usiadła przy stoliku.
Tego, zamówiła sobie mojito czy coś, bo to elegancja Francja i obserwowała jakiegoś przystojnego Azjatę. Japończyka. - Mam ochotę na mały flirt, ale nie ma z kim. - była zła.

/ zw