Café de paris

spojrzał na nią dość wymownie, bo cóż, to on był facetem, a to, że mógł jej postawić kawę sprawiło mu jedynie przyjemność (tak mówi mój tata). wyjął więc visę z portfela i podał ją kelnerce, która ruszyła w stronę lady.
- okej, coś wymyślimy - zwrócił się do desire, przyglądając jej uważnie.

schowała więc ten portfel i się uśmiechnęła do niego. - mam nadzieję, że będzie tam fajnie. puściła mu oczko. i się uśmiechnęła. - i że będę mogła się dowiedzieć czegoś więcej o Tobie. powiedziała i zasunęła torebkę.

- dziękujemy - powiedział do kelnerki, która z kolei zwróciła mu kartę. wsadził ją do tylnej kieszeni rurek, wstał, by pomóc wstać również desire i poszli, a ja zacznę.

siedział rozwalony na krześle, jak to on miał w zwyczaju i oglądając co lepsze tyłeczki kelnerek, czekał na dominik. był pierwszy, co bardzo mu się spodobało, bo chociaż raz d nie będzie zrzędzić o jego niepunktualności. odbije sobie! hyhy!

dominik weszła do środka i zadowolona od razu zauważyła jasną czuprynkę czarlsa. ruszyła w jego kierunku, starając się nie potrącić żadnej kelnerki ani pochylonej nad filiżanką herbaty starszej kobiety. gdy stanęła obok niego, przerzuciła torebkę chloe przez podłokietnik sąsiedniego krzesła i powiedziała, siadając:
- chyba jestem z noah. - spojrzała na niego, z szeroko otwartymi oczyma, ale nie miała żadnego wytrzeszczu. czekała na reakcję czarlsa, uhu.

-wyglądasz jak żaba, kiedy tak robisz - odpowiedział tylko, wypuszczając powietrze z ust. zapadł się niżej na krześle, no wiesz, i zerkał na dominik spod zmarszczonych brwi. wkurwił się! chociaż nie wiedział o co, ale był zły jak gargamel, kiedy uciekną mu smerfy xd.

xddd lowe klakier!
- spieprzaj. - powiedziała, kiwając dłonią na kelnerkę, to chyba nie jest do końca grzeczne. zamówiła zieloną herbatę. - koniec tematu? żadnych zgryźliwych komentarzy? hej, rozczarowałeś mnie. - podrapała go po grzbiecie dłoni, którą trzymał na swoim lewym kolanie. przygryzła wargę, patrząc na niego.

-właściwie mogę do niego wpaść i zlać, jeśli to utwierdzi wasz związek, ale jestem zajęty - stwierdził na odczepnego i zamówił espresso. nie pijał babskich latte. patrzył na dominik i starał się opanować czarlsa juniora, kiedy dotknęła jego ręki.

- nie wyspałeś się czy nie uprawiałeś seksu, czarli? - zapytała, nieco rozbawiona jego zachowaniem. przeciągnęła palcem po wierzchu jego uda, starając się ukryć uśmiech. wzięła dłon i chwyciła filiżankę z herbatą. - ale nie wiem, ile to wytrzyma. w sumie to noah jest słodki. a nasz wyjazd do mediolanu był za je bis ty. - pewnie mu wspominała o tej orgazmowej nocy, o której krążą już legendy xd

nie wspominała, ale wiedział od uprzejmego faceta w kiosku i dlatego był na nią zły! bo nic mu nie powiedziała. to znaczy nie chodziło mu o szczegóły tylko sam fakt. no wiesz. bo chyba byli przyjaciółmi, zresztą nie pamiętam. w każdym razie zawiesił się chłopak i może odżyje za jakąś godzinę, dwie.

- no, nie ma co czarli, jesteś cholernie rozmowny. - powiedziała, nieco wkurzona, pijąc herbatę. - właśnie po to chciałeś się ze mną spotkać? nie miałeś z kim pomilczeć? - nienawidziła być ignorowana, zresztą chyba nikt nie lubi. albo cnotki niewydymki lubią, ale jak wiadomo dominik się do nich nie zalicza. pomyślała, że chyba zaraz wstanie i wyjdzie, uprzednio trzaskając drzwiami i rozwalając witrynę cholernej kawiarni. zepsuł jej humor.

