le pavillon elysée lenôtre (kawiarnia)

/bo ja wiem? "Trzeci etap to szkoły wyższe średnie ( licea ) obejmujące uczniów między 15 a 18 rokiem życia." chyba tak
- a wy jeszcze do liceum?- powiedział bez sarkazmu i innych takich

- Powinnam iść, ale jak nie przyjmą wreszcie mojego podania, to zwyczajnie załatwię sobie prywatnego nauczyciela, i tyle z tego będzie.

- w takim razie ja już ostatni rok - odetchnęła z ulgą.-ja też czekam na odpowiedź
/jesteście w tym samy wieku ,ale jesteście przyrodnim rodzeństwem czyli wasze matki urodziły was w tym samym czasie.
??

-mniej więcej tak. zabawna sprawa bo to tylko miesiąc różnicy a niektórzy ludzie nie umieją zrozumieć jakim cudem urodziliśmy się w odstępie ok 30 dni trzeba im tłumaczyć wszystko- dopił kawe- czy w zasadzie nikt tutaj nie chodzi teraz do szkoły mimo że już październik?

- To faktycznie trochę zabawne, i zawsze można przy ludziach wymyślać niestworzone historie. - Chichot wstrząsnął jej ciałem. - Yy... - Uśmiechnęła się zakłopotana. - No, ja nie chodzę, póki co, przeprowadzka, stres, sami wiecie.

- jakiś czas temu wysłałam zgłoszenie, a jednak nie uzyskałam odpowiedzi, trudno obecnie dokształcam się na własną rękę - uśmiechnęła się sympatycznie.

uśmeichneła się na widok 'poruszającej się' sary- och tak przeprowadzka itd to wielki stres dla nas wszystkich np teraz... lepiej dokształcać sie samodzielnie na zakupach i w kawiarniach xD powiedziała jak by jej to nei dotyczyło

spokojnie popijała herbatę, właściwie teraz odczuła zmęczenie. po czym odwróciła się do S.-
- a właściwie ty idziesz teraz do I klasy? - zapytała

- Powinnam. Ale, że w formularzu zgłoszenia do szkoły nic o tym nie napomknęli - wpisałam drugą. No, przestańcie, być w klasie, w której jest jedna, czy dwie osoby? Druga ma cały tabun gorących, napalonych uczniów. - Roześmiała się.

- w twoim wypadku decyzja spowodowana naciskiem na gorących - dodała żartując.

-no jasne xD co złego to nie sara.

- W życiu należy kierować się przede wszystkim swoimi potrzebami biologicznymi. I wzrokowymi też! - 'Objęła' spojrzeniem całą trójkę.

rozumiem że zrobiła to dlatego że boesteśmy gorący? xP

- biologicznymi? co dosłownie masz na myśli? - spojrzała podejrzliwie

- Popęd seksualny. A co ja bym robiła w klasie, w której miałabym tylko jednego ucznia? - Parsknęła śmiechem, uwydatniając te swoje jedynki 'z furtką', nie mogła się powstrzymać. - Oczywiście, wy wiecie, że ja żartuję? - Popatrzała na nich ponownie.

i zapadła taka cisza...- wieeemyyy?-nagle isę obudziła- oczywięcie ze zartujesz.

kto wie ten wie, ja i tak wiem co miałaś na myśli - droczyła się z S.

- No co, powiedz? - Uniosła brwi, robiąc przy tym celowo wyjątkowo głupią minę.

-hmm.. pytanie o co tobie chodzi Z-uśmiechna się, nie miało być jakoś sarkastycznie

przewróciła oczami z głupią miną - chodziło mi o to, że ja wiem, że nie żartowałaś- dodała nie co cynicznie

uśmeichnełą się- to tak jak nam wszystkim Zooey- dopiła kawę

- Ja? Nie żartowałam? - Opadła na swoje krzesło, nie mogąc opanować chichotu. - Już widzę najświeższe plotki: "Paryski rudzielec maniakiem seksualnym, który demoralizuje - swoją drogą, podejrzanych - współtowarzyszy!'.

