basen

duży,z czystą,świeżo wyfiltrowaną wodą i takie tam. i nawet są leżaczki.

przyszła,bardzo zadowolona ze swojego superpomysłu,chociaż to markis miał klucze i tak dalej,ale nie ważne,całą zasługe przypisywała sobie. pan dostawca przyniósł dużo jedzenia,bo wcześniej zamówiła pełny katering.

Tak więc Otylka wbiła, przebijając się przez tłuszczę pozostałych dzieciaków, bo jak sądzę, na tej imprezie będą też inni poza naszymi ludziakami, inaczej to żadna impreza. Znalazła stojącą Chantelle, a raczej się znały, bo to tylko rok różnicy i do niej podeszła, poprawiając bikini na szyi. - Cześć, Chantelle, fajny pomys... - Była miła, nie?

- hej. - powiedziała całkiem przyjaźnie do niej,bo była w fajnym nastroju. miała miłe bikini,dużo alko,to dlatego. - i dzięki. - dodała po chwili,wyjmując skądśtam milion,prawie miliard ręczników.

Zachichotała, cytuję, 'hihihi', widząc piszczące freszmenki, gdy ochlapał jej jeden z chłopców i usiadła na krzesełku trenera drużyny pływackiej, zaraz obok. - Proszę. Dawno cię nie widziałąm, swoją drogą, Szant.

WBILI! Dużymi literkami, albowiem wszyscy wiedzą, że jak wbije Aurelie to jest wydarzenie sezonu. No dobra, połechtałam ci ego, to teraz dodam, że Knock skierował się do stolika z alkoholami i wziął...................... drinka. Soraczento za kropki, chciałam dodać napięcia.

I udało ci się! Jeszcze teraz przechodzą mnie dreszcze. Tak więc skoro wbili, Aurelie zsunęła swoją sukienkę, prezentując wszystkim swój w y c z e s a n y (pozdro) kostium kąpielowy Kalvina, bo tak właśnie wymyśliłam.
-Tylko się nie utop! - krzyknęła za Knockiem, odprowadzając go wzrokiem.

pilnował,czy nikt nie widział,nie wszedł,że monitoringi wyłączone i te różne sprawy organizacyjne,sprytny chłopak,musicie przyznac,zamachał do obecnych,po czym położył się na leżaku rozkoszując się zapachem chloru.

- EHE! - Odkrzykł, bo byla daleko, a muzyka grała, nie wiem, a może nie było muzyki? Nie no, pewnie była, w każdym razie przeszedł z tym drinkiem do jakichś miłych drugoklasistek z klasy sportowej i zabawiał je rozmową, tak trochę na pokaz Ałrelce. Aha!

- hm,wiem. - powiedziała,chyba nawet smutno. przezwyczaiła się do spania do godzin popołudniowych nawet w środku tygodnia i jakoś dziwnym trafem opuściła tydzień szkoły. oczywiście przyrzekła sobie,że w poniedziałek zjawi się na lekcjach,ale jak to mówią you'll never know. - byłam przeziębiona. - co nie jest całkiem nieprawdziwe,przecież opuściła imprezę.

wbił i to tyle, bo szukam mu ubranek.

wbiła i od razu zauważyła, że jest klawo na lewo i na prawo.

-Pieprz się! - skomentowała jego upośledzone flirty i podeszła do leżaka Marquisa, zapewne w celu odegrania się na Knocku, nic tam - To ty gapiłeś się na mnie pod pomnikiem Stalina? - zapytała, kucając przed leżakiem, na którym wylegiwał się M.

- Taaa, nie mogę doczekać się już lata... - rzekła z niejakim rozmarzeniem, rozglądając się po ludziach. Zawiesiła wzrok na Aurelie, skoro już jesteśmy przy wersji, że Aurelie to wydarzenie, potem na Marquesie i pokręciła głową, tak sobie. - Dobrze chociaż, że odpuścili nam w tym roku mundurki. - Z cyklu refleksje. - Idę po drinka! - I zaginęła tam przy stole, oparła się nawet o niego i i ii ii i nie wiem.

i stół się złamał.. .. . . .

Knock podszedł więc do Chantelle, bo wydawała się być otoczona respektem... xd, a on był starszy i nikogo nie znał, a poza tym zapoznali sie w kawiarni, pamiętam. - Chantelle? - zapytał jej pleców, miło.