-to ty chciałaś się spotkać, dominique - sprostował jej oskarżenie i patrzył prosto w jej oczy - i właściwie to ja powinienem zadać pytanie 'czy po to mnie tu ściągnęłaś?', ale tego nie robię - wzruszył ramionami i odchylił się na krześle, balansując na dwóch jego tylnych nogach. krzesła, nie czarlsa. ucieszył się, że kelnerka właśnie przyniosła kawę. będzie miał się czym zająć.

- to ty zaproponowałeś spotkanie. - brnijmy w zaparte. - miło czarli. - mruknęła, stukając palcami w blat stolika. spuściła wzrok, bo nie miała ochoty sprawiać mu przyjemności i rozbić z siebie kretynki, wyglądające jak żaba, jak sam stwierdził. - i bynajmniej nie chciałam się z Tobą spotkać, żeby ci powiedzieć o mnie o noah, co zresztą cię nie obchodzi.
wkurzona wyszła, on pewnie niedługo po niej też.

przyszedł, zastanawiając się jak znajdzie stąd drogę powrotną do nowego domu. w końcu to był dopiero jego czwarty dzień w tym mieście, do tego pierwszy spędzony samodzielnie poza domem. nie rozglądając się zbytnio usiadł przy jednym ze stolików. - gorącą czekoladę. - złożył zamówienie i rozejrzał się po kawiarni.

Weszła, zdejmując płaszcz w drodzę do stolika. Zamówiła mrożoną kawe z bitą śmietaną i usiadła przy wolnym stoliku. Zanurzyła wargi w napoju i rozejrzała się.

rzucił przelotne spojrzenie przybyłej dziewczynie, za chwilę wracając nim do kelnera, który właśnie przyniósł mu jego zamówienie. nie mogąc się oprzec starym nawykom, odsunął się na krześle do tyłu i założył prawą stopę na lewe kolano.

Wyciągnęła ipoda, zakmnęła oczy i dalej piła kawe, a palcami bębniła o stół w rytm muzyki. Zdawała sobie sprawę z tego, że musi to wyglądać dość dziwnie, ale leciała jej ulubiona piosenka, a poza tym nic jej dziś nie obchodziło.

podniósł kubek z gorącą czekoladą do ust i wziął małego łyka. z twarzą częściowo ukrytą pod pokaźnym kubkiem czuł się na tyle bezpiecznie by poobserwowac dziewczynę, która równie dobrze mogła modlilc się do pogańskich bogów.

Jej spojrzenie na chwilę spotkało się ze spojrzeniem chłopaka. Zaprzestała na chwile wszystkich ruchów i posłała mu uśmiech, by za chwilę spuścić głowę. Potem zerknęła jeszcze na niego, zawstydzona.

mimo reakcji dziewczyny, nie zdjął z niej wzroku. uśmiechnął się tylko lekko za kubkiem, za chwilę zapraszając ją do siebie gestem głowy.

Wzięła kubek, płaszcz i torebkę i podeszła do niego.
- Wolne? - zapytała odsuwając krzesło. Nie czekając na odpowiedź usadowiła się wygodnie na krześle. - Adelaine - powiedziała wyciągając do niego rękę.

jako że odpowiedź na jej pytanie była bez sensu, chłopak chwycił delikatnie jej dłon. - miło mi, Adelaine. Bobby. - przedstawił się szybko.

- Miło cię poznać. - powiedziała upijając łyk kawy. - Co taki chłopak jak ty robi tu sam? - spytała niby od niechcenia.

- szczerze mówiąc sam się nad tym zastanawiam. - powiedział, niezbyt pojmując o co dziewczynie chodziło z 'chłopakiem takim jak On'. - jestem nowy w tym mieście i narazie po prostu eksploruje. - dodał, mierzwiąc sobie bok fryzury.

- Nowy? - spytała, niewiadomo po co bo przecież przed chwilą sam to potwierdził. - Czyli zajmujesz się zwiedzaniem wieży Eiffla i tak dalej, czy robisz coś ciekawszego? - spojrzała na niego przeciągle.

- narazie siedze w kawiarni, wieża eiffla jakoś mnie nie kręci. chyba narazie zrezygnuje z tej atrakcji, w razie czego mam przynajmniej jakiś rok żeby to nadrobic. - powiedział chłopak, odstawiając kubek i zakładając ręce na kark.

- szczerze mówiąc też nigdy nie przepadałam za tego rodzaju atrakcjami. - wyznała, zgodnie z prawdą. - no więc, Bobby skąd pochodzisz? - spytała bo z braku laku lepsza rozmowa o jego pochodzeniu niż milczenie. Dopiła spokojnie swoją kawę i schowała ipoda, którego miała w kieszeni do torby, czekając na odpowiedź.

