sala historyczno-francusko-geograficzna

machała nogą pod ławką,przez to uderzała czubkiem o przednie krzesło,miała nadzieję,że nikogo to nie denerwowało. z resztą,nawet jeśli,to co ją to obchodzi. - gee,jesteś boska. - uśmiechnęła się lekko w stronę pana m.,całkiem jej się podobała ta jego stanowczośc. i władza.

-śpisz? - zapytała esti aż.

-nie wiem czemu stwierdził że chichoczemy - mruknęła i oparła głowę na łokciach .

nie patrzył się już na drugą stronę klasy,bo go za bardzo rozpraszała. obserwował za to teddiego,który chyba grał na psp w grę markiza,którą pożyczył pół roku temu,albo i więcej.

na znalezionej gdzieś w torebce chusteczce, napisała swoim drobnym i małym pismem do theo. co tam, gejku mój? i złożoną podała przez resztę klasy, z wielkim t na przodzie.

-aha, to całkiem hm.. odważne stwierdzenie-odchrząknął, bo co miał mówić-więc dobrze, pan reitzer, chris reitzer?

- hm, czemu? - zachichotała, kiedy już skończyła obserwować theo. i przeniosła wzrok swobodnie na chrisa, trącając chantelle obcasem.

- nieeeee, one nas obgaduja, charlie. i wcale mi sie to nie podoba - pokrecila glowa, krzyzujac rece na piersiach.

myślał, że te T znaczy truskawki, ale dobra, trochę się zawiódł, że w srodku żadnej nie było. i zapytał markeza, czy ma długopis, psp włożył w taką dizurkę xd pod ławką, na rzeczy.

wstał, bardziej niż z przejęty, wyjmując ręce z kieszeni.
- jesteeem chris reitzer i przyjechałem z los angeles. luuubię sport, każdy - nawet seks. i usiadł.

-kto nas obgaduje? - rozejrzała się, nie wiedziała wprzecież, nie patrzyła nigdzie, zainteresowana za bardzo problemem narkolepsji wśród płci damskiej

-to świetnie, macie całkiem niezły sprzęt na sali-richard też miał niezły sprzęt, ale o tym na następnej lekcji-paaanna renee, poproszę.

wyciągnął pióro z wewnętrznej kieszeni marynarki,taki trik. bo generalnie jak wiecie lub nie,raczej nie,to markis piórem pisał,z czarnym atramentem.

- hilaaary i nikol. czy tam viki - powiedziała, szeptem przyglądając się swoim kosmykom.

trąciła georgiową,kiedy tylko padło słowo sprzęt . mało nie trzeba napalonym licelistkom,żeby miec od razu skojarzenia różne.

usłyszała swoje imię z ust estelle
-viki, nie chcę nic mówić ale one nas obgadują - wyciągnęła mylne wnioski

- więc lubisz sport? - powiedziała do chrisa, unosząc prawą brew, nawet w to uwierzyła, wyglądał całkiem, całkiem jak na jej doświadczone oko. - ja kocham jazdę na deskorolce - stwierdziła, po czym oblizała spierzchnięte wargi, żałowała, że nie wzięła żadnej pomadki.

- jestem renee i uwielbiam literaturę rosyjską - uśmiechnęła się uroczo, nie fatygując się ze wstawaniem i całą resztą. hej, a z literaturą żartowała, bo przeczytała ze trzy książki rosyjskie. po francusku, oczywiście.

wziął te pióro więc od przyjaciela (xd)
-jezu, em, jesteśmy w średniowieczu? - tak naprawdę całkiem podobało mu się pióro markeza, haha. karteczka była cienka i jak usiłował odpisać, to przebił ją piórem i miał spodnie w tuszu. "witamy w programie skify roku", pomyślał, klnąc cicho i wyciągając chusteczkę.

-o to mi przedtem chodziło. nie za bardzo mi sie podobaja. Zresztą my pewnie im też się nie podobamy. Jesteśmy nowe-oparła głowę na ręce.

-viki - poprawiła ją odruchowo i zmrużyła oczy - nie cierpię takich lasek. dobra, kochana, teraz opowiedz mi o kotusiu.

- ja wolę piłkę nożną, koszykówkę i lacrosse. ale tutaj chyba tylko piłka nożna, a szkoda, byłem w drużynie lacrosse. w los angeles jest dużo ludzi na deskorolkach - powiedział, głupio raczej, bo już zaschło mu w gardle.

poczuła wibracje telefonu i pod ławką przeczytała esemesa

-vi, zaufaj mi, mam to zupełnie głęboko gdzieś - odparła odpisując na esemesa

-aha, świetnie - nie za bardzo jej słuchał, zajęty obserwowiem anne - a teraz panna, tak, ty, poda mi cztery powody, dla których TERAZ powinna słuchac, na ocenę.

Spojrzała na telefon Hilary. Nie chciała być wścibska, ale jak już spojrzała.
-Znasz Roberta?-szepnęła.

- ja też nie. niech sobie nie myślą, że tutaj przyszły i od razu będą z N A M I - przeliterowała ostatni wyraz, drapiac się po przedramieniu - huuh, fabien. będzie dziś w lit lounge. i jest mi z nim zupełnie dobrze. nawet lepiej niż dobrze. a ty masz kogoś?

- mogłem ci dac od razu kartkę. - spuścił wzrok mając minę ';rzal;',wysłuchawszy monologu rene postanowił zapoznac się chociaż z jedną z książek literatury rosyjskiej,chyba,że to była ściema,ale kto tam wie.

- naprawdę? - zapytała, machając do niego rzęsami, lubiiiiła piłkarzy, kiedyś sama trochę grała w piłkę. - a ty nie jeździsz? zastanawiam się właśnie, gdzie ja mogłabym pojeździć i nigdzie nie widziałam skateparku ani niczego w tym stylu.

-znam - odparła poirytowana hilary, nie tylko tym że vi zaglądnęła jej do telefonu ale też tym że przez nią musi gadać na lekcji, i tak wystarczająco już podpadła

- skate park jest. kieeeedy koniec? - zapytał przeciągle, może zbyt głośno.

zwinęła w kulkę kolejną chusteczkę i z rozmachem rzuciła w estii, jezu, zaczynało jej się cholernie nudzić. zrobiła przy tym niewinną minkę, patrząc za okno.

- mam nadzieję, że jak najszybciej - westchnęła, również już jej się trochę nudziło. - wiesz gdzie, jestem taka napalona - mruknęła, bardziej chyba chodziło jej o to, że jest napalona na deskę, ale niech on to rozumie jak chce.

odwrócił głowę w stronę georgii i uśmiechnął się do niej, bo wiedział, że to georgia, a estelle z nawykiem dużomówienia, dużo o niej mówiła.
- napalona? - uśmiechnął się, unosząc obie brwi - wiem.

-jezu, m - spojrzał na niego z przerażeniem - ty serio pasujesz do mojej matki, ona ciągle mówi 'a nie mówiłam'.. - przeraził się poważnie i pokręcił głową- zaraz wracam - oblizał usta i zupełnie luzacko, z powodów wymienionych na sali, podszedł do ławki G i oparł się o nią łokciami, klękając przed nią - jezu, jakie nudy.

-w porządku, pani anne również zostanie po lekcjach - no bo sori, jego się nie ignoruje, jakiś szacunek mógłby być, cnie - dobrze, więc panna chantelle - rozejrzał się po klasie.

-he, no coś ty - machnęła ręką, w końcu to charlie, ona jest jeszcze dziewicą, w wieku siedemnastu lat, miała w życiu może ze dwóch chłopaków - nikt mnie nie chce - wyszczerzyła się też.

- naprawdę? - ucieszyła się, ożywiając się nieco. - to jak, pokażesz mi? - zapytała, wreszcie będzie mogła pojeździć na desce! - już zapomniałam, jak to się robi.

/ co za podteksty! xd

- no jaaasne - przewróciła ciężko oczami - chriiiis - zawołała do kuzyna - fajna jest charlie, nie?
w zasadzie to chyba mówiła za głośno, ale doprawdy marzyła tylko o jakimś drinku i fabienie.

- theo, zawsze chciałam, żebyś przede mną uklęknął - zmierzwiła mu włosy dłonią, drugą starała się zdusić wydobywany z siebie chichot. - spieprzajmy stąd - to taka luźna propozycja z jej strony. trąciła łokciem chan, może i ona się zgodziiiii.

zaśmiała się, tyle.

;d

spojrzał na estelle. co z tego, że nie wiedział kto to charlie. nie uważał.
- taaaak - pokiwał głową, opierając się, żeby było wygodniej - no jasne, że pokaże.

-czekaj, mam ci się oświadczyć, tak? - zmierzwił włosy i sese, zasmiał się - chętnie

napisaała karteczkę i rzuciła ją do georgii. to co z lit lounge, idziemy? bo on w życiu nie skończy gadać.

obudziła się, bo na chwilę przysnęła i rozejrzała lekko nieprzytomnie. stwierdziła, że marzy już o końcu tego spotkaniaa.

uśmiechnęła się do niego wdzięcznie i poprawiła włosy, nie usłyszała nauczyciela, była zbyt skupiona na myśleniu o tym, jak to znowu fajnie pojeździ sobie na desce.
- hm, to świetnie - stwierdziła. - nie mogę się doczekać.

polozyl sie na blacie i katem oka zerkał na przyjaciela z ławki i nie tylko,nie zrozumcie mnie zle. juz mu sie wydawalo,ze go nie kreca laski ze szkoly,co by mu znacznie ulatwilo zycie,a dzisiaj było nawet odwrotnie - podniecały go wszystkie. szczegolnie fakt,ze pod tymi starannie wyprasowanymi sukienkami i spodnicami kryje sie bielizna la perla.

okej, to kończymyy

spojrzał na zegarek.
-och, w porządku, myślę, że już możemy sę rozstać, pani renee, anne i.. - ktoś jeszcze, nie pamiętał - zostaną jeszcze na chwilę, hm?

przeczytawszy karteczkę, zawołała w głąb sali: - idziemy! - i spojrzała uroczo na theo. - chętnie, co? co chętnie? oświadczysz mi się, czy spieprzysz stąd? - zmarszczyła brwi, stukając paznokciami o blat, obie opcje jej się podobały.

- no dobrzeee - powiedziała do nauczyciela i zwróciła się do krisa, by może poczekał na nią gdzieś na korytarzu, to pójdą do niej, nie uprzedziła, że tylko po deskę!