- yhym. - przytaknął po stu latach,jak ją w końcu rozpoznał. - i nawet ukradłem ci naczosy. - pamiętał dokładnie,bo był nieco głodny więc zjadł je ze smakiem,aż musiał potem sobie kupic drugą paczkę. i trzecią. w każdym razie podniósł się z tego leżaka,żeby nie myślała,że ją olewa or somfink.

nie złamał się, tylko spadł rze randol.

Uśmiechnęła się zadowolona i upewniwszy się, że Knock widzi wspięła się na palce i pocałowała Marquisa w kącik ust.
-Jak dobrze cię widzieć! - co z tego, że nawet nie znała jego imienia. To w końcu liceum, więc tego typu zagrania są na porządku dziennym. Poprawiła sznurki bikini.

a nok wydawał się byc otoczony eee zapachem perfum,gucci ma się rozumiec,chociaż teraz tak myślę,że nie była do konca pewna jaki to zapach,w każdym razie mrał. - o,he... - był taki wysoki i dorosłowyglądający,że się przestraszyła,że to nałczyciel! - hej. - dokończyła po chwili!

dobra, obudził się, już całkowicie zdatny do użycia, obciągnął swoją zajebiaszczą koszulkę, nie miał żadnych durnych kąpielówek, i podszedł do stołu z alkoholem, czy barku, nie wiem co tam było. w każdym razie, szukał dżony łokera, przewracając połowę butelek.

- Poznaliśmy się w hm.. Cafe de Paris? Chyba. Łatwo się ciebie zapamiętuje. - Uśmiechnął się nawet do niej, z zębami! Czyli szeroko i nieidiotycznie. - Knock, w razie gdybyś nie pamiętała.

A że akurat stała przy tym śmiesznym barku to zwróciła na niego uwagę, chyba znała go nawet z widzenia.. Nie wiem, nie zwracała wcześniej specjalnej uwagi na chłopców ze szkoły, ale skoro od dzisiaj ma zakaz widywania się z niektórymi ludźmi...xd to przyjrzała mu się teraz. Nie chciała wyjść na mrocznego pedofila, więc uśmiechnęłą się i powiedziała jakieś śmieszne 'cześć'.

- no jasne,ciebie też. - objął ją lekko,chichrając po cichu bo go włosy oreliowe łaskotały w policzek. - kim jesteś? - szepnął jej do uszka,co wyglądało jak seksej flirt raczej a nie nerwowe pytanko.

-Aurelie. A ty? - odszepnęła, przygryzając płatek jego ucha i zsuwając rękę z Markizowego karku niżej, ale bez przesady. Zerkała na Knocka i coś się w niej przy okazji jego konfrontacji z Chant gotowało.

ej jezu to ja tez będę pisała wielkimi, tak dziwnie, no ale.

Odwrócił się w jej stronę, jedną ręką przytrzymując dwie butelki Finlandii, drugą chcąc jakoś tu to wszystko uporządkować, co szło mu raczej marnie.
- Czeeść - powiedział, uśmiechnął się nawet bardziej niż kot na jego koszulce i zmarszczył nos. - Ottille, huh? - Jej sława ją wyprzedza, łał.

Noo, nawet Tju pisze dużymi, xd! Kan ju biliw.

- Właśnie tak. A ty? Wybacz, że nie kojarzę. - Chwilowo się nie zarumienila z tego powodu, aczkolwiek i tak miała trochę wyrzutów sumienia. Przykryła to uśmiechem i spojrzała na tę Finlandię.

- Gabriel. Gabe, jak tam chcesz - przedstawił się i stwierdził, że zaraz się naprawdę wkurzy, bo nie mógł znaleźć głupiego Dżonego Łokera. - Podałbym ci rękę, ale sama widzisz jak jest - uśmiechnął się przepraszająco i jednak dał sobie z tym wszystkim spokój.

- Właśnie widzę, czego w ogóle szukasz? I, aha, w każdym razie.. miło cię poznać. - Nie przywykła do mówienia takich frazesów, więc może i nie uwierzy, tak sztucznie to zabrzmiało. Oblizała usta smakujące truskawkowym błyszczykiem Maybelline powiększającym usta o 3982%, jakby to było jej potrzebne.. i podrapała się po obojczyku. - Masz kąpielówki? Chodź do wody. - Sama zsunęła z bioder spódniczkę, której nie zdjęła jeszcze, i rzuciła gdzieś w kąt, po co przejmować się ubraniami.

nie wiem w sumie, czy to ma sens, ale dominique się pojawiła. postęp, nawet jej tak żebra nie wystawały.
i czemu ta czcionka jest taka rozstrzelona?

