bar

- fuck! mój drink! - podbiegła po niego, i w ze szklanką w ręku kontynuowała taniec, oblewając niechcący noka. - ups, soriii.

didżej najwyraźniej był fanem ostrych hitów hehe bo zapodał powiedzmy king of disco i nok zauważywszy że rozmnożyło się ludiz na parkiecie ucieszył się cytuję 'he he'.. dobra, nie, ale zaczął szejk hiz buti

...... ale przerwała mu madlen oblewając jego zajebistą koszulę w hawajskie wzorki [!] i stanął jak wryty, to jakieś nieporozumienie, czuję jak leci mi pot z czoła i cały się czerwienię. to był cytat dopiero.

pokręciła głową, tym samym włosy opadły jej całkiem na plecy i usiadła na jego miłych kolankach, bo zrobiło jej się zimno, odprowadzając wzrokiem aurelie.
- nieee.

wszedł tutaj. dzisiaj był na maksa fajny. usiadł przy barze. chciał zamówić loda, ale tu nie sprzedawali, więc wziął sobie martini.

- wiem że fajnie - mruknął tylko troszke podchmielony. boże, ale z niego chrzaniony pesymista.

-nie umiesz się bawić - stwierdziła, celując w niego palcem wskazującym pomalowanym na fioletowo i uśmiechnęła się półgębkiem, zerkając w stronę dżimiego i vodki. przewróciła oczami, uznając go niniejszym za skreślonego. hihi. zaczęła kołysać tyłkiem nadal stojąc przed noahem.

Wszedł do baru rozglądając się. Zauważył Marion, którą już poznał i podszedł do niej - Znowu się widzimy - uśmiechnął się

- O, faktycznie. Chyba nie znasz jeszcze Claire - wskazała na przyjaciółkę

skończyła densować i wyruszyła po kolejnego drinka, czekając na niego usiadła koło dejwida.
- helloł. - przywitała się, a czemu by nie, o.

- Eee, cześć. Marion, ja już pójdę - i wyszła

- Cześć. Szkoda, że już idziesz - odwróciła się do Raphaela i uśmiechnęła bardzo sexy

- przecież widzę - złapał ją mocno, patrząc raz na aurelie, raz na vodke, uśmiechnął się nawet. - ile wypiłaś? - mruknął szorstko, mimo wszystko.

zmęczył się, bo kręcenie tyłkiem na dłuższą metę jest męczące i przysiadł przy barze właściwym, wpadając w trzeci wymiar depresji, ten najgłębszy.

spojrzał na nią spojrzeniem pod tytułem "boże, co za kretynka" i odszedł w stronę baru. zamówił nowe mojito bo bał się że go zgwałca i marzył o zbliżającym sie pobytem we Włoszech.

- Dawno się nie widzieliśmy - on również uśmiechnął się uwodzicielsko

-cześć-przywitał się z madlę. odsunął się troche od niej bo widział jak oblewa jakiegos gościa. bezpieczeństwa nigdy za mało.-może zamówić ci drinka?-usmiechnął sie do niej lekko.

- Owszem. Ale teraz się spotkaliśmy

- kaaawaaałek szampana - powiedziała, przytulając się do jego ramienia - i jakieś drinki. przepraaaszam - powiedziała w końcu - tylko nie krzycz. :c

-knock - rzucił do noaha, patrząc na niego spragnionym wzrokiem. no dobra, wykreślmy te słowo na s. po prostu potrzebował towarzystwa, czyjegokolwiek, nie?

patrzyła za nim jak za skończonym idiotą, czy czymś w tym rodzaju i skierowała się na drugą stronę baru, żeby przysiąść na stołku. zamówiła campari, powiedzmy, bo kobiety lubią kolorowe drinki. czytałam o tym w gazecie.

oparła sie o kogoś, nawet nie wiedziała o kogo, nie ważne. nagle zaśmiała się głosno, bo ci wszyscy ludzie byli taaaaacy fajjjjjjjjjni.

- nie, dziękuję. - uśmiechnęła się - jak się zwiesz o ile mogę wiedzieć? - mrugnęła okiem, i popiła drinka którego właśnie otrzymała.

zamówił sobie drugie martini z lodem-dejwid-podał jej rękę odwracając do niej głowę. tak naprawdę to patrzył się na jej nogi. ale ciii.

- czego własciwie ty ode mnie chcesz? - powiedział do ałrelji. stał przed nią z kieliszkiem w dłoni, zupełni sztywno.

- a ja madeleine. - wzięła kolejny łyk swojego martini i zostawiła na szklance czerwony ślad, od szminki - świetne perfumy. - mówiąc to zaciągneła się lekko ich zapachem, nie chciała wyjść na idiotkę przecież.

podniosła na niego wzrok, nieco zdziwiony nie powiem i wstała żeby dodać sobie odrobiny wzrostu. tak była niższa.
-niczego. chryste, odczep się psycholu - odwróciła się i oddaliła chwiejnym krokiem w drugi kąt baru. przestraszył ją! w końcu miała tylko 17 lat, kogo by nie zgrywała.

hehe, lubił komplementy.-dzięki-odparł głośno po czym sam sie zaciągnął ich zapachem, dobrze, że nie pachniał tą karmą, którą dzisiaj kupował w tesco dla swojego kota.-taka ładna dziewczyna przyszła sama na impreze?-zadał może głupie pytanie, ale wolał się upewnić. kto wie, może za chwile wypadnie jej napompowany facet jak mariusz pudzianowski.

