summer do cintii.

była wściekła na nejta </3 więc musiała do kogoś zadzwonić.

ale zadzwoniła czy nie?????? sori, xd.
cintia musiała znaleźć telefon, który wcześniej wywaliła w pizdu, tak zwane. wciąż w swojej piżamce w owieczki, z potarganymi włosami, odebrała i powiedziała halo ;c

- cześć, tu samerrrrrrrrrr - powiedziała i odkaszlnęła. to przez papierosy. przez papierosy i nejta. wyciągnęła się wygodniej na łóżku i zgasiła papierosa - śpisz? ;x

- tak. to znaczy nie, chyba nie śpię - mruknęła, trochę bez wyrazu i w ogóle, siadająć na kanapie z powrotem, bo po co miałaby wychodzić z domu :c. - co tam?

- w porządku. to znaczy wcale nie w porządku, mówię tak tylko z przyzwyczajenia. a co u ciebieee e? - zapytała, pewnie nie wesoło, olivier </3

- tak troochę do dupy - zastukała palcami w blat niskiego stoliczka kawowego, o który zaraz oparła stópki. - jesteście w tych, hm, seszelach, czy gdzieś? - spytała.

- taaak, jestesmy na seszelach - odparła niemrawo, przypominając sobie o nacie.

- ja bym się bała. to znaczy, lecieć teraz.. - bo cintia miała słabą psychikę i wogle, więc jak ktoś nadepnął na szpilkę, to ona obawiała się tego samego.

- najwyżej bym umarła. to lepiej. to ja powinnam, nie olek ;x - powiedziała niemrawo, wychodząc na balkon.

nie zaprzeczyła, xd.
- nie mówmy o nim, bo skończyły mi się chusteczki - poprosiła wzdychając. - kupicie mi coś tam tam? - spytała.

- nate ci kupi, ja jestem w hotelu, możesz do niego zadzwonić - powiedziała przeciągle, wzdychając - on mnie już nieeeee chceeeeeee.

- nieeeeee pieeeedrooool - poprosiła samerke, rozkładając się tym razem na kanapie. - czemu miałby cię nie chcieć? ty to nie ja, nie chodzisz i się nie puszczasz, kochanie.

piedrol ;d
nie byłas dziś w szkuce?
- tak się zachowuje - powiedziała, obserwując morze, to znaczy ocean, z balkonuuu u.

piedrolka, xd. nie byłam!!!!!!!! i jutro też nie idę ,33
- to powiedz mu, że ma dziesięć dni, zeby udowodnić ci, że cię kochaaa, xd - powiedziałą, bo oglądała ostatnio jakiś film i tam coś takiego właśnie było.

czego??????????????????????
- hej, to jest dobry pomysł - uśmiechnęła się do paczki papierosów, zapalając zaraz jednego.

bo udaję stany zapalne migdałków!
- prawda? wypróbuj go i powiesz mi czy działa, może też będę miałą kiedyś okazję go wypróbowaaać. - nie sądziła, ale kto wieeee.

- na pewwno - powiedziała, cholernie zadowoolona z cintii - i ten dzięki.

- spoczko :3 - była z siebie dumna, bo dawno nikomu nie pomagała. braci koala para, co pomóc się postara ./'./'./' kocham braci koala. - a mają tam fajne słodyczeeeee???????????????!!!!!!!!!! - ic important.

- nie wiem, nie wychodziłam jeszcze nigdzie..................może pójdę do nate'a - mruknęła, smutno raczej, muszę zrobić preze dla marzenky. ;<

:c.
- no pójdź i powiedz mu tak jak ci mówiłam, nie? ja chyba muszę iść po papierosy. - bo wszystkie wypaliła, ten stres i cała reszta...

- okeeej, ja zadzwonię jeszcze do ciebie, masz duże piwo! - wcale nie lubiła piwa i ten, wracaaaaaaaaajmy na seszele, bo samr się rozłączyła.

rajt!

cintia napisał:

(...) - nie mówmy o nim, (...)