- markis. - aż przez was zaczęłam wielką literą początkowo. stwierdził,że nie ma nic do stracenia bo nawet jak się aurelia wkurzy na niego i go wrzuci do basenu,to i tak ma na sobie kąpielówki,więc mu nic nie groziło,dochodząc do sedna sprawy pocałował ją,ale tak we włosy,czego nikt nie wiedział oprócz nich,bo z boku to wyglądało inaczej,ale dużo wyjaśniania omatko.

- Już nieważne, odechciało mi się pić. - Bo on po prostu nie potrafił szukać i się tego odrobinę wstydził. Jak i stu tysięcy innych rzeczy. - A kąpielówek nie mam. - I teraz było mu głupio, bo on tu przyszedł odnieść jakieś głupie papiery, bo zapomniał, że dzisiaj sobota, a tu zonk, bo wszystko zamknięte, a na basenie impreza. - Po za tym z reguły nie pływam, wolę siedzieć i patrzeć - wyjaśnił, może zbyt bardzo gestykulując, co zauważył po fakcie.

-Miło mi się poznać, Markis - uśmiechnęła się odsuwając od niego nieznacznie, ale tylko dlatego żeby zobaczyć jak się prezentuje w całej swojej seksownej okazałości. A prezentował się według Aurelie całkiem nieźle - Napiłabym się - podpowiedziała mu, bawiąc się swoimi białymi majtkami od kostiumu.

była zajęta pilnowaniem,żeby nikt nie wlewał alko do basenu czy coś,więc chodziła tylko i się uśmiechała do każdego.

- Hm, może i masz rację. - Uśmiechnęła się ładnie i tak dalej, bawiąc się kolczykiem, zaraz jej dodam do podpisu kolczyki nawet! Lans. - Ale nie, napijmy się. - Wzięła pierwszą lepszą butelkę, jak się okazało Dżony Łokera, xd.

a szantel olała noka? xd

zrozumiał aluzję i miał aż zamiar pobiec po drinki,ale przypomniał sobie,że to jest basen i jest ślisko i wybiłby sobie zęby a głupio by wyglądał bez zębów więc zrezygnował. wrócił z dwoma bajecznie kolorowymi drineczkami plus parasolki,jakiś człowiek z ich licełka zrobił sobie kurs barmana czy coś i jego hobby to przyrządzanie drinków. - to za te naczosy. - w sensie rekompensata nonie.

/zgubiłam ten post gdzie on muwił,zaras znajde.
- och. - westchnęła. do noka ma się rozumiec. udawała,że się zastanawia,chociaż wpadł jej w pamięc,czy jak to się tam mówi. - ja chantelle. - troche nieskładnie to brzmiało,czyli uroczo.

- Dżony! - stwierdził wielokrotnie mrugając, przyglądał jej się intensywnie, może była czarodziejką (może nawet z księżyca!) i po prostu wyciągnęła tę butelkę z rękawa, wcześniej czytając jego myśli. Tak, tak być musiało. - To znaczy, tak, napijmy się. I usiądźmy, hm? - Rozejrzał się za czymś znośnym, łapiąc jeszcze jakąś butelkę, pewnie Finlandii, bo z tego co on widział, to było jej tam dużo.

Uśmiechnęła się miło (widzisz, Sander, potrafi!) i przesunąwszy dłonią po nagim torsie Markiza, wzięła od niego drinka i nie spuszczając z niego wzroku napiła się drobnego łyka, dla sprawdzenia co to w ogóle za alkohol.
-Więc chodzisz ze mną do liceum? - zapytała, unosząc brew - Nie zauważyłam cię wcześniej.

to jak "ja jeti" xd

- Milo cię znowu widzieć.- Wychylił się i złapał jakiegoś drinka, a nawet dwa, niebieskie, jeden dał dla niej, jeden wział sobie i czuł się fajnie będąc tu najstarszym i najbardziej dojrzałym. Jak to brzmi, on i tak ma dopiero dwadzieścia lat. - Tak właściwie.. często robicie imprezy na basenie?

