CYRYLA.

- ale później mnie wyprosiłeś, a to nieco istotniejsze, nie uważasz? zapraszasz, wykorzystujesz, wypraszasz i tak w kółko z każdą? - zapytała, poruszając się niespokojnie.

- no pewnie, a jak myślałaś? - prychnął i był trochę rozeźlony, o co ona go osądza! - rób jak chcesz, gwen, ale wiedz, że nie jest tak jak myślisz....... - powiedział prawie jak w modzie na sukces.

- a jak jest? - zapytała, unosząc jedną brew do góry. ma się życiowe problemy, cnie. chociaż zrobiło jej się trochę głupio nawet.

- ale że co jak jest? nie rozumiem twoich pytań. nie jestem plejbojem i przez moje mieszkanie nie przewija się pięć tysięcy dwieście kobiet - zapewnił ją, zupełnie spokojnie.

- hm, przepraszaaaam - mruknęła, teraz było jej już bardzo głupio ;x. podeszła do niego i zrobiła niedźwiedzi uścisk! ;pp

tulimyyyyyyyyy :c
- no niech będzie.... wybaczam ci. - znaj łaskę pana, no nie? pogłaskał ją po włosach, bo musiał sprawdzić, czy to aby nie peruka, ale nie!

- tylko wiesz, ja już naprawdę pójdę ;c - powiedziała gdzieś w jego szyję, w którą zaraz go oczywiście pocałowała. no bo ja zaraz idę, więc ten. a on jutro do niej zadzwoni i ona mu powie, że jest w ciąży! xd

okej! xd
- dobra, ja ci mogę pożyczyć latarkę, albo coś.... - bo powinna się oświetlić, cnie.. zasady! xd w każdym razie odsunął się od niej, wcale nie dlatego, że śmierdziało jej z ust.

- pójdę sama, przecież znam kung fu! - wyszczerzyła zęby. pocałowała go jeszcze w usta, z języczkiem i paszłaaaa, jak to moja babcia mówi. i paaaa!

i know kung fuuuuu ./'./'./' buziaczkiiiiii ;*
poszedł spać, albo się kąpać.

przyszli tutaj, bo ona tu przecież mieszka, miała nadzieję, że nie ma cyrylka, bo nie lubiła jego czapeczki! xd. anyway, nie było go, co za niespodzianka! zostawiła swoje buciki pod wieszakiem z kurtkami i spytała co sergio szanowny pije!

- nie zawracaj sobie głowy piciem - powiedział łaskawie jak jakiś dobrodziej, również zdejmując buty, razem ze skarpetami, bo zostały w butach ;x.

na boso jest fajniej, chyba aż ściągnę skarpetki :3.
- ech, no dobra. więc się rozgość, a ja poszukam cukierków? ;x - spytała, nie wiedząc czy sergio ma może jakieś inne plany. w każdym razie oparła się o szafeczkę w salonie, bawiąc się brzegiem swojej koszulki.

- jasne - mruknął, znów łaskawie, po czym rozglądnął się wokół. - mieszkasz z kimś? - zapytał trochę zaniepokojny, widząc męskie bokserki rozwalone gdzieś na kanapie. to cyyyyryla <3.

- ohm, z bratem - pokiwała głową, stwierdzając, że chyba będzie musiała poszukać mieszkania, bo brat może odstraszać niektórych chłopców ;x. albo zabierać chłopców, hee. podreptała do kuchni, a może to był bardziej aneks kuchenny, bo lubię aneksy, ona i cyryl też. - młodszym bratem! ale go nie ma, nie martw się. - nie przyjdzie i nie spyta się sergia, czy chce wziąć ślub z jego dużą siostrą ;d.

poszedł za nią do kuchni, chciał zobaczyć tą kuchnię, czy też aneks, czy inne coś. oparł się tyłkiem o stół kuchenny mówiąc o tym, jakie to miłe mieszkanie ma jej brat i że chętnie go pozna, żart ;x. tak naprawdę powiedział, że bardzo mu się tu podoba i że ona mu się podoba!

