apolla i anne, tak myślę ; )

- nie, to nie. przecież ci nie zabraniam. - westchnął ciężko, siadając tuż koło Anne. powoli się rozbierał, aż w końcu w samych już bokserkach wgramolił się pod kołdrę. patrzał tępo w sufit i myślał jak rozładować tę niezręczną atmosferę, bo generalnie było mu głupio, że w złości nazwał ją dziwką :<,

sięgnęła po dużą koszulkę apolla, w której spała, leżącą pod jej poduszką i wciągnęła ją na siebie, by dopiero wtedy pozwolić ręcznikowi opaść. jakoś nie chciała, żeby zobaczył ją nago. wygrzebała z szuflady jakieś majtki, chyba niebieskie w zielone kwiatki i również wsunęła się pod kołdrę, nie zamierzając się do niego odzywać. przesunęła się na skraj łóżka razem ze swoją poduszką, żeby znaleźć się jak najdalej od niego i przymknęła oczy.

- Anne...... nie lubię gdy taka jesteś. - wyszeptał przysuwając się do niej, i układając swą ciepłą dłoń na jej nieco chłodnym ciele. nie chciał, aby była na niego zła, choć miała do tego pełne prawo, no cóż. - skarbie. - ułożył usta w podkówkę, choć tego raczej nie mogła widzieć :,C

momentalnie zesztywniała pod jego dotykiem i odtrąciła jego rękę gwałtownie, nie odwracając się do niego. szkoda tylko, że nie mogła się odsunąć, bo jeszcze trochę i zleciałaby z łóżka, a tego nie chciała.
- nie pozwolę, żebyś się tak do mnie zwracał - wychrypiała, z nerwów skubiąc paznokcie, bo z tego wszystkiego zapomniała o tym, że je zapuszcza.

- przepraszam. - nie potrafił chyba powiedzieć nic więcej. naprawdę żałował tak wielu rzeczy, i tak wielu słów krzywdzących Anne, choć codziennie dochodziło przynajmniej jedno, no cóż. coraz bardziej zaczynał powątpiewać w sens tego związku.

- jesteś chorobliwie zazdrosny i okej, masz do tego prawo, w końcu daję ci tysiące powodów. ale nie musisz od razu wyzywać mnie od dziwiek - zauważyła słusznie, a głos miała nieco stłumiony, bo przytuliła twarz do swojej poduszki, nadal będąc odwrócona do niego plecami, jedynym dobrym znakiem było to, że splotła swoje nogi z jego, licząc na to, że będą choć odrobinę mniej lodowate.

- naprawdę nie powinienem, wybacz, proszę.- objął Anne delikatnie i musnął wargami jej łopatkę, niewiemktórą. nie wiedział czy zaczyna marznąć przez nią, w sensie Anne, czy też z nerwów, bo to również czasem się zdarzało,huh.

odwróciła się w jego stronę i objęła go ramionami, przylegając do niego prowokująco całym ciałem, chociaż i tak wiedziała, że nic z tego nie będzie. wtuliła twarz w jego szyję i westchnęła naprawdę ciężko, jak udręczona istotka.
- pomyślę nad tym - mruknęła przyjaźnie, głaszcząc go po plecach.

- kocham cię, wiesz? - uśmiechnął się, poczym pocałował Anne w sam czubek nosa, aby następnie z powrotem z uśmiechem obserwować jej słodką buźkę :d. - strasznie zmarzłaś.... - stwierdził już o wiele ciszej, bo powiedział to właściwie sam do siebie, i wziął się za rozgrzewanie jej ciała pocierając je wieszjak!

- heeej, lubię, kiedy tak robisz - wymruczała w jego usta, które delikatnie pocałowała. poczuła miły dreszcz przechodzący wzdłuż jej ciała i zmuszona go była szybko zdusić, jako że wiedziała, że nie ma na co się nakręcać. mimo wszystko zmrużyła oczy z przyjemnością wymalowaną na twarzy.

