café de flore (kawiarnia)

-nie...mam rozdwojenie jaźni chyba i w ogóle jest fajnie. Główka coraz mniej mnie boli.-wypiła do końca latte-nie uznaje środków przeciwbólowych, po nich jest mi gorzej.

-a ja się chyba od nich uzależniłam, znaczy wiesz, tak często mnie boli głowa .. - uśmiechnęła się znacząco i zgasiła papierosa

-rozumiem o co ci chodzi-przypomniała sobie coś-wiesz, że niektóre leki działają jak narkotyki. Wystarczy je rozdrobnić, to znaczy kilka tabletek i duża dawka działa jak narkotyk.

-a wiesz może które to - zaśmiała się, od wczoraj kręciły ją narkotyki ... ponownie

-wiem, ale nie z nazwy. Po pudełkach bym rozpoznała.-chwilę pomyślała-zastanawia mnie tylko czy tutaj są takie same pudałka jak w londynie.

-oj, szkoda xD - odparła - zaraz, viki czym ty się w ogóle zajmujesz

/zw. muszę wylogować komputer

-nie pracuje, studiuje fotografię chyba, ale teraz to już nie jestem pewna.-odparła po czym hwilę sobie pomyślała nad swoim życiem, które jest do bani. Gdyby się dobrze zastanowić to ona nie jest samodzielna.

/okej, nie śpiesz się.

uśmiechnęła się, - ja studiuję dziennikarstwo - odparła w sumie mało zadowolona z obranego kierunku

-tak. To też jest w sumie ciekawe. -uśmiechnęła się pod nosem-lubisz truskawki?

- truskawki? hmm chyba tak a co - zapytała bo nie bardzo wiedziała do czego viki zmierza

-a nic. jestem głupia i pytam się o głupoty-uśmiechnęła się, bo mądrze powiedziała-gdybym miała truskwki to bym ci dała.

hah - szkoda że nie masz, zaraz, może mają tu cos truskawkowego - powiedziała i w duchu pochwaliła się za ten wspaniały pomysł bo w karcie znalazła deser truskawkowy i go zamówiła, zasłużyła sobie bo już dawno nic slodkiego nie jadła - chcesz też - zapytała

-tak, chętnie-powiedziała z rozmarzeniem, bo lubiła słodkie i lubiła truskawki-mądra jesteś

-hah, nie przesadzajmy - uśmiechnęła się i włożyła do ust bitą śmietane z lodami truskawkowymi

Wzięła łyżeczkę i włożyła trochę lodów do ust. Były chłodne i bardzo dobre.
-Dokonujesz świetnych wyborów w sprawie lodów-zauważyła.

-cóż widocznie jestem ekspertką - zaśmiała się i zjadła kawałek truskawki z czubka swojego deseru

zgarnęła trochę bitej śmietany łyżeczką i włożyła ją sobie do ust
-owocki są dobre, słodkie i w ogóle smaczne.

przytaknęła, nie chciało jej się zbytnio o żarciu gadać, bo im więcej o żarciu gadała tym bardziej jej się odechciewało jeść, w ogóle hilary nie była zwolenniczką jedzenia

poskrobała lody łyżeczką. Jej lody powoli znikały, ale jednak znikały. Spojrzała na zegarek.
-hyba będę musiała niedługo iść.

- a ja już muszę iść, pa piękna - mruknęła i pocałowała ja w policzek. wyszła

pomachała jej i zaczęła dokańczać swoje lody.

Skończyła swoje lody i sobie poszła.

Przyszli tutaj z Radwanem i Hayden na kawę i ciacha. Usiedli gdzieś tam z boku przy stoliku xD

odsunął im obu krzesełka i sam usiadł. i siedział.

Ona usiadła i zawołała kelnera i zamówiła ciacho i kawę. - Maatko, zmęczona jestem. Duża kawa mi się przyda. Uśmiechnęła się nikle.

A Hajdę siedziała i się nie odzywała.Myślała.

- O czym tak myślisz, Hayden ? Zapytała się z czystej ciekawości.

- właśnie - uśmiechnął się do niej ciepło i pdoał łapkę, po koleżeńsku! przeglądał przy tym menu - co zamawiacie :C?

- Ja już przed chwilką zamówiłam. A wy zamawiajcie na co macie ochotę. Ja dzisiaj stawiam. Na prawdę. Jestem dzisiaj waszą dobrą wróżką. Uśmiechnęła się.

-Myślę,że to miasto jest totalnie żenującym miejscem. - stwierdziła po chwili. -Babeczkę. ;c

- ja też babeczkę! - uśmiechł się tak od ucha do ucha, srsly! - przecież, paryż jest fajny.

- Nie podoba Ci się Paryż ? Zapytała się bo chciała wiedzieć.

przyszła babeczka i się na nią rzucił, znaczy zaczął jeść. i poaptzrył na hayden, oczekując odpowiedzi.

-Paryż,zaraz po Londynie,jest najgorszym miejscem na tej planecie. _._

Ona tez powoli zjadała swoje ciacho. Popijała to tą dużą kawą, którą zamówiła. Zaczęła się zastanawiać dlaczego Hayden nic a nic nie mówi.

- czemu ci się nie podoba, hm? - dojadł babeczkę w ekspresowym tempie, aco.

- Właśnie ? Popatrzyła się na Hayden.

Chciała powiedzieć,że w NY była uwielbiana a tu nie,ale sie powstrzymała.
-Po prostu strasznie tu brzydko. XD

Ona też uwielbia NY, ale Paryż to jej drugi dom

- Pewnie tęsknisz za NY, nie ? Zapytała bo wiedziała chyba o co jej chodzi.

- ale tu masz nas! - uśmiechnął się, ładnie.

- Właśnie. Zawtórowała Radwanowi. - Przecież nam możesz mówić o wszystkim. Powiedziała jedząc ciacho.

-Tu ludzie są jakoś tak mniej komunikatywni. Pomijając was,oczywiście. xD - uśmiechnęła się,no bo rację miała.



zw

dopra, nie mówił nic, popił kawę, którą zamówił, taki psikus!

Uśmiechnęła się szeroko. - W sumie masz rację, no. Doskonale rozumiała o czym ona mówi, w końcu sama mieszkała w NY. ok.

- no dobraaa, chyba czas na mnie - spojrzał na zegarek - paa - pocałował obie w policzek, uśmiechnął się i poszet!!!!

- Pa. Uśmiechnęła się lekko i w spokoju kończyła kawę.

-Też już pójdę,muszę zabrać Daisy do salonu piękności. - odparła wywracając oczami. -Na razie. - rzuciła z uśmiechem i wyszła.

Przyszedł tutaj z Ant i Hil na kawę. On, odsunął im krzesełka, a później sam usiadł. - To co panie zamawiają ? Zapytał patrząc się na dziewczyny.

-mają tu może herbatę? - zapytała, bo uznała, że lepiej będzie gdy nie będzie się zachowywała jak po 10 redbullach

- Na pewno, skoro to kawiarnia. Zwrócił się do Hilary, uśmiechając się. - A Ty Ant, co zamówisz ? Zapytał się.