- no, no, sergio, jesteś pierwszym mężczyznom od dłuższego czasu, który mi to mówi - przyznała. bo nikt na nią nie leciał, kiedy siedziała wśród nudnych zakonnic i grała w rozbieranego pokera bez rozbierania. bo księża się nie liczyli, chociaż kilku zaliczyła! :3 - w każdym razie... nie wyglądasz na jakiegoś złoczyńca, i mi się podobasz, więc możesz mnie odwiedzać. od czasu do czasu! - żeby sobie nie pomyślał. nasypała cukierków do ładnej salaterki, chociaż salaterki to chyba nie to co myślę, xd. w każdym razie, do jakiejś ładnej miseczki szklanej, bo porcelanowych cyryl jej nie pozwalał wyciągać; spytała sergia, czy chce iść na balkon i popluć z nią na ludzi na dole.

speszył się, bo sergia wychowywała babcia posiadająca ostro zakończoną parasolkę i odmówił, bo byłgrzeczny i dobrze wychowany.
- naprawdęęę ci się podobam? - zapytał, bo on też dawno nie słyszał, żeby się podobał jakiejś norweżce.

a jestem święcie przekonana, że on zna tuziny norweżek ;d.
- tak. masz fajne włosy, mogę dotknąć? - spytała, to prawie niemoralna propozycja, a raczej prośba. w każdym razie, zaprowadziła go z powrotem do salonu, skoro nie chciał isć na balkon, na którym mogłaby się pochwalić ładnymi pelargoniami, czy innymi fiubździuchami, usiadła na kanapie, klepiąc miejsce obok siebie. a, o cukierkach nie zapomniała!

- możesz! - był dumny z siebie, że umył wczoraj głowę. usiadł obok niej, jakoś tak obejmując ją ramieniem i nachylając się nad nią, po czym stwierdził, że ładnie pachnie, o czym zaraz ją poinformował.

- jakie miękkie! - stwierdziła, zachwycając się jego włosami, które lubieżnie macała, prawie jak w jakimś sklepie z perukami. to znaczy, nigdy nie byłam w sklepie z perukami, chociaż w gdyni jest jeden, chciałam tam sprzedać moje włosy, xd. - musisz mi kiedyś polecić jakiś szampon - zarządziła. bo olivier przecież umarł, a to był największy spec od szamponów </3

- przecież chyba nie chciałabyś używać żadnych męskich szamponów - stwierdził. pogłaskał ją po udzie lewą ręką, końcowo zaciskając dłoń gdzieś w okolicach jej kolana i uśmiechając się całkiem niewinnie ;x.

- o, to ty używasz męskich? - uśmiechnęła się szelmowsko zupełnie i uszczypnęła go w ramię, mówiąc pod nosem coś o tym, że niech sergio lepiej się poczęstuje cukierkami, bo według niej liczi jest zajebistym afrodyzjakiem!

więc poczęstował się i odgryzł kawałek cukierka, chyba, że to takie twarde cukierki, w każdym razie i tak seksy.
- a co, nie wyglądam na mężczyznę? może chcesz sprawdzić? - uniósł jedną brew do góry, very sjugestif!

gryzienie twardych cukierków jest o niebo lepsze niż gryzienie lodów ;x
- nie, nie, nie śmiem wątpić w twoją męskość! po prostu myślałam, że jak się ma takie fajne włosy, to trzeba kupować jakieś specjalne szampony. no wiesz, uniseks! - czyli szampony dla dzieci dżonsons bejbi, pozdruwka.

- nieee, nie używam niczego specjalnego, natura mnie obdarzyła po prostu ;c - powiedział skromnie, wkładając drugą połowę cukierka do ust (swoich) i wcale nie mlaskając.

- zazdroszczę ci - westchnęła, znów przesuwając dłonią po jego włosach; już zdążyła się przekonać, że to nie peruka, bo pociągnęła lekko, xd. - moje włosy są łamliwe! i wypadają ;x - zupełnie jak mi.

- podobają mi się twoje włosy - powiedział całkiem szczerze, okręcając kosmyk jej włosów wokół swojego palca. - a ja chyba pójdę do fryzjera i się zgolę na łyso! ;x

- co ty mówisz! - aż się zerwała i zamachała rękoma jak wiatrak, xd. - nie wolno ci ścinać włosów, musiałbyś być chyba głupi! - zbulwersowała się. cóż, może była trochę nadpobudliwa.. może za dużo czekolady, albo kawy.

- no dobra, to był tylko taki żart! - roześmiał się, po czym chwycił ją rękoma w talii i pociągnął ją na kanapę, a dokładniej to na swoje kolana. podoba mi się mój avatar! xdd

patrzy się na mnie ;d.
- to już tak nie żartuj, bo następnym razem wyskoczę przez okno ;x - pogroziła mu i z dłonią opartą o jego tors, pocałowała go lekko w usta. może i lekko, ale trochę przygryzła, taki kot z niej, skubanyyyy!

- to było miłe, no wiesz - stwierdził dość szczerze, oblizując swoje wargi, już całkiem nią podniecony. uśmiechnął się nawet do jej dekoltu, znajdował się pod dogodnym kątem.

- jasne, że wiem - zachichotała. selma powiedziałaby, że siur siur, ale ona nie selma. - sergioooo - pamiętała jego imię! - na pewno nie chcesz nic do picia ;x? - nie chciała, żeby czuł się zaniedbany, poza tym, ładnie pachniał.

- nie chcęęęę, aktualnie mam lepsze zajęcia! - tutaj bezpruderyjnie klepnął ją w tyłek i pocałował całkiem namiętnie, kładąc rękę na jej piersi, nie takiej znowu małej.

niemałej, a prawdziwej, nawet! uśmiechnęła się, całując, a może bardziej odwzajemniając pocałunki, obejmując jego szyję, trochę się gramoląc na jego kolanach, co coś ją uwierało ;x

zaczął się dobierać do jej bluzki, jak zauważył, zapinanej na guzki, więc zaraz wszystkie odpiął, stwierdzając przy tym, że ma ładne guziczki i nie chodziło mu o jej sutki! xddd

jasne.. ;p westchnęła, wsuwając dłonie pod jego koszulkę, której za chwilę go pozbawiła i zlożyła siarczystego całusa na jego prawym obojczyku :3. i zaraz chwila poszukam weny, sory, ale jestem pod tym względem czasami ograniczona.

przewalił ją na kanapę, ale tak delikatnie, jakkolwiek niedelikatnie brzmi wyraz przewalić, bo mu nogi zdrętwiały i dobrał się do jej spódnicy, bo chcę, żeby miała spódnicę! po kostki, jak facetka od religii u mnie w szkole, ona nosi same spódnice.

spódnice po kostkiiiiii, xd. wcale mu nie przeszkadzała, bo nie miał jakichś zimnych, czy szorstkich dłoni drwala, xd. odchyliła głowę, wyjebała nią przy okazji w oparcie, przeklnęła pod nosem i to tyle.

- zrobiłaś sobie coś? - zapytał, unosząc na nią wzrok znad jej dekoltu i drapiąc się lekko po głowie z zakłopotaniem niejakim.

- nie, nie. kontynuujmy! - najwyżej zemdleje, czy coś, a on będzie musiał ją odwieźć do szpitala, bo nie sądzę, żeby cyryl miał tu sole trzeźwiące ;x

no jasne, seksy. pocałował ją więc w brzuch, rozpinając jej rozporek i jestem pewna, że czuła jego włosy na swojej skórze, kiedy próbował zębami zsunąć z niej spódnicę, w końcu mu sie nawet udało!

brawka dla niego! zadrżała aż przez te włosy i mruknęła coś o tym, że sergio jest naprawdę fajny i serio jej się podoba. ale to tak tylko mówiła, bo lubiła mówić, zwłaszcza przed domniemanym stosunkiem ;x

na szczęście creola [krejzola!] nie miała na sobie jakichś babcinych galot, tylko najnormalniejsze w świecie figi, więc sergio się ucieszył i zapytał się jeszcze, czy może bierze jakieś tabletki.

powiadomiła go, że owszem, łyka witaminę ce zawsze rano, a tabletki antykoncepcyjne również, bo stwierdziła, że właśnie o takie mu chodzi ;d. w każdym razie ja się trochę już pogubiłam, ale creolka, jeśli nie zrobiła tego wcześniej, co jest możliwe, rozpięła jego rozporek?

nie wiem, czy to zrobiła, czy też nie, w każdym razie sergio uporał się ze stanikiem creoli, który zaraz wylądował gdzieś w okolicy sergia stóp i właśnie wsadził rękę do jej majtek, sprawdzał teren! ;x

depilacja intymna nie była jej obca, no worries! westchnęła zupełnie błogo, bo dawno nikt jej nie macał i w ogóle, zsunęła spodnie jedną ze stóp. jedną z dwóch. albo jedną z dziesięciu ;d

postanowił, że jej majtki nie są już im do szczęścia potrzebne, więc najzwyczajniej w świecie je z niej ściągnął, całując jej brzuch, a dokładniej dół jej brzucha.

poczochrała go po włosach i powiedziała, że jak chce, to może zrobić jej dobrzee, ona się nie obrazi, xd. ale to była luźna propozycja, serio, serio i to tyle, ałała, aj nid som bir.

więc, okej, rozdziawił jej nogi i wylizał jej, o fuuuuuuuuuuuuuuuuuuj. mówię zawsze koledze, żeby sobie wylizał, jak mówi mi, ze jestem szmatą! ale się lubimy, cnie ;x.