- jutro wieczorem lepiej przygotuj się na kolację. i ubierz seksowną bieliznę. - zaśmiał się, poczym pocałował Anne w sam środek ust i zasnął, tak milutko wtulony w nią <3

a ona z wrażenia nie mogła zasnąć. ale w końcu jej się udało...

weszła do mieszkania i zamknęła drzwi za sobą cicho, by bez zbędnych ceregieli rzucić plecakiem o ścianę. na szczęście jej nie porysowała, a plecak jedynie spoczął na podłodze, kwicząc namiętnie. przepraszam za to <--. ściągnęła z siebie kurtkę i odwiesiła ją na wieszak, wspinając się przy tym na aplce, bo nie do końca sięgała. zsunęła buty ze stóp i weszła do salonu, rzucając w przestrzeń, że wróciła już.

Apollo zawołał więc z jadalni, iż jest właśnie w owym miejscu i czeka na nią. w pokoju było zgaszone światło, tylko wiele świeczek porozkładanych na stole dawało przyjemne światło. czuć było zapach świeżych kwiatów, gorącego jeszcze spagetti i zapewne perfum Apolla. nalał do dwóch szklanek, kieliszków, czegośtam, bo nie wiem, trochę wina i usiadł na jednym z krzeseł.

- mhm, jak miło - udało jej się wykrztusić. nie rozumiała tej jego przemiany, oczywiście na lepsze, jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości. jeszcze wczoraj nazwał ją dziwką, przedwczoraj stwierdził, że nie darzy jej zaufaniem, a teraz... teraz było tak, jak powinno być zawsze. podeszła do niego i nachyliła się nad apollem, by pocałować go w kącik ust i zaraz usiąść obok niego.
- ładnie pachnie - poinformowała go, rozpinając trzy górne guziczki kardigana, było trochę gorąco.

delikatnie wsunął swoją chłodną dłoń pod koszulkę Anne, tuż nad spodniami. - jak się czujesz, hm? - zapytał z promiennym uśmiechem, poczym upił łyk wina. aby wynagrodzić jej wszystkie krzywdy, szczególnie te wyrządzone ostatnimi dniami, postanowił być dla niej najlepszy jak tylko umie, ciekawe jeszcze, czy wyjdzie,huh.

prawie upuściła widelec, na który nawijała właśnie makaron, kiedy poczuła jego cieplą dłoń pod koszulką. zaraz jednak, w miarę możliwości, uspokoiła swoje emocje i uśmiechnęła się do niego ciepło. chciała powiedzieć, że czuje się, jakby miała ochotę na seks, ale stwierdziła, że może jednak lepiej nie mówić tak i nie psuć atmosfery.
- dobrze - mruknęła więc tylko. - a ty?

- świetnie. - uśmiechnął się, a dosłownie chwilę później przysunął się do Anne z krzesłem na tyle, by móc swobodnie przyssać się do jej szyi, co oczywiście zrobił. - pięknie dziś wyglądasz, mój skarbie. - uśmiechnął się już patrząc jej prosto w oczy.

- po co robiłeś tą kolację, skoro nie masz ochoty jeść? - roześmiała się, odkładając widelec. apollo był w tym momencie po prostu rozbrajający i za nic nie potrafiła oprzeć się jego niebieskim oczom, nawet, jeśli właśnie umierałaby z głodu. właściwie, to cały dzień nakręcała się na ten wieczór, bo nie miała wątpliwości, że będzie wyjątkowy. usadowiła się okrakiem na jego kolanach i chwyciła go za kołnierz polówki, by gwałotwnym ruchem przyciągnąć jego twarz do swojej i wpić się w jego usta.

nie odrywając się od jej ust, wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. w końcu dobrze wiedział, że tylko oto chodzi im obojgu. położył ją na łóżku, poczym z promiennym uśmiechem pozapalał wszystkie ustawione w pokoju świeczki i kadzidełka, których osobiście nie znosił, ale wiedział, że Anne uwielbia ten zapach, a dziś wieczór miał zamiar podporządkować się całkowicie, yup?