- Anglia, obrzeża Londynu dokładnie. - powiedział chłopak, którego rozkojarzył niespodziewanie wibrujący telefon w kieszeni. gdy już go wyjął i przeczytał nową wiadomośc, na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. - przykro mi, Adelaine, ale będe musiał Cie opuścic: obowiązki wzywają. - jęknął chłopak, wyraźnie sam tym niezadowolony. zebrał się szybko z miejsca, zostawiając dziewczynie swój numer telefonu na kartce, bo powiedzmy że takową posiadał na wypadek gdyby już pierwszego dnia spotkał kogoś interesującego. - kto wie, może niedługo pokażesz mi miasto. - powiedział chłopak, posłał jej ostatni uśmiech i wyszedł pośpiesznie z kawiarni, zatrzymując się chwile przy kontuarze by zapłacic za swoje zamówienie.

Schowała kartkę do kieszeni, założyła płaszcz i wyszła na chłodne powietrze.

przyszła wcześniej dość, no bo i tak już nie miała co robić w domu ze swoją matką. wszyscy na ulicy się za nią oglądali, może to dlatego, ze miała na sobie czarno-białe rajstopy połączone z dość krótką sukienką od Valentino całkiem różową i półbutami na lekkim obcasie z kokardkami. ale na to miała oczywiście płaszcz, też od Valentino i tez w kolorze ładnym. bo chyba różowym. i w ogóle była ładna. usiadła więc przy którymś ze stolików i czekała na sarę, paląc papierosa.

Przyszła, aha, już umyta, czyściutka, po prostu, jak łza, ale nie wyglądała tak fajnie, jak ona, o, nie. Popatrzała na nią, i nie kryła swego wrażenia. - O, raju, prześwietnie wyglądasz! - Pochwaliła szczerze, niemal oczy jej płonęły. - A tak w ogóle to cześć.

popatrzyła się na sarę z uśmiechem. zaciągnęła się papierosem i popiół strzepnęła do popielniczki. - siadaj, siadaj. powiedziała zabierając torebkę z krzesła. - dzięki. i tak w ogóle, to hej. powiedziała z uśmiechem.

Zwaliła się na krzesło, można by rzec, że z pewnym brakiem gracji, ale był już wieczór, i nikt na nią nie patrzył, więc mogła pozwolić sobie na podobne zachowania. Otrząsnęła się, ciepło kawiarni już przyjemnie zaczęło nań wpływać. - I jak Twoje samopoczucie? - Zapytała od razu, cóż, nie lubiła się cackać. Aha, i zamówiła sobie kawę. Z bitą śmietaną pewnie.

- już znacznie lepiej. powiedziała i zamówiła sobie kawę mrożoną, bo ją po prostu uwielbiała. założyła nogę na nogę. - no, więc sara. może opowiesz mi coś o sobie ? zaproponowała kładąc zapalniczkę i papierosy na stoliku, bo może sobie sara weźmie jednego. bo nie wiedziała czy pali czy nie. właściwie to desire, kiedy była nastolatką, tez paliła papierosy. i teraz już jej się też zostało.

- Uu, to dobrze. - Uspokoiła się automatycznie. Empatia, empatia! - Wczoraj nie wyglądałaś na zadowoloną. - Wspomniała, jednak zaraz zajęła się kawą, Boże, jak szybko przynieśli, chyba musi zacząć częściej tu przychodzić. - To zależy w jakim kontekście pytasz. - Mruknęła, ścierając z okolic ust warstewkę bitej śmietany. Zawsze się upaskudzi, ech. - Czy chcesz znać moją historię rodzinną, czy jestem pojebana, albo czy codziennie zmieniam łóżkowych partnerów. - Popatrzała na paczkę, ale nie wzięła, póki co. Będzie na potem.

- noo, ogólnie. wiesz, jakieś ogólniki, tak na dobry początek znajomości. wiesz, ja jestem dość szaloną osobą i wiesz. powiedziała i zrobiła kółeczko z dymu papierosowego. napiła się też tej kawy mrożonej, która jak zwykle smakowała tutaj nieziemsko. jeej, ona lubiła kawę. w dużych ilościach.

