Café de paris

Ale nie była to zbyt obcisła koszulka, bo nie był homo, czy metroseksualnym chłopcem, tak czy inaczej podrapał się po nosie, maszcząc czoło. - Hm, co słychać?
Wszystko lubił bardziej od zaczynania rozmowy.

ona ogólnie czuła się niezręcznie, jeśli można to tak ując, także teraz, dla zabicia czasu, stukała długimi, zadbanymi paznokciami o blat stołu, wybijając rytm jakiejś piosenki, a może to był po prostu krakowiaczek czy coś.
- nic szczególnego, hm... - okej, uznała, że musi powiedzieć coś więcej, ale jakoś nic nie przychodziło jej do głowy. - jesteś stąd? - pytanie standardowe nr 2.

- Niee, jestem ze Szkocji. Myślałem, że mój akcent jest, hmm, co najmniej wyczuwalny. A ty jesteś stąd? - Powinien może jeszcze pozachwalać Paryż, jakie to piękne miasto, jak to się w nim dobrze czuje, ale to tylko takie bajanie, wcale nie widział różnicy pomiędzy Paryżem a Edynburgiem. Ha, pewnie nawet sądził, że Edynburg jest lepszy.

- właśnie dlatego pytam - skłamała szybko i inteligentnie oraz bardzo przekonująco przy tym, spuszczając na chwilę wzrok na swoje dłonie, zrobił jej się nieprzyjemny zadzior przy kciuku, który śmiertelnie jej przeszkadzał w normalnym funkcjonowaniu. - tak, jestem stąd, paryż to moje drugie imię - i istotnie tak było, clarise paris, szkoda że nie hilton.

- O? To fajnie - stwierdził, bo nie znał zbyt wielu przymiotników, skończył wcześnie edukacje, a książek nie czytał, o poezji nie wspominając. Splótł dłonie na stoliku, ale nie na długo, bo przyniosła kelnerka kawy, a Alan musiał ogrzać sobie dłonie. I się napić.

- i, hm, jak ci się podoba? - zapytała z braku laku, stwierdzając w duchu, że rozmowa robi się coraz bardziej sztywna + oficjalna. dla zajęcia czymś rąk, które nieco jej się spociły, co było u niej czymś nowym, tak oto a. na nią działał, chwyciła za filiżankę kawy i upiła sporego łyka, pozostawiając kawowe wąsy, których nie zauważyła, bo raczej nie miała ku temu okazji.

Uśmiechnął się na ten widok, Clarise Święty Mikołaj. Sam wypił za jednym zamachem pół swojej kawy, która wydała mu się bez smaku, więc dosypał dwa opakowania cukru brązowego, które dostał przy filiżance, zamieszał, stukając łyżeczką o ścianki filiżanki, bo nikt go nie uczył, że to niekulturalnie. - Jest w porządku, to znaczy póki co. - W zasadzie był tu przeciez krótko, prawda?

- dlaczego tutaj przyjechałeś? - zapytała, czując się dokładnie tak, jakby robiła jakiś wywiad albo coś w tym stylu. skapnęła się, że ma wąsy i zaraz je zlizała, patrząc mu prosto w oczy. dopiero potem doszła do wniosku, że to musiało wyglądać zajebiście prowokacyjnie, toteż natychmiast spuściła nie się, lecz wzrok, czerwieniąc się letko.

Oczywiście nie mógł jej powiedziec, że przeprowadził sie tutaj tylko dlatego, że w Szkocji miał przesrane, bo wtedy pewnie zaczełaby zadawać jeszcze więcej pytań, a wolał tego uniknąć. Uśmiechnął się więc i mimowolnie zerknął na prawo, bo mój tata mówi, że jak ktoś kłamie, to patrzy na prawo,xd. - Hm, wiesz, mam tu rodzinę, znaczy miałem ciotkę, ale zmarła w zeszłym miesiącu, musiałem się nią zająć.. - Teraz robimy grupowe 'awww'.

- awww - zrobiła aż xdxdxdxd, ale zaraz, dla pozoru, upiła łyka kawy. hej, nie spodziewała się tego po nim! - to znaczy, hm, to miło z twojej strony - o tak, bardzo miło, milej niż miło, ona nie cierpiała zajmować się chorymi, nienawidziła pogrzebów, bała się trupów, widoku krwi, wszystkiego co z tym związane i w ogóle.

- Yhy. Dostałem po niej mieszkanie. - To było u niego równoznaczne z 'Opłacało się więc', już się nie uśmiechal, ale schował się w filiżance, by nie musieć dalej klamać, bo momentami miał z tym kłopoty, chociaż może się to wydać dziwne!

okej, nie dowierzała, jednak nic na ten temat nie powiedziała, uśmiechnęła się tylko leciutko i zwiliżyła wargi kawą, która zdążyła się już skończyć. nie mogła się oprzeć, by nie zlustrować go wzrokiem, był pierwszym facetem, na widok którego odczuwała dziwne dreszczyki w okolicach podbrzusza, zastanawiające, doprawdy.
- to, hm, - miło z jej strony? nie, tego nie wypadało powiedzieć. - wspaniale. w której części miasta?