leżała na wznak, ze wzrokiem wbitym w sufit, starając się zrelaskować.
- brakowało mi tego - powiedziała, chociaż na dobrą sprawę nic się nie działo, ale doskonale wiedziała, co się będzie dziać za pięć minut na przykład. okej, nie wiedziała, nie mogła wiedzieć, w końcu to apollo przejął inicjatywę dzisiejszego wieczoru. i się okazało, że zasnęła, zanim zapalił wszystkie świeczki xdxdxd.

anne siedziała na kanapie, z kolanami pod brodą, przyciskając poduszkę do piersi. przerzucała nerwowo kanały, szukając filmu nadającego się do obejrzenia, bo jakoś chciała zabić czas, w trakcie którego oczekiwała na powórt apollo. ostatnio prawie w ogóle się nie widzieli, szkoła dawała popalić obojgu, szczególnie apollo, jako, że był w klasie maturalnej. widywali się tylko późnymi wieczorami i to nie zawsze, bo niekiedy zasypiała, zanim wrócił do domu, bo robił . łudziła sie jednak, że dzisiaj wróci wcześniej. i że też za nią tęsknił.

przyszedł do domu, generalnie zjebany, ale czemu się dziwić, skoro od ósmej rano był poza domem; to w szkole, to szukał pracy, bo ostatnio ojciec odciął mu dopływ gotówki, well, czas iść do pracy :c mniejsza. - jestem. - zawołał jakby od niechcenia, poczym rozebrał się i ruszył w kierunku Anne. przysiadł na kanapie koło niej, musnął wargami jej czółko, i ziewnął leniwie.

- jesteś wreszcie - mruknęła z lekkim wyrzutem, ale mimo wszysto miała nadzieję, że nie dostrzeże tej nutki. objęła go ramionami w pasie, odrzuciwszy wcześniej poduszkę gdzieś na podłogę, teraz apollo był jej poduszką i w dodatku kaloryferem w jednym! wsunęła zimną dłoń w jego jeszcze zimniejszą i chuchnęła mu w policzek.

- wreszcie? wiesz, może to głupie, ale........tęskniłem. - mruknął jej do uszka, które to zaraz delikatnie pocałował. podczas nudnych i męczących lekcji, a także podczas rozmów z tymi wszystkimi kretynami apropo pracy, brakowało mu domu i Anne. najchętniej kochałby się z nią, a potem został w łóżku na cały błogi dzień. tylko oni, huh, chciałby to kiedyś zrealizować1!!!!!!!!!!!!111

- ja też - szepnęła słabo, przymykając oczy, które przez cały dzień jakoś tak nimiłosiernie ją piekły z przemęczenia. wtuliła się w niego mocno, opierając czoło na jego ramieniu. tak jej tego brakowało, takie siedzenia sobie z apollo na kanapie, przytulania się i nie kłócenia. wodziła palcem po jego lewym żebrze, wdychając jego perfumy, które zajebiście ją relaksowały. - zmarzłeś? - spytała.

- tylko troszeczkę. - stwierdził uśmiechając się i delikatnie głaszcząc dłoń Anne. - ale możesz mnie rozgrzać. - wyszeptał poczym pocałował ją lekko w kącik ust. nieznacznie przysunął się do niej oraz wsunął rękę pod jej koszulkę, gdzie masował jej plecki : D

-apollo... - chciała powiedzieć, że to absolutnie nie czas na takie rzeczy, bo ona chce po prostu się do niego dziś przytulić, a poza tym bolało ją gardło, ale w końcu jednak stwierdziła, że okej. w sumie, czemu nie, przecież nie dawno zapewniała go o tym, że rozpaczliwie potrzebuje jego bliskości. pogładziła go wierzchem dłoni po szorstkim policzku i roześmiała sie cicho. usadowiła się na jego kolanach okrakiem, splatając kostki za jego plecami, by schylić się po koc i otulić nim oboje. - lepiej?

- trochę. - uśmiechnął się szerzej, by dosłownie sekundę później zacząć obcałowywać jej szyję. pachniała perfumami, które niedawno jej kupił, bo strasznie spodobał się mu ich zapach. przesunął usta w kierunku jej pełnych warg, które to również pocałował. cholernie brakowało mu tej bliskości.

- tylko trochę? - spytała, z przekorą przekrzywiając głowę na prawo. nie wiedziała, dlaczego zauważyła dopiero teraz, jak dobrze apollo całował, ale i tak zostawiła te myśli dla siebie, żeby nie był zbyt pewny i potem jej nie zacałował na śmierć czy coś. przeczesała palcami jego włosy, uśmiechając się lekko i starając się zignorować fakt, że woli się po prostu przytulać.

powoli podwinął jej koszulkę do góry, aczkolwiek nie ściągał jej całkowicie, chciał tylko dać jej znać, że it's ściąganie koszulki tajm, to wszystko. palcami jednej ręki zaczepił o szlufki od jej dżinsów, a drugą ręką masował Anne plecy, gdzieś w okolicach krzyża.

oddychała nieco szybciej. to aż zadziwiające, jak na nią w tym momencie działał jego dotyk, ale to pewnie jedynie kwestia tego, w jaki sposób jej dotykał. złapała go za ramiona i bez specjalnych kłopotów typu stawianie oporu, przyparła go do kanapy. przesunęła ustami po jego policzku, uśmiechając się, jak miała wrażenie, pogłupawo. dla niego mogła się spokojnie przemóc, to jasne.

zdjął z siebie polo, bo z tego wszystkiego zrobiło mu się nieco gorąco. przyciągnął Anne blisko do siebie, poczym szepcząc jej do ucha jakieś miłe zwroty z lekkim podtekstem, zsuwał z jej bioder spodnie, co szło dość ciężko, patrząc na to iż nie rozpiął rozporka, woopsi.

i jeszcze w dodatku siedziała na nim okrakiem, a oboje przykryci byli kocem, więc nic dziwnego, że szło ciężko. ona jednak nie zamierzała mu ułatwiać sprawy ani trochę, wolała się z nim podroczyć, żeby się starał! dotyk jego klatki piersiowej tak ciasno przylegającej do jej piersi sprawił, że jej również zrobiło się gorąco. kurewsko gorąco wręcz. rozpięła stanik i rzuciła go gdzieś do tyłku, zapewne wylądował na podłodze.

odsunął ją na bok, by następnie nachylając się nad nią, ściągać z niej dżinsy. teraz już poszło jak po maśle, spodnie wylądowały gdzieś daleko, a on mógł nacieszyć oczy pięknym ciałem Anne, to znaczy, nacieszyć oczy tym, co zdołał zobaczyć w tej ciemności jaka zapewne panowała pod kocem.

czyli nienacieszył zbytnio oczu, ona nie zamierzała tego w ogóle zmieniać, tylko po prostu pociągnęła go jakoś tak bardziej na siebie, nawet nie zawracając sobie głowy tym, że ważył conajmniej dwadzieścia kilo więcej od niej, a gdzieżby tam! leniwymi, delikatnymi ruchami dotykała opuszkami palców jego brcuha, by w końcu przesunąć ręce nieco niżej i rozpiąć jego spodnie.

dość szybko i sprawnie zdjął je z siebie, bo chciał mieć to za sobą jak najszybciej, i jak najszybciej móc w pełni rozkoszować się swoją ukochaną. powoli zsuwał z jej idealnych kości biodrowych stringi, bo mam nadzieję iż to właśnie owe stringi miała na sobie, w każdym bądź razie mniejsza, i kiedy już udało mu się zdjąć je całkowicie, rzucił je gdzieś za siebie.

poczuła tak niesamowity przypływ, hm, adrenaliny połączonej z rozkoszą, że po prostu była aż zła, że to musiało ją najść własnie teraz, a nie w trakcie, kiedy się kochali. gwałtownym ruchem zdarła z niego bokserki, nawet nie uważając na to, że musiała zadrapać przy tym jego uda paznokciami.
- no zrób to - syknęła jakoś tak groźnie, czując, że oszaleje.

wszedł w nią więc, na początku całkiem powoli i delikatnie, aby za chwilę przyspieszać coraz bardziej, jak to miał w zwyczaju. abstynencja seksualna nie jest fajna, toteż samo jej przerwanie uszczęśliwiło go do granic możliwości.

