lasek buloński.

- dopra... - to niby niech sasza biegnie, a ona za nią, cnie. i patrzyła na tych ludzi, co na nią patrzyli, ale postanowiła się odprężyć.

- co się tak gapicie, ludzie?- spytała ich wszystkich i zaczęła pierwsza biec.

- dopra, nie zaczepiaj ich, może to jacy gwałciciele albo mordercy i nas pobijo... - biegła i była całkiem fajnie.

no bo ja idę się kąpać i w ogóle, to pieprzymy ich razem, czy sobie biegają?

a wrócisz xd?

dzisiaj już nie, bejb, ale to możesz opisać w skrócie, xdd

dobra, to niby biegały, a pieprzyć się mogo kiedy indziej xd. to potem ant gdzieś poszła i sasza też gdzieś poszła. koniec.
^^

tak, branoc koty ;8

branoooc

Przyszła tutaj porysować, usiadła na ławce i sobie siedziała.

weszla pod reke trzymajac sie z Lee -szczerze to ja tez tu jeszcze nie bylam-usmiechnela sie

- ja też nie. ale babcia zawsze opowiadała mi o tym miejscu - uśmiechnęła się szeroko - i jest tak jak mówiła

-hehe babcie sa najlepsze-wyszczerzyla zeby-czym sie zajmujesz na codzien?-zapytala znowu grzebiac w torebce w poszukiwaniu papierosow a cio gorsza, trudniejsze - zapalniczki

-jestem modelką - uśmiechnęła się i podała jej paiperosy i zapalniczkę - A Ty?

-hmm dziekuje oddam jak znajde-pokazala jezyk z kolczykiem-ja... hmm uczyć się już nie uczę.. pracować pracowałam w los angeles ale jako fotomodelka, tutaj jeszcze nie zwróciłam uwagi na jakieś zajęcie

-też bym tak chciała - zaśmiała się. lenistwo ją kusiło jak nigdy

-co ty gadasz-az sie zdziwila-dobrze jest miec zajecie, a co mi po tym ze wstaje pozno do poludnia chodze nieogarnięta po to żeby później wyjsc na spacer z psem, zakupy, i dalej się szlajać sama? już wolałabym wrócić do pracy, tylko że tutaj z tym będzie chyba siężko. tyle ładnych dziewczyn-westchnęła i zapaliła papierosa, znowu poczuła się samotna

-no nie wiem. - obeszła ją wkoło. zmierzyła wzrokiem. - wydaje mi się że przyjęli by Cię. nadajesz się jak mało kto - uśmiechnęła się

-hmm dzieki. tylko start jest najcięższy, przynajmniej tak było u mnie-sama nie była zdecydowana co chce zrobić ze swoim życiem-chodz usiądziemy gdzieś-zaproponowała i pociągnęła Lee za ręke

usiadły na ławce - ja miałam nieco łatwiej. byłam kiedyś na pokazie bo się tym interesowałam i dostałam propozycję i tak oto mieszkam tu

założyła noge na noge przyglądając się swoim butom-nie było ci cięzko? zostawić całe swoje życie w innym mieście i przyjechać tutaj? modelki maja ciężko, ciągła praca nad ciałem. a ciąża? koszmar modelek-uśmiechnęła się ironicznie

zaśmiała się pod nosem - nie mam rodziny. już nie mam . a dzieci? nie chcę mieć o - mruknęła

-więc zakładam że rodzina to temat tabu u ciebie. a dziecko? heh zobaczysz zakochasz się, a miłość ogłupia i rachciachciach zaraz będzie małe biegało i krzyczało"mamo kup lizaka"-puściła do niej oczko i wyszczerzyła zęby

zaśmiała się - ja się nie zakochuję. już od 5 lat. nie potrafię

westchnęła-no to mamy podobne zdanie, tylko moim powodem był gwałt, a twoim?

-ojciec - mruknęła tylko.

-ok nie ciągnę za język-szturchnęła ją łokciem-ej ale nie zamulamy-uśmiechnęła się

zaśmiała się - powiem tylko że właśnie dlatego nie mam rodziny, teoretycznie. koniec tematu

-ok ok mi wystarczy-usmiechneła się miło-zbieramy się?

-spoko - odparła i wstała

poszła sobie bo była umówiona

błąkał się gdzieś między drzewami, rozmyślając o rozpoczynającym się roku szkolnym, a także snując postanowienia rzadszego wagarowania, jednak jego umysł wcale się z nimi nie godził, ponieważ aktualnie miał największą ochotę na opuszczeniu apelu szkolnego, na którym tysiące pustych dziewczyn będą wlepiać w niego dziwne spojrzenia i jak zwykle będzie stał w kącie, a zamiast tego chętnie posiedziałby na dachu i napisał nowe akordy do swojej melodii na skrzypce.

Przyszła tutaj, bo miała czas akurat. Usiadła gdzieś na ławce i rozmyślała sobie o różnych rzeczach. Zobaczyła jakiegoś chłopaka, ale nic. Tylko siedziała.

miała nadzieję, że nie spóźni się dzisiaj na apel, nie miała zegarka i sądziła, że mogłaby być dwunasta albo równie dobrze szesnasta. nie chciała sie nikogo pytać o czas, bo byłoby jej głupio. obciągając koszulkę, machnęła do martina okularami przeciwsłonecznymi, które dzierżyła w prawej ręce. - martin! - przecież wszyscy się znają ze szkuki!

Podciągnęła nogi pod siebie i myślała sobie dalej. Popatrzyła na zegarek. Miała czas.

wsadził rękę do kieszeni i podrapał się po udzie, to jest: tą ręką, którą miał w kieszeni, bo miał wyjątkowo głębokie kieszenie. a potem z owej lanserskiej kieszeni wyciągnął swoją nową komórkę, by zadzwonić do mamy, kiedy podniósł wzrok na drzewo, końcowo na viki i westchnął cicho, utrapiony tym, że zawsze musi przebywać w towarzystwie dziewczyn.
a potem usłyszał jakiś wrzask, poderwał się jak nie wiem kto ani co, po czym rąbnął głową w gałąź rosnącą gdzieś nad nim i wywrócił z tego wszystkiego oczami na lewą stronę.

parsknęła śmiechem, kiwając ręką również do viki, która zauważyła dopiero teraz. lekkim krokiem podeszła do martina, unosząc prawą brew, trochę kpiarsko. - żyjesz, chłopcze? - spytała, mając nadzieję, że nie wypadł mu mózg. zmierzyła go przy okazji wzrokiem, stwierdzając, że wcale nie jest mniej przystojny. wciąż nie mogła przestać się dziwić, że jeszcze z nim nie spała.

/jak wszyscy to wszyscy xD


a ona akurat przechodziła obok i zobaczyła całe to zdarzenie . wystraszone i wgle. podbiegła do chłopaka który wyrżnął orła
-nic ci nie jest ? - zadała jakże głupie pytanie

Popatrzyła na dziewczynę i na chłopaka coś jej zaczęło świtać "ah, tak z nimi chyba będe do klasy chodzić". Spuściła nogi na ziemię. Po czym pomachała do renee i poczęlła dalej rozmyślać. Zobaczyła Hilary. Ją akurat znała lepiej. Wstałą z ławki i podeszła do Hilary.
-Witaj znowu-powiedziała.

spojrzał na nią trochę z góry, choć nie był przesadnie wysoki i odwrócił oczy na prawą stronę.
- nie, chyba nie żyję - mruknął ironicznie, rozcierając sobie miejsce na głowie, którym rąbnął w gałąź. na szczęście martin miał twardą czaszkę, nawet złamał ową gałązkę, jak jakiś kung-fu czy inne gówno. - a my się w ogóle znamy?

-my? raczej nie - odparła i usiadła na ziemi. taki jej mały zwyczaj

- jeśli nie, to bardzo źle - stwierdziła, wsuwając dłonie do kieszeni swoich szortów, było nieznośnie gorąco, a ja zaraz wracam.

spojrzał na hil, spojrzał na viki, spojrzał na renee, która nie wiedział skąd znała jego imię i westchnął jeszcze głębiej niż poprzednio.

/dałybyście jakiegoś faceta jeszcze tutaj, a nie samymi babami! xd

/nie przejmuj się, hilary nie ma zamiaru wyrywać martina xD
wyciągnęła z torebki błyszczyk malinowy i przejechała nim po ustach
-w sumie to dobrze że żyjesz - powiedziała i cmoknęła do siebie

A Viki sobie stała i przyglądała się ludziom. W końcu usiadła obok Hilary, bo co będzie stała.
-My się nie znamy-tu popatrzyła na chłopaka-Viki jestem.-Przedstawiła się bo była dobrze wychowana.

/dałabym chłopaka, ale nie mam

- martin, hmhm, zagłuszacie ćwierkanie ptaków - powiedział, po czym udał, że jest zombi i wszedł w drzewo. tzn. wcale nie udawał, tylko chciał jak najszybciej się stąd wydostać, a jego błędnik go wykiwał.

zaśmiała się pod nosem "ten koleś jest dziwny" pomyślała, usiadła pod drzewem i wyciągnęła książkę

Położyła się na trawie "jest ciepło, więc się nie przeziębię" pomyślała. Potem rozmyślała. Coś ją dzisiaj wzieło na wspominki i na rozmyślania, ale ok.

a martin postanowił jednak usiąść, więc opadł na ławkę, która gdzieś tam stała i wyciągnął słuchawki z plecaka, by odsłuchać jakiejś tam fajnej arii, nad której zagraniem głowił się od tygodnia.

A ona wyciągnęła komórkę i wystukała esa do Hilci.