dziwny temat cintii i samer, na który nie zwracajcie uwagi, bo cin jako admin, najwyraźniej, nie umie robić nowych for, takich jak 'szpital', pozdrawiam ;d

- ja też. przynieść ci piciu, samr? :< - spytał, bo przecież o biedne dzieci ze szpitala trzeba się troszczyć, nawet jeśli trzeba przez to chodzić w workach na butach ;x

- przynieś, kawę. dawno nie piłam kawy - zażyczyła sobie siadając po turecku. miała całkiem płaski brzuch, to dobrze.

- dobra, ale takiej z automatu. - bo bufet był za daleko, a on miał tylko kieszeń pełną drobniaków, które musiał kiedyś w końcu wydać. zniknął na korytarzykuuuuu.

summer spojrzała za nim jakoś tak dzwinie i westchnęła raczej głośno. schowała komórkę do kieszonki w piżamie i czekała na odpowiedź latishy. czuła się naprawdę źle i chyba najbardziej z powodu, takiego, a nie innego, że nate znów traktował ją tak jak wcześniej, czyli, że bardzo przedmiotowo.

trzeba go spalić na stosie ;_;. wrócił z kawą w styropianowym kubeczku i znów usiadł na łóżku, obok summer, wręczając jej kubeczek. powiedział nawet 'proszę' i to był koniec jego błyskotliwych wypowiedzi.

- dzięki - mruknęła równie błyskotliwie, xd z radością upijając łyk kawy- chcesz? - zapytała nejta, bo tak wypada.

- nie, dzięki, piłem. - tak naprawdę to trochę trzęsły mu się łapki, a on nie chciał tego summer pokazywać specjalnie ;d.

mi się strasznie łapy trzęsą xd
- okej - przytaknęła, wzdychając. podciągnęła nawet nogi pod brodę i oparła brodę na kolanie, prawym właśnie.

nie wiem, poszedł do domu ;________;. bo jestem rozproszona i nie mogę tak grać.