-jakich znowu podejrzanych?-uśmeichnela się

w tym rzecz- dodała z ironią nie co zmęczona odetchnęła ciężko - wypiłabym kawę, ale nie zasnę, oto mój dylemat.
- właśnie jakich podejrzanych

- A czy naszą niewinną, dziewczęcą grupkę nie określono ostatnio podejrzaną? - Uśmiechnęła się. - Ale nie odrzucicie mnie, prawda? - Komicznie pociągnęła nosem kilka razy.

-wąłsciwie to jak często wpływają do internetu takie fajne informacje- zainteresowała się- w sensie co ile są nowe posty na tej str? któś wie?

- Co kilka dni, ja myślę. Może, co tydzień, albo pod wpływem natężenia 'pikantnych sytuacji, wartych opisania'?

oczywiście, że nie, rozśmieszył mnie fakt, że jak można wprost z anonimowych alkoholiczek, poprzez samotne matki do jakiś dzikich orgi - roześmiała się - jedyne co przyszło mi na myśl, że Paryż zamienia się w homoseksualną stolicę świata przepełnioną samotnymi matkami z problemami alkoholowymi? - what? x_x , na jej twarzy pojawił się grymas zniesmaczenia

-taa bo spotkanie kilku dziewczyn na kawie jest bardzo pikantne ze trzeba zaraz coś insynuować- powiedizął ironicznie

- ludzie lubią insynuować, pewnie nie miała ciekawszych tematów, a zresztą nie ważne co piszą, ważne żeby pisali,- powiedziała popijając resztkę herbaty

- A mi przyszło na myśl, że te plotki są wyssane z palca, i to środkowego. Zo, taki Paryż o jakim mówisz, mógłby być całkiem interesujący! Macie rację, byleby pisali!

-ponoć to prawda- spojrzała na komórę- kurcze musze wracać do domu. josh chodź!- zabrzmiało jak rozkaz. wstałą pozegnali sie i w ogóle.
/spadam xD pa:*

/ pa!
- ach, przynajmniej się pośmiałam

/Dobranoc! Ja też się będę powolutku zbierać.

- Ja też. Serio, jestem ciekawa, co napiszą następnym razem!

- pewnie coś z sortu, że założyłyśmy sektę czy coś w tym stylu

- Albo, że tworzymy paryskie zgrupowanie terrorystyczne. Selektywność doboru informacji plotkar jest naprawdę płytka. - Mruknęła, dopijając, zimne już kakao.

uśmiechnęła się i ziewnęła.
-wybacz, za mało kawy wypiłam

wpadła. nie wywaliła kelnera, bo to była teleportacja, jak w czarodziejkach dziś! harry potter can kiss my ass, conie!
- czeeeść! omatko, przepraszam, że dopiero teraz... - powiedziała i usiadla grzecznie, hę! - ominęło mnie coś?

- Już wiem, co kupię Ci na urodziny. Cały koszyk najróżniejszych kaw! - Sama również ziewnęła, a ponadto - przeciągnęła się. - No nic, ja lecę, i tak dostanę cięgi za taką porę. Pa, dziewczyny! - Ucałowała je na pożegnanie w policzek, i poleciała.

- jedynie fakt, że nie poznałaś brata g., chociaż chyba S. ma wobec niego jakieś plany? - mrugnęła wskazując na s. - pa pa [gutnajt]

- hmmm, ale będzie jeszcze okazja, nie? - uśmiechnęła się. - cześć. - pożegnała się z s, co prawda dopiero się witała ale łotełer. - lubie swoje zaniedbanie planów, i nagłe spotkania z babcią, hęęę! ile kaw wypiłaś? - babcia to tylko przykrywka, spuszczała bombę na polske!

/ a będziesz jutro O.O pliz, nie idę jeszcze, ale się pytam bo potem pewnie zapomnę - problemy z pamięcią itp.
- dokładnie to około trzech, czekałam z tymi piętnastoma na Ciebie - potem byłam w restauracji z 'zbawcom', a konkretnie Charliiiii - pisnęła i wybuchnęła śmiechem.

/ jaa? powinnam być jak nie nawiedzi mnie siostra i nie pojadę z nią na działke. ale mam nadzieje, że nie bo dziś mi zawaliła cały dzień, sux. ale moja matka jest jebnięta (sry, inne słowo nie określi jej braku mózgu) i karze mi iść za pół godziny.
- o, właśnie, i jak wasze spotkanie? - powiedziała niczym psycholog i roześmiała się. zamówiła tarara... to oczywiste, że latte cynamonowe.

/ u mnie też zrzędzą mi co chwilę O_o
zamówiła latte , zwykłe najnormalniejsze w świecie.
- dobrze, nawiązaliśmy rozmowę pod tytułem 'jestem uzależniona od kawy', a może jednak nie , a następnie zaprosił mnie na imprezę urodzinową yyy - zagubiła się - jednej ze swoich klientek - zrobiła porozumiewawczą minę w stronę c.
- ogólnie było miło, nic poza tym - stwierdziła popijając kawę - się nie wydarzyło

/ ja już w łózku, musze lezec, HAAA!
- uuuuuuu. no ale zaprosił! potem zaprosi na swoje i będzie okej. pójdziesz? - spytała, kelnerka wylewaczka przyniosła kawę i rzuciła się na nią. nie jak dzikus, tylko pić jej się chciaclo. i nie na kelnerkę tylko na kawę.

/ bu. ja poszłam wczoraj o 2 spać po morderczym pościgu za robakiem w moim pokoju, a tam wparowuje ojciec: jeszcze nie śpisz? =_=
- zobaczymy, ma po mnie przyjechać, gdyby tego nie zaproponował grzecznie bym odmówiła, ewentualnie jeśli mi się nie spodoba udam sfochowaną pannę i ucieknę przez okno, ewentualnie poderwę kelnera - roześmiała się łapczywie pijąc kawę - lubię pić kawę w twoim towarzystwie - stwierdziła krótko - a ty co dzisiaj robiłaś?

/ ja do 4 przewalałam się w łózku, bo nie mogłam usnąć. dziś wstałam o 14 więc pewnie do 4 też nie będę spać i dostane szlaban na komputer, książki, spanie, jedzenie, blee =.= xd
- możesz też jeszcze udać chwilowy zanik pamięci i się pytać kim jest, gdzie jesteś i takie inne - zaśmiała się. - ja w twoim również. a... nic ciekawego. właściwie. nie stworzyłam nic dla świata, nie wynalazłam leku na nieuleczaną chorobę, ani nie spuściłam bomby na jakiś mały kraj w europie. babcia mnie dopadła jak wychodziłam z domu, ciagała mnie po jakiś swoich starych znajomych, telefon mi padł... eh!

/ ja też wczoraj nie mogłam usnąć, oprócz tego w nocy kot po mnie skakała-litości ;/
- kim właściwie jesteś, morderco mojej babci i teraz następuje okładanie pięściami - za insynuowała - zgrozo, widzę jego minę!
- babcie + telefony=brak cywilizacji, a najadłaś się chociaż chudzinko - dodała modulując głos.

/ mnie nachodziły pająki, którym nie darowałam życia.
- musiałam się najeść, u każdego ze znajomych po placu i jakiś napojach które sami zrobili. - napiła się trochę kawy. - jakaś śpiąca jestem... ciśnienie spada, pierwsza kawa dziś...

/ a mnie te dzikie czarne pięciocentymetrowe latające owady/ apropo, ten robak mimo tego, że porządnie walnęłam w niego i prawdopodobnie pękł mu pancerz nadal żył.
- biedactwo - dodała z przejęciem poklepując c. po ramieniu.
- w każdym razie mam zamiar jutro dobrze się bawić, wezmę dużą torbę i styropianowe pojemniki przyniosę Ci jedzenie z tej berzdej party- zaśmiała się - mam nadzieje, że znajdziesz jutro dla mnie czas ?