CYRYLA.

- nie kupowałbym niewygodneeeego - zauważył. pomijamy fakt, że to jego tatuś kupował,a nie sam cyryl. - wiesz, możesz zostać na noc, xdd - powiedział,taki z niego łaskawca.

- takie miałam plany - poinformowała go. - a zresztą na zewnątrz pewnie jest już zimno - dodała, przymykając powieki. nawet pomyślała, że mogłaby tak każdą noc spędzać, ale tego już nie powiedziała, no bo jeszcze by się spłoszył i ją wygonił ;x.

- na pewno, na pewno - przytaknął i pogłaskał ją po prawym pośladku, trochę nieśmiało. - jutro zrobię ci naleśniki na śniadanie. - bo był przyjacielem dżejmiego oliwiera i nauczył się od niego...

- jasssne - powiedziała ironicznie, po czym pocałowała go w usta i zamknęła oczy, bo już chciało jej się spać. i usnęła, bo idę, cnie, papaty.

paa! usnął też.

obudziła się więc, bardzo późno, z kołdrą odciśniętą na policzku i otworzyła oczy, najpierw jedno, potem drugie. sprawdziła też, czy aby cyryl nadal tam jest, okazało się że tak, nawet nie uciekł.

trudno, żeby uciekł ze swojego domu! cyryl był na chwilę obecną w fazie półsnu, leżał na brzuchu, z jedną ręką wiszącą nad łóżkiem. - jeeeszczee nie :c - mruknął pod nosem, do siebie, albo do tego zmutowanego pingwina, który go prześladował we śnie, i otworzył oczy, a raczej jedno. zamrugał do gwen, która szczęśliwym trafem była tam pod ręką :3. - czeeee eee eeeść - powiedział, ziewając.

- hm, hej - mruknęła, rozbudzając się cakowicie widokiem cyryla, a dokładniej jego pleców, które zaraz pogłaskała, rozglądając się za swoimi majtkami, leżącymi gdzieś w odległym kącie pokoju. - która godzina? - zapytała, bo nie wzięła ze sobą zegarka, tzn. nie nosiła go na ręce, a na ścianie żaden nie wisiał.

- nie mam pojęcia. - czyli,że nie chciało mu się sprawdzać, bo do szafki musiałby wyciągnąć rękę, a póki co musiał w niej do końca odzyskać czucie. - ale pewnie jest już raczej późno.. - podrapał się po szyi, z powrotem zamykając oczy. złe światło. to prawie zły dotyk....

- pewnie wykłady już mi uciekły - powiedziała, trochę się ciesząc z tego faktu, bo nie lubiła wykładów, a zresztą pewnie i tak ktoś ją wpisał na listę obecności, więc luz. podniosła się do pozycji siedzącej z zamiarem pozbierania swoich rzeczy.

- co za pech! mi pewnie też :< - zmartwił się trochę, chociaż i tak nie miał zamiaru tego nadrabiać i w ogóle. popatrzył się na jej plecy. i włosy. ale nie na plecach. - chyba nie idziesz jeszcze, coooooo?

- a mam zostać? - uniosła jedną brew i poczochrała się po włosach, tych na głowie, i tak już rozwalonych. wstała, było jej zimno i czuła się obnażona, dlatego szybko wsunęła na siebie jego wielką koszulkę, która była w zasięgu ręki.

wielka koszulka, to pewnie mój mundurek ;d.
- a czemu miałabyś iść? zostań, zjemy coś. - pewnie, przecież cyryl miał się pochwalić swoimi umiejętnościami kulinarnymi. a jak mu nie wyjdzie, to zamówią chińszczyznę z tej miłej knajpki na rogu.

- no dobrze - powiedziała, przekonana. właściwie była przekonana od samego początku, tylko obawiała się robić kłopot, czy coś. - to, hmmm, gdzie masz jakiś prysznic? - zapytała, bo potrzebowała się umyć, a potrzeba ta narastała z sekudny na sekundę.
też mam wielkie koszulki od mundurków xd.