- Hm. - Uniosła brwi, i ściągnęła usta, jak to w zwyczaju miała, gdy się głęboko nad czymś zastanawiała. - W ciągu miesiąca, i iluś tam dni, zdążono mnie tu rozdziewiczyć, i zdemoralizować. Jestem złym dzieckiem, palę, piję, i ćpam czasami. Nie znoszę swojej rodziny, ale resztę ludzi z Paryża uwielbiam, bo ogółem to jestem towarzyska, może nawet za bardzo. - Zagapiła się na to kółeczko. - Ej, weź mnie tak naucz! - Poprosiła. - Aha, i ciągnij swój wątek, proszę, bo mnie zaciekawiłaś.

- o matko, dziewczyno, uwielbiam zdemoralizowane nastolatki. ja też taka jestem. właściwie, to uwielbiam tez ćpać, pić palić i zmieniać facetów jak rękawiczki. i oczywiście imprezować. uśmiechnęła się i znowu zrobiła kółeczko z dymu. - no, i rodziny swojej też nie znoszę, i się do niej nie przyznaję. jeej, mamy całkiem dużo punktów wspólnych. a co do imprezy, to właśnie w czwartek urządzam jedną. w klimacie japońskim. przyjdź, będzie niezła impreza. powiedziała i znowu się uśmiechnęła. - i oczywiście, jak chcesz, to Cię nauczę robić takie kółeczka. popatrz to proste. i pokazała jej jak to się robi. - spróbuj. powiedziała i wypiła trochę kawy.

- Każdy lubi to, co lubi. - Roześmiała się szczerze. - Ale to bardzo, bardzo dobrze, że się spotkałyśmy, bo przynajmniej nie będę już nikogo szokować swoimi decyzjami, słowami, i w ogóle całą sobą. - I znów się zagapiła na kółeczko, ładne było. - Ja do swojej, póki co, muszę, ale jeszcze troszkę czasu, i puf, nie ma mnie, ani nigdy w tej rodzinie nie było, o! - Zaintrygowana przechyliła głowę. - Słyszałam. Mój Boże, klimat japoński to coś przewspaniałego! - Aż klasnęła w dłonie, no, naprawdę się jej spodobało. - Czyli mogę założyć mundurek? Albo przebrać za gejszę? I przyjdę, oczywiście! Każda okazja do zabawy, i napicia się jest dobra. - No to dobra, odpaliła jednego papierosa, i spróbowała kilka razy.

- oczywiście, ja przychodzę w stroju gejszy. więc ty załóż na przykład kimono czy coś w tym stylu. będzie duuużo duuużo sake. i sushi. i japoński rock ale i też coś łagodniejszego, do tańca. pop. na przykład. i wszystko będzie japońskie. będzie zajebiście. popatrzyła na próby sary. - popatrz, jeszcze musisz zrobić z ust kółeczko, i już. to na prawdę proste. powiedziała i znowu się zaciągnęła papierosem. - wiesz, ja tez się cieszę że Cię spotkałam. wszyscy jak mnie widzą, kwitują to wariatka, albo idiotka. przynajmniej teraz będę miała z kim się bawić. powiedziała z uśmiechem i poprawiła grzywkę, która miała dzisiaj prostą i wpadała jej do oczu.

- Kimono? Hm, ale zamówiłam w zeszłym miesiącu, i przysłali mi niedawno prześliczny, japoński mundurek. Wreszcie będę miała okazję, by go włożyć! - Uśmiechnęła się szeroko w geście wielkiej aprobaty. - Mój Boże, już nie mogę się doczekać, będzie zupełnie, jak w dzielnicy Harajuku! - Spróbowała raz, i dwa jeszcze... - Oho, udało się! Jakie to śliczne. - Stwierdziła, przyglądając kółeczku, które było efektem jej wysiłków. - Dziękuję za naukę. - Kiwnęła głową, powracając do kawy. - E taam, nie znają się. - Stwierdziła z miną, wyrażającą pewne zrozumienie w akurat tej kwestii. - Mnie oceniają, jako 'rozszalałą, pustą gówniarę'. Jasne, może jeszcze mam sobie życie marnować na spokojne siedzenie, prawda? - Podobała jej się ta grzywka, a co, lubiła grzywki w ogóle.

- właśnie. korzystaj z życia a nie siedź w jednym miejscu z założonymi rękoma. powiedziała uśmiechając się. - japoński mundurek ? noo, to może być coś. gejsza i japońska dziewczynka. będzie faajnie. ciekawe ile ludzi przyjdzie. z resztą, nie mam pojęcia, pewnie dużo. zgasiła papierosa w popielniczce, bo go wypaliła do końca. - śliczne kółeczko. dozo. powiedziała z uśmiechem. - wiesz, mnie rodzice ostatnio nazwali wariatką. i w ogóle wyzwali. jezu, co za ludzie. mam już 18 lat i chcę trochę wolności. praawda ? no. powiedziała i zapaliła kolejnego papierosa i popiła kawą.

/ faajnie, mama mnie wyrzuca powoli xdd

- Otóż to. - Bujała się tak zawadiacko na swoim krześle, powiedzmy. - Na pewno dużo, ludzie się już napalili na te imprezy, no wiesz, nowe znajomości, alkohol, muzyka, i to zupełnie za darmo, więc warto skorzystać. Przepiękne wręcz. - Spaliła swojego papierosa całkiem, ale nie była niekulturalna, i nie brała więcej. Na razie. - Masz osiemnaście lat, i robisz, co Ci się żywnie podoba, a oni nie mają nic do tego, Jezu, jakże zazdroszczę!

/ no dobra, to się będziemy żegnać xD.

- taaak, właściwie to kończę niedługo te osiemnaście lat. w grudniu. więc planuję nową imprezę już. powiedziała i zaciągnęła się papierosem. założyła znowu nogę na nogę i bawiła się swoim zegarkiem. - ale ty, chyba też niedługo będziesz mieć 18 lat, czyż nie ? zapytała się bo wyglądała na lat więcej niż 16. przynajmniej teraz.

/ jeej, sori sori, wyciągałam naczynia ze zmywarki xd powoli się żegnamy, nie ? xd

- Zaprosisz mnie, co nieee? - Spytała, przeciągając specjalnie, ale robiła to także z nadchodzącej senności, niestety. - Kupię Ci coś ekstra, no mówię Ci. - Zaproponowała w ramach 'przekupstwa', jak co. I roześmiała się nagle. - Mam skończone... ile? Szesnaście, piętnaście? Hmm, po prostu zawsze mówię, że mam szesnaście. - Dopiła do końca swoją kawę, i aż mlasnęła ze smaku. - Naprawdę wyglądam, aż tak staro? - Parsknęła.

/ spoko xD. i w porządku xD.

- rajt. no pewnie, że Cię zaproszę. powiedziała uśmiechając się. - będziesz pierwsza na liście zaproszonych osób i w ogóle. powiedziała i wypaliła do końca papierosa. to znak że zaraz będzie ziewać i że właśnie chce jej się spać. - jejj. spać mi się chce. chyba pora iść do domu, nieprawdaż ? późno już. powiedziała spoglądając na zegarek. i wstała i ubrała płaszcz. i zapłaciła za kawę przy okazji. - dobrze. to ja już lecę. odezwę się jeszcze jutro. powiedziała i pocałowała ją w policzek i poszła do dooomu, bo ja idę :*

Przez cały czas tylko kiwała głową, także z tego, że senna się zrobiła do tego stopnia, iż mogłaby ziewać przy każdym otworzeniu ust. Ograniczyła się do krótkiego: - Napisz, napisz, na pewno! Dobranoc, słońce. - I cmoknęła ją też, a później to równie szybko się zwinęła, i popędziła do domu lulu. Branoc! ;*

przyszli więc i kelnerka zaprowadziła ich do stolika dla niepalących, bo tylko takie były wolne, cały paryż palił papierosy, łącznie z clarise, ale wcale nie należała do nałogowych palaczek. usiadła więc gdzieś na krześle, zerkając na niego z ukosa, bo patrzenie na niego sprawiało jej przyjemność. hej, wymyśliłam, że clarise to była taka żelazna dziewica, siedząc w wannie.

Uśmiechnął się do kelnerki, która namiętnie machała rzęsami i zaraz zamówił kawę, nie potrzebował godzinnego grzebania w karcie. Rozejrzał się, wnetrze do najbardziej gustownych nie należało, ale on się nie znał, mógł jadać nawet w stajni, czy stodole i by nie widział różnicy pomiędzy nią, a hotelową restauracją w Ritzu.

xd
ona też sobie zamówiła jakąś kawę, spoglądając znad menu na alana podejrzliwym wzrokiem, skoro już była żelazną dziewicą! odłożyła w końcu menu na stolik, oparła się wygodnie na krześle, skrzyżowała ręce na piersiach i kontemplowała wzrokiem jego koszulkę, ładnie przylegającą do jego klatki piersiowej.