wiedziała, że tak będzie, po prostu wiedziała o tym. wszystko robił jak dla niej jakoś nie tak, zbyt oklepanie. wbiła paznokcie w jego plecy, starając za wszelką cenę doprowadzić się do orgazmu, ale nie wyszło. liczyła na coś więcej po tak długim okresie, w którym się nie kochali. i najwyraźniej się przeliczyła.
- mocnieee-e-e-e-j - warknęła niemal, przesuwając tymi paznokciami po jego żebrach tam z tyłu na plecach. drapieżna anne atakuje? ;q

w głowie wciąż miał myśl, że Anne będzie porównywać go do Boyda. stres tym spowodowany chyba nie do końca mu sprzyjał. miał wrażenie, że jeżeli nie uda mu się doprowadzić jej do orgazmu kolejny już raz, zostawi go. toteż starał się najlepiej jak mógł, lecz chyba bez skutku.

chciała mu powiedzieć, żeby wyluzował, bo gdy przesunęła dłonią po jego ramieniu, poczuła, jaki jest cały sztywny. zaraz też zaczęła o to oskarżać siebie i generalnie skończyło się na tym, że zupełnie znieruchomiała w jego ramionach, przymykając oczy. nagle pod kocem zrobiło się zajebiście duszno i ciemno, zbyt intymnie.

wyspacerował, gdyż chciał już to mieć za sobą, w końcu wiedział, że i tak już z udanego seksu nici. opadł koło Anne i po krótkiej chwili, leżenia tak w niezbyt przyjemnej atmosferze, wstał, ubrał się i ruszył do gościnnego. trzasnął drzwiami, poczym położył się na łóżku, wściekły na siebie, tak przede wszystkim.

siedziała na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach, czując, że nie potrafi wytrzymać ze sobą. nie pomyślała nawet o tym, żeby się ubrać, choć cała trzęsła się z zimna. ile by dała, żeby w tym momencie poznać jego myśli! przeczesała palcami włosy i westchnęła ciężko. ten seks można było nazwać najbardziej porażkowym jej życia. powoli sięgnęła po stringi, które wsunęła na tyłek, by założyć też biustonosz i skierować się do gościnnego. stanęła pod drzwiami i zapukała, by za chwilę nacisnąć klamkę i wsunąć głowę do środka.
- apollo? mogę wejść?

- ta. - mruknął, choć szczerze powiedziawszy już chciał powiedzieć 'nie' aczkolwiek wiedział, że spowodowałoby to kolejną kłótnię, więc ugryzł się w język. usiadł na brzegu łóżka, próbując zebrać myśli i oczekując na ruch Anne. wiedział, że znowu ją skrzywdził, a to uczucie nie było zbyt miłe.

podeszła do niego wolnym krokiem i pogłaskała go z zadziwiającą czułością po włosach. uklęknęła u jego kolan i objęła jego szyję ramionami.
- to jeszcze nie koniec świata, apollo - powiedziała, mając nadzieję, że jej nie odepchnie. głaskała jego plecy wolnymi ruchami, chcąc, żeby w końcu choć odrobinę się rozluźnił.

- chodźmy spać, proszę cię. - wykrztusił z siebie tylko, i położył się z powrotem. nawet nie chciało mu się iść do sypialni, huh. wolał zostać tu, z nią. wciąż zdziwiony był, że potraktowała go tak czule, i opiekuńczo, a jednocześnie tymbardziej nienawidził siebie, że jest takim nieudacznikiem, kiedy ona jest dla niego taka dobra.

ułożyła się obok niego i przytuliła do jego pleców, obejmując go ramieniem w pasie.
- dobrze, apollo - powiedziała gdzieś w jego łopatkę. - jutro o tym porozmawiamy, okej? a teraz odwróć się do mnie... i... i mnie przytul - na koniec powiedziała to tak ostro i piskliwie, że samo już tego nie rozumiała.

przytulił ją tylko, i zasnął, szepcząc jeszcze, że ją kocha, jakby nie była pewna.

usnęła też.