- Montparnasse. Wpadnij kiedyś, muszę uciekać. Do zobaczenia - I poszedł, zostawiając wcześniej pieniądze za kawę.

ona poszła też

tak więc dejlajlajla przyszła i pomyślała sobie, że nie będzie czekać na zewnątrz, jak tu taki deszcz, więc weszła do środka i zajęła stolik, przy kaloryferze. i kawę zamówiła też, czarną, zwykłą.

przyszła i w końcu ona. rozejrzała się za del po całej sali i jakoś szybko ją znalazła. podeszła do niej. - cześć. mam nadzieję że się nie spóźniłam. powiedziała z uśmiechem i od razu usiadła.

- w porządku, sama dopiero przyszłam - złapała w palce kosmyk włosów, mokry, jako dowód i zamieszała kawę, co z tego, żę już mieszała, hm. - jezuu, jaka paskudna pogoda... jak się masz? - właśnie, pytanie dnia, założyła nogę na nogę.

- wiesz, okropnie mnie boli głowa. wczoraj urządziłam sobie małą imprezę domową z koleżankami. i trochę popiłam. powiedziała i zamówiła dużą czarną kawę. - no a co u Ciebie ? zapytała.

-domowy imprezy są zdecydowanie lepsze niż te wszystkie klubyy - stwierdziła, myśląc przy okazji, że dawno na żadnej takiej nie była, odkąd tuluza wyjechała i nieco się zasmuciła, a może raczej zamyśliła, idk - kac, tak? ja nigdy nie miewam, poważnie, jestem jakaś błogosławiona. u mnie całkiem nieźle ostatnio, muszę przyznać, wybierasz się na ten tydzień paryskich imprez, czy coś tam? - bo nie skojarzyła, że to dezir robi imprezę ;<

- no niestety, kac. no ale po dużej dawce kawy mi zawsze przechodzi. powiedziała z uśmiechem. - no, wybieram się wybieram, oczywiście. nawet sama jedną organizuję. powiedziała i odebrała o dziwo szybko dostarczoną kawę. od razu ją posłodziła i zamieszała, a potem wypiła. przy okazji założyła nogę na nogę. - a ty, słyszałam, że ty tez robisz imprezę. powiedziała i upiła łyk kawy.

-wiesz, w zasadzie nawet nie patrzyłam dokładnie na listę, sprawdzałam tylko czy dobrze mnie napisali - wyszczerzyła się i zrobiła łyk kawy, jak odstawiała na ten ten podkładkę co nie wiem jak się nazywa to teraz, spodek chyba, xd, nieważne, to trochę ulała w każdym razie ja też zawsze rozlewam i rozsypuję cukier, ale tutaj były w papierowych woreczkach więc del nie miała okazji, to jak najbardziej dobrze, bo kiedyś rozsypała po pokoju i miała mrówki. - i chyba musze przełożyć, nie będzie mnie chyba we wtorek w paryżu - przekręciła oczyma bo ja się ywbieram do znajomego :\ - uch, jestem głodna, ciekawe jakie mają ciastka. to jaki masz temat?

- japoński. odpowiedziała na pytanie, trzymając kubek w ręce, bo jej w ręce zimno było. - wiesz, będzie dużo sake, sushi, flipery. normalnie mała dzielnica Harajuku. powiedziała i się uśmiechnęła. - lubię Japonię i mam sentyment do tego kraju. impreza w czwartek, więc zapraszam. uśmiechnęła się. - a Ty, o ile pamiętam, impreza hiphopowa, tak ? zapytała, bo chciała się upewnić.

-co to są flipery? - bo co to sake i sushi jeszcze się orientowala, podrapała się po wystającym obojczyku i oblizala usta, zeby nie zostały jej ślady kawy czy cośśś - tak, chociaż nie lubię hip hopu - i to tyle bo ja idę na obiad, to zw

- wiesz, takie fajne urządzenia gdzie trzeba podbijać kulkę do góry i uważać na to, żeby nie spadła. powiedziała, nie wiedząc czy właściwie podała definicję flipera. - to zmień temat. powiedziała i odstawiła kubek na spodek. i ok.

-ahaa, to juz wiem! mielismy takie w starym domu, w piwnicy. to znaczy jak jeszcze mieszkalam z mama i babką, wiesz, w takiej dużej melinie - to znaczy to ne byla melina, ale del nie miala raczej szacunku dla domu babki, niech wybaczy ