SALON

- z ameryki powiadaszz ? uśmiechnęła się do niego i spojrzała na zegarek. musiał już iść. - a dasz mi swój numer, to dam Ci swój i jeszcze się spotkamy, co ? bo muszę już iść. wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni swoją wizytówkę i wcisnęła mu do też tylnej kieszeni spodni, żeby nie zapomniał, żeby do niej napisać, czy coś. i żeby miał numer.

Schylił się więc, żeby mogła go pocałować namiętniej, ale w koncu to on ją pocałował, przesuwając językiem po jej zębach. Hawt enough? : d

Potańczyła, potem jeszcze trochę pokręciła się w tłumie a potem po prostu się ulotniła

- Nie zapomnę i napiszę, albo zadzwonię. No cóż, pa, wizytówki nie mam, zgubiłem - rozłożył bezradnie ręce, po czym pocałował martinique w dłoń, dżentelmenem był, nie?

^ to był knock : d

ona zaś go pocałowała w policzek, i cholera miała straszna na niego ochotę, ale cóż. musiała iść. - tylko nie zampoomnij. uśmiechnęła się, pomachała do wszystkich i poszła.

dobra nie wiem co się stało z sidem ale ona wyszła z salonu do nie wiem łazienki czy gdzieś co nie.

-Dlaczego nieee? Przecież nie jestem w ciąży. Chociaż może... - zaśmiała się trochę i pocałowała go w szyję, a raczej nad szyją, bo tam najdalej sięgała. Ładnie pachniał! [jak kiełbaska].

I chuj, znudziło jej się podpieranie ściany, więc poszła tańczyć, co polegało na kręceniu się w kółko, ale zrobiło jej się niedobrze, więc usiadła pod kanapą, już bez picia. :<

Stwierdził, że został w sumie sam. Przeczesał palcami włosy, patrząc bezradnie wokół. Keary zniknął. Cóz. Wzruszył ramionami i podszedł do stolika, siadając przy nim i pijąc jakiś mocny trunek, postanawiając spić się do tej magicznej granicy, kiedy jesteś wyluzowany, ale wiesz co robisz i pamiętasz jak się nazywasz na drugi dzień.

Uśmiechnoła się, rozchylając nieco wargi, a oczy przymykając dla odmiany i odwzajemniła pocałunek!!!!

xd. - Co ty, nie jesteś przecież w ciąży.. - Bo za dużo postaci popada w te schorzenie, nachylił się do niej i zrobił dziubek, daj buzi daj buzi.

rozejrzała się po salonie. ludzie już pogrupowali się w parki, miło gruchając sobie po kątach, lub ulatniając się do innych pomieszczeń. a ona siedziała tu sama całkiem już pijana, a w pobliżu nie było żadnego wolnego chłopaka, albo chociaż dziewczyny. kurwa mać.

Wsunął dłoń niepostrzeżenie pod jej sukienkę, przygryzając nieco jej dolną wargę i zaciągając się jej zapachem, hrrr. Przyjemnym nad wyraz.

Uniósł nieco brwi, widząc publiczne obmacywanie się jednej z par. O matko, tak przy... No dobra, obruszył się tak pro forma, bo widział to, i nawet wiecej, na niejednej takiej imprezie. Odwrócił wzrok, co się będzie gapił.

-Jezu, wiem, biorę tabletki i tak dalej. A gdybym była, to co? - uśmiechnęła się, a uśmiechała się jak kaczuszka, xd haha, i zaraz go pocałowała, musnęła w zasadzie jego usta swoimi.

Kiełbaskowym wciąż? Wstrząsnął nią, chociaż nie aż tak mocno, jak mogłoby się wydawać, przyjemmny dreszcz, zapewne spowodowany jego dotykiem, miał ciepłe dłonie chyba przecież, swoją dłoń, pewnie zimniejszą i na pewno mniejszą, umiejscowila na jego karku.

Zatrzepotała zalotnie rzęsami do Carmelli i uśmiechnęła się do Nathana, drapiąc się po swoim kościstym kolanie.

oho, a ona posłała jej uśmiech, taki ładny. chciała nawet wstać i podejść do niej, ale coś jej chyba nie wyszło.

-hej hooooł, mommy's home! - powiedziała do ogółu i zaśmiała się. usiadła gdzieś na ziemi, a przez myśl przeszło jej że czas się napić toteż dorwała w połowie pełną butelkę jakiegoś trunku i piła, z gwinta jak mniemam.

- To bym ci kazał usunąć! Zartujęęę, nie wiem, zamieszkałbym u ciebie, bo masz ładniejsze mieszkanie i byśmy wzięli ślub, ha, ha. - Nie mógł sobie wyobrazić Del w sukni ślubnej, zachichotał więc, z dłonią na jej udzie.

-Napijmy się! - powiedział tonem mówiącym jestem bogiem i nie ma sprzeciwu i wstal zaraz, podał jej dłon też. - Ludzie się przerzedzili, hmm.

Odwzajemnił uśmiech jakiejś dziewczyny. Pił dalej, innej rozrywki tu nie widział. Albo nie chciał widziec? Kij.

-Dodaj jeszcze coś o tym, że byłabym bez głowy. Wiesz, mama... - westchnęła ciężko, pijąc ostatniego już, trzeciego, drinka, zaraz podsunęła go Elliotowi jednak.

dobra, otrząsnęła się trochę, i podeszła do Silje.
- Carmella - powiedziała uśmiechając się perliście - a ty?

- Yhy, pewnie poszli się seksić. Do twojej sypialni... Oni wszyscy... - Westchnęła ciężko i wstała, łapiąc się jego dłoni. - Och, tak, napijmy się, pragnę martini, ale zadowolę się czymkolwiek.

- Co ty, zbajerowalibyśmy ją jakoś. - Na pewno polubilaby Eljota, no patrz, jak można go nie lubić :< Wziął od niej tego drinka i błyskawicznie go wypił, otaczając Del ramieniem, bo coś tam.

-E tam, niech sobie robią, co chcą. - Wzruszył ramionami! - Przynajmniej będą mieć dobre wspomnienia! Czy coś. - Pociągnął ją do barku.

- Silje. Cholernie tu nudno - Sorry, Knock - Nie ma żadnych striptizerów, albo striptizerek, dilerów, migających światełek i krasnoludków, napiłabym się czegoś, hmmm, długo tu już siedzisz? - Spytała, drapiąc się za uchem, przyglądając jej się spod przymrużonych powiek.

była już pijana, bo nieznany trunek którego wypiła pół butelki okazał się trochę silniejszy niż myślała. chciała wstać aczkolwiek stwierdziła, że może narazić się na kompromitację, skoro ledwo napisała sidowi esemeska, to co dopiero mówić o wstaniu.. więc siedziała tak dalej, pomijając fakt, że było jej niedobrze, od tej muzyki, i tego wszystkiego.

Ona położyła dłoń na jego brzuszku, strasznie mi przypominają Jos i Hipolita <3 i przytuliła się do niego hm, policzkiem. Oblizała usta też. - Ładny chłopiec - stwierdziła, patrząc na Nathana.

- Taa, z pewnością. - Westchnęła i pokiwałą głową, prawie się zabiła o czyjeś buty, pewnie nawet jej własne, i oparła się dłonią o ten nieszczęsny barek.

- sama nie wiem - podpowiedziała szczerze. - tak masz racje, stypa jak huj. jak chcesz ja mogę być twoją striptizerką. uśmiechnęła się całkiem poważnie. była już pijana i gadała głupoty.

Czknął. Na szczęście cicho. Dokończył drinka i postanowił zakończyć oficjalne spijanie się kieliszkiem czystej wódki, która walała się gdzieś na stole. Ach, uroki domowych imprez - spicie się i legnięcie na kanapie, podłodze, wannie, sedesie czy innym uroczym miejscu, aby zasnąć lub obrzygać okolicę. Jejku.

Nic nie zastąpi Jos i Hipo ;_; </3 - Hej, nie powinnaś sie interesować innymi chlopcami, Del - oburzył się, może był trochę zaborczy, jeśli tak, to sory. - Ale fakt, ładny...

- Niee, obejdzie się bez. - Machnęła ręką, chichocząc przez chwilę trochę zbyt dziko i glośno, ale zaraz się uspokoiła. - I mówiłaś, że jak masz na imię? Camila? Creola?

- Car-mel-la - przeliterowała jej i zaczeła śmiać się jak głupia. - to co robimy coś, żeby rozkręcić tą imprezę? - zapytała i wyjęła z torebki paczkę szlug i wyciągnęła ją w stronę Silje.

- Yhy, a potem wylądujemy na komisariacie za podpalanie mieszkań niewinnych obywateli Francji? Jak coś wymyślisz i będzie to niegłupie i chociaż odrobinę przyzwoitę, to okej - ziewnęła w otwartą dłoń, spoglądając na sufit. Ona w swojej sypialni miała kolorowy sufit, sto razy ładniejszy niż ten.

Zauważył paczkę papierosów i uświadomił sobie, że dziś nie palił. Przerażony szybką śmiercią z braku zbawczego dymu, wyciągnął swoje papierosy i zapalił jednego, wtykając go w usta. Tak, wiedział, że jego waniliowe slimy nie są szczytem męskości, ale co poradzić, miał do nich cholerną słabość. Zaciągając się papierosem, rozwalił się wygodniej na czym tam siedział i uznał, że impreza jest całkiem ok. To znak, że się wstawił.

zapaliła i zaciągnęła się porządnie.
- nic mi nie przychodzi do głowy - powiedziała zrezygnowana i też spojrzała w górę. - nic przyzwoitego - dodała po chwili.

- Ach! - Stwierdziła, marszcząc czoło i po raz kolejny uśmiechnęła się do Nathana, który wydał jej się jedynym facetem, który nie obmacywał się na chwilę obecną z żadną dziewczyną bez cycek, nie żeby ona była jakoś specjalnie biuściasta. Miała ochotę na skręta, a że takiego nie posiadała, to przygryzła swoją dolną wargę, pewnie trochę za mocno, ale nie do krwi.

okej, spróbowała wstać, i to nawet z sukcesem aczkolwiek nie wiedziała co dalej zrobić, więc doczołgała się do parapetu i na nim usiadła & obserwowała prószący śnieg,

Ponownie odwzajemnił uśmiech, gdy tylko kłąb dymu znikł sprzed jego twarzy. Gdy skończył fajkę, wziął drugą. Musiał odrobić cały dzień, nie? Poza tym zrobiło mu się jakoś dziwnie niedobrze, to chyba po tym alkoholu, więc musiał to jakoś zdusić, w końcu u siebie nie był, że mógł siedzieć całe godziny w toalecie, albo po prostu rzygnąć przez okno.

wyszła na chwilę biorąc ze sobą butelkę z jakimś tam trunkiem.

Sid wbił z powrotem, popatrzył po nieżywych ludziach i po ludzku przyciszył muzykę, sory gajz. - Sup? - Usiadł na parapecie obok Q. - Żyjesz? Będziesz haftować?

Silje uciekła zapalić papierosa na miasto, bo zakręciło jej się w głowie.

Sięgnął po jakąś zwykła wodę mineralną i sobie nalał do szklanki, zastanawiał się, kim są ci wszyscy ludzie w jego mieszkaniu. - Znasz kogoś?

-Wszyscy są tacy ładni - stwierdziłą iczym sześćdziesięciolatka, której jedyną radością z dnia codziennego jest oglądanie pochodów młodzieży wszechpolskiej. Potrząsnęła głową i nadal się rozglądała, było trochę za jasno, jak na jej gust.

- nie ma to jak romantyczne przywitanie - zachichotała - nie jest tak źle, tylko trochę mam problem z wyjściem stąd - spojrzała na sida i się zaśmiała, napisałam zarechotała,aha,xd. - to co podwieziesz mnie do domu? odwdzięczę się w naturze. - zaśmiała się i próbowała zejść z parapetu, co musiało wyglądać śmiesznie patrząc na stan w jakim się znajdowała.

-Chodź, nie gadaj - uśmiechnął się jednak, prowadzac ją do wyjścia i zacznę!