Przyszła. Nie wiedziała czy miała zaproszenie, ale weszła tylko na chwilkę. Przechodziła obok, bo wracała ze studia nagraniowego. dziś kończyła swoja nową płytę, już drugą na swym koncie.
Usiadła przy barze i zamówiła drinka, bo lubiła drinki.

wzruszył ramionami i dopił drinka. siadł na stołku zajmowanym przez aurelię wcześniej, nie omieszkam dodac że zostawiła na barze torebkę.

- nie ma za co. - mad uwielbiała prawić komplementy, ale tylko przystojnym chłopcom, i przyjaciółkom, żeby nie było. - a taki przystojny mężczyzna przyszedł sam? - zaśmiała się - dziękuję, o ile mogę uznać to za komplement, i tak, przyszłam sama. - zaczęła kręcić pasmo włosów na palcu, taki nawyk.

- Zaraz przyjdę, dobrze? - i ulotnił się na chwilę

Oparła się o bar z kieliszkiem bliżej nieokreślonego alkoholu w dłoni. Przyglądała się obecnym tu zebranym wiernym. Fascynujące, prawda?

-to moje - rzuciła chłodno, stając kawałek od niego i wskazując na torebkę, ale nie palcem. podbródkiem jednorazowo tak - mógłbyś łaskawie mi to oddać, czy zamierzasz odnaleźć jakiś mój włos czy inne coś potrzebne do zrobienia wudu? - przewróciła oczami. dla własnego bezpieczeństwa podparła się barku.

"Czy ja ludzi odstraszam? Wszyscy mnie zostawiają. Najpier Claire się zmyła, ale to zrozumiałe, teraz Raphael" Pociągnęła nieco w dół swoją ultrakrótką sukienkę.

-a mógł-to, że jest przystojnym mężczyzną mówiła mu tylko jego babcia, dopóki nie umarła.-lubisz tańczyć?-uśmiechnął się i i pokręcił głową w lewą stronę na parkiet. wszyscy lubia disco.

Zobaczyła jakąś dziewczynę przy barze. Postanowiła do niej zagadać. Podeszła do niej i usadła obok niej patrząc sie na nia.

wszedł do środka nieco zdenerwowany przez perinę i generalnie przez wczorajszy dzień i zastanowił się, czy podejść do hilci, czy galini, ale zagadka rozwiązała sie sama, gdy hilcia podeszła do galiny. poszedł w ślady hilci i wyrósł przed nimi, że tak ujmę.
-czeeeść-przywitał się sympatycznie, nawet uśmiechnął się szeroko. nie miał nic między zębami.

Nie o niej..
- cześć...- rzekła uśmiechając się, do nich...

- lubię. - uśmiechnęła się kusząco, poprawiła mega krótką sukienkę i czekała aż david, hm, weźmię ją za rękę czy coś.

-Cześć. Chyba jeszcze Cię nie spotkałam - może trochę głupi początek, ale co tam. Usmiechnęła się przyjaźnie

- przyjemnie byłoby cię namalowac - "i uprawiac z toba dziki, nieokiełznany seks" - dopowiedział w myślach i nie podał jej granatowej kopertówki.

Odwróciła się do Marion, bo siedziały obok siebie.
- Chyba nie...- rzekła uśmiechajać się uroczo.

weźmie za nogę.
ujął delikatnie jej dłoń i pomógł jej wstać po czym zaprowadził ją na parkiet. a fart tak chciał, że leciała jakaś wolna piosenka. położył jedną dłoń na jej talii, a drugą zacisnął lekko na jej dłoni.

-uuh - zdenerwowała się, niecierpliwie stukając obcasem botka ze ściętym czubkiem o podłogę - oddaj moją torebkę, bo zawołam ochronę - dodała, mrożąc go spojrzeniem. irytował ją. i pociągał na równi. ale bardziej irytował. tego była pewna. warknęła do kelnera, żeby nalał jej czystej, bo z tym człowiekiem, tu wskazała podbródkiem na noaha, nie da się siedzieć z lekko szumiącą głową. a już i tak była pijana, no nic. dawno nie spiłam swoich postaci!

- Jestem Marion. A Ciebie już gdzieś widziałam, ale nie kojarzę...

okej #@$@%%$^ to usiadł obok marion, nic nie mówiąc, cnie ;d

Zauważyła, że ktoś siedzi obok - Cześć - odezwała się żeby tak idiotycznie nie milczeć

- Ciesze się...-powiedziała popijajac drinka.

tańcząc stanęła na lekko na palcach by sięgnąć ustami do jego ucha, bo była dość niższa i szepnęła - mru, miło się z tobą tańczy. - miała ochotę pocałować go w szyję, tymbardziej że wciąż kusił ją zapach jego perfum, ale uważała, żeby nie wyjść na łatwą, w końcu dopiero co się poznali.

uniosl glowe, bo prawde mowiac nawet nie patrzyl,obok kogo siada, tak wiec mogl to byc nawet hulk+shrek w jednej osobie, a on nawet by nie zauwazyl, ale na szczescie okazala sie to byc calkiem mila dla oka brunetka, wiec usmiechnal sie swoim usmiechem numer piec mowiacym 'i'm to sexy for this party' i odpowiedzial-czeesc-przeciagajac najseksowniej jak tylko umial. a podrywanie mial we krwi. powiedzmy.