- Co Dżony? - Przyjrzała mu się, może wziął ją za kolegę... Ale potem spojrzała na butelkę, co miało być skromnym opuszczeniem oczu, a może bardziej obrażonym, a nie skromnym i zobaczyła, co trzyma w ręce. - Ah, Dżony, nieważne. - I poszła przodem na miłe krzesełko, koloru miłego i z miłego plastiku.

też mi się z tym skojarzyło. xd

a ona się czuła fajnie rozmawiając z najstarszym i najbardziej dojrzałym,chociaż miała dziwne wrażenie,że przyszedł tu z oreli,a to jej kole i wogle,więc udawała,że to była tylko fatamorgana. - często robimy imprezy. - powiedziała,bo choc ta ostatnia była na kręgielniobasenie,to chyba nie można powiedziec,że to często,a ja innych melanży nie kojarzę. - i dzięki. - machnęła drinkiem,skąd wiedział,że taki lubiła.

nie ma miłego plastiku ._.

- Jakie fajne krzesełka - stwierdził, podsuwając sobie drugie tam obok niej, zwalił wcześniej z niego czyjś ręcznik i okulary przeciwsłoneczne Chanel, wszystko wpadło do basenu, ale on udawał, że tego nie widział. - Ottille, do której klasy chodzisz? - spytał od niechcenia, siłując się z butelką, która jak się okazało zaraz, była otwarta.

Bo dorabia po godzinach jako wróżka Balia. I wcale nie patrzył nawet w stronę Oreli, zajęty kontemplowaniem urody Chantelle. Swoją drogą wcale nie rozumiał nigdy tych babskich przyjaźni... - Fajnie. Nie idziesz do wody? - zainteresował się też, on wział kąpielówki, to miał ochotę. Na wodę. Resztę pomińmy.

jest, taki głatki.

- Ostatniej. Ale chodzisz to nieco za dużo powiedziane, pojawiam się od czasu do czasu i tyle.. - Cóż, chyba wyjdzie na kretynkę, mówi się trudno i gnije się dalej. Podsunęła mu jeden kieliszek, bo dwa chwyciła, gdy wykierowała w stronę krzesełek, nie ma to jak pić Łokera w lampkach do szampana. - A ty?

- z chęcią. - weszła do wody pierwsza,kulturalnie i po drabinkach,była świetnie przygotowana na ewentualne pływanie,czyli wodoodporny tusz do rzęs i włosy związane w kok bo jest wtedy szansa,że się nie zmoczą. - więc,nok,co robisz? - no bo nie chodził do licełka.

Wziął więc kieliszek, przyglądając mu się, czy nie był obgryziony, on nie pijał alkoholu z byle czego. Albo z kieliszków Rosenthala albo z butelki. Dopiero po chwili się ocknął i spojrzał na nią odrobinę nieprzytomnie.
- Ja też, też do ostatniej - pokiwał głową, przekładając kieliszek z ręki do ręki, bo chciał sprawdzić, jak wygodniej. I w tymże samym czasie przyglądał się nosowi Ottille, uznając, że jest ładny.

- tak,do drugiej a. - odpowiedział,co zdradzało jego wiek w pewnym sensie,a co będzie jak oreli będzie rok wyżej,bo ja tak generalnie nie wiem. - może to dlatego,że jestem cichym,spokojnym,nieśmiałym i nie rzucającym się w oczy chłopcem? - tak,na pewno tak jest. sam nie wierzył w to co powiedział i wybuchł smiechem,ale nie takim strasznie głośnym,z resztą było tu hałaśliwie to nikt by nie zauważył.

Wszedł za nią tą samą drogą, dwa kroki za nią, nie umiał pływać, ale było raczej płytko tam gdzie stali, przecież wiadomo, że basen na imprezach basenowych nie jest do pływania, tylko do rozmów i ewentualnych przytulanek itepe. Wszyscy oglądaliśmy GossipGurl. - Przyszedłem ze znajomą, Aurelie. - Rzucił od niechcenia, machając parasolką drinka na Aurelie właśnie. - Wydawało mi się, że się znacie, hm?

-Trzeba cię rozkręcić niewinny chłopcze - Uśmiechnęła się, oblizując czerwone usta i opróżniwszy kieliszek do końca, odstawiła go na jakiś stolik czy coś i zarzuciła ręce na szyję Marquisa, skutkiem czego oboje wpadli do basenu, ochlapując dajmy na to Gabe'a.
Aurelie potrząsnęła głową i roześmiała się perliście - O cholera.