- w łazience, xd - powiedział bardzo błyskotliwie i wstał z łóżka, hej, nawet tak szczęśliwie się złożyło, że miał na swoim tyłku bokserki. - to znaczy.. tam gdzieś, obok - machnął ręką, nie mógł sobie przypomnieć które to były drzwi.

- ja się chyba tutaj prędzej zgubię - podrapała się po udzie i włożyła na siebie majtki, nie lubiła tak paradować. - masz za duże to mieszkanie jak dla mnie - stwierdziła, wcale niczego nie krytykowała, po prostu była bezradna, ponoć faceci to lubią xd.

- dlaaa mnie też jest za duże, ale w wakacje kupię sobie stół bilardowy, xd - i postawi go na środku salonu <3. - mogę cię zaprowadzić, jak chcesz :<. - że do łazienki.

- chcęęęę - odparła, podchodząc do niego i zarzucając mu ręce na szyję. - ty chyba też potrzebujesz się umyć, to znaczy, wiesz - dodała, drapiąc go po karku.

- nie wiem - ugryzł ją w ucho, przytrzymując w talii. - ale tak, tak, trzeba się umyć.. - wziął ją z tej okazji za rękęęę i poprowadził do łazienki, w której nawet nie panował aż taki bałagan.

jak to nie, jak tak?
rozejrzała się wokół, przynajmniej na podłodze nie było włosów ani niczego.
- a jakiś ręcznik? - zapytała, bo nigdzie zadnego nie widziała, u mnie zawsze wiszą gdzieś na wieszaku.

u niego też wisiały, ale gwen chyba była ślepa.. ;p
ściąąąąągnął z wieszaka za drzwiami, powiedzmy, ręcznik w delfinki. bo delfinki to jego ulubione zwierzęta, zaraz po nich są kaczki. cześc, jestem markus. - proszę, możesz wybrudzić =d - miał dużo ręczników.

- nie jestem aż tak brudna - udała oburzoną, ale zaraz się uśmiechnęła do swojego odbicia w lustrze. - w ogóle to umyjesz mi plecki?;c - zapytała, łapiąc go za rękę i całując w ramię, wyżej nie sięgała, a nie chciało jej się stawać na palcach.

leniuszek, sesese.
- umyję, ale ty mi też :c - coś za coś, nic za darmo, i te sprawy. uśmiechnął się i zprezentował jej swoją szafeczkę z żelami pod prysznic i całą resztą <3

wzięła jeden, nie patrząc się specjalnie na etykietę, nie lubiła czytać xd. dopiero potem przyjrzała się nieco uważniej.
- żel erotyczny, ciekaweeee - zachichotała, machając mu przed nosem wyżej wspomnianym przedmotem.

- mam dużo różnych dziwnych rzeczy, ukradłem od rodziców ;d - pochwalił się i złapawszy ją za nadgarstek, pocałował w obojczyk, ją również, przecież nie się -_-.

jakoś tak odruchowo wyrwała nadgarstek, bo to był ten, w którego się uderzyła.
- to chyba ci nie będą te bokserki już potrzebne - zauważyła, przyglądając się wesołym hipopotamkom na przyjemnym w dotyku materiale, przedtem oczywiście sprawdziła, jak bardzo przyjemnym.

- fakt. jak twoja ręka? - spytał, troskliwy misio z niego. zsunął bokserki ze swoich bioder, wcale nie jak jakiś zawodowy striptizer, bo takim nie był. całe szczęście!

- moja ręka całkiem nieźle. - powiedziała nieskładnie, tak na nią podziałał widok pewnej jego rzeczy. nerwowo gniotła palcami skrawek jego koszulki, którą miała na sobie, mierząc go wzrokiem od góry do dołu i zastanawiając się, czy pod prysznicem jeszcze sobie z tego wszystkiego krzywdy nie zrobi xd.

poczuł się trochę skrępowany z tego wszystkiego ;<
- hej, nie będziesz się myła w mojej koszulce - zauważył i pozwolił sobie z niej ową ściągnąć, sesese, nie ma tak dobrze. - to dobrze, że wszystko z nią w porządku, już się bałem, że uschnie i odpadnie.

- no i co ty byś zrobił bez moich rąk! - roześmiała się, zsuwając swoje majtki. weszła jedną nogą do kabiny, ciągnąc go w swoją stronę. - zresztą ja sama nie wiem, co bym bez nich zrobiła;c.

- mogłabyś być artystką, co maluje stopami! albo ustami :3 - zaproponował, przytrzymując ją w pasie, aby żadne z nich się nie przewróciło, a jeśli już, to razem. - odkręć wodę!

- już, już - mruknęła, po czym odkręciła kurki, ustawiając jakąś ciepłą i miłą wodę. - jezu, nie mam zdolności artysytycznych - powiedziała, mocząc swoje włosy.

- myślisz, że ci kalecy artyści jakieś zdolności posiadają? - zaśmiał się w jej kark, bo stanął za nią, w końcu miał myć jej włoski. - podaj gąbkę, też - rozkazał.

- sam sobie ją weź! - burknęła, zrażona trochę tonem jego głosu. otarła wodę z oczu wierzchem dłoni, niezupełnie wiedząc, czy przypadkiem zaraz nie dostanie okresu ;x.

może nie dostanie wcale, bo jest w ciąży! ;_;.
- pf, to nie umyję ci plecków - obraził się i odwrócił do niej tyłem, grzebiąc pomiędzy kaflami.

- nie, to nie - mruknęła. miała ochotę wyjść z tej kabiny, ale cyryl stał przy otwarciu, więc nie bardzo miała jak. sięgnęła więc tylko po żel, którym namydliła swoje ramiona.

było mu z tego wszystkiego trochę smutno, bo nie lubił, kiedy się na niego obrażano, ale dzielnie tego nie pokazywał. - phi! - powiedział jeszcze tylko, jak prosiaczek z kubusia puchatka, czy inne takie dzieciątko. wziął sobie gąbkę i sam się mył ;_;.

- cyryyyyyl - jęknęła gdzieś w jego łopatkę, na której zaraz położyła rękę, bo jego skóra tak ładnie się błyszczała, kiedy była mokra, że aż nie mogła się powstrzymać.

- czego? :< - spytał bardzo niemiło, ale to raczej na pewno na pokaz, bo cyryl wcale nie był jakimś niemiłym facetem.

- nic już, w sumie - mruknęła, cofając rękę, bo się przestraszyła, że jeszcze jej wyjebie i co.

- jasne :c. no powiedz! - poprosił i odwrócił się do niej. pocałował ją nawet w nos, w rekompensacie. musi jej to póki co wystarczyć.

- nie powiem ;x - odparła, zarzucając ręce na jego szyję i przyciągając go do siebie. - musiałbyś mnie jakoś przekonać, żebym ci powiedziała - pocałowała go w szyję, mrrru.

- jesteś wymagająca, głen! - westchnął bardzo ciężko, chociaż jego życie do najcięższych nie należało. ugryzł ją w uszko. - zabiorę cię do zooooooooooooo, okej? xd

- wystarczy, że umyjesz mi w końcu plecki - zaproponowała, uśmiechając się przymilnie. ile oni wody musieli zmarnować, gadając tak od rzeczy pod prysznicem! xd

racja, a te wszystkie pingwiny na antarktydzie (wcale nie chciałam napisać dzikim zachodzie) umierą przez to!
- nooooooo dooooobraaaaa - powiedzial i ociągając się odrobinę, ugryzł ją w ramię i przytrzymując za ramiona też, obrócił głen, zęby była plecami do niego.

- więc chciałam ci powiedzieć, że jestem głodna ;c - wyznała, mażąc po kafelkach jakieś dziwne wzorki pianą.

zrobiło mu się głupio, że jej nie karmił :c. była jego prawie więźniem. - a co byś zjadła, hm? - spytał jej kark, szorując jej plecky gąbką.

- wystarczą te naleśniki - odparła, odwracając się w jego stronę. przesunęła dłonią po jego klacie i brzuchu iiiii tyle xd.

- naleśniki pod prysznicem, hm? - spytał, uśmiechając się trochę. szkoda, że nie miał ukrytego w ścianie zestawu małego makłowicza. : <

- prędzej lody, cyryl - odparła, machając brwiami. - ale lody są niezdrowe na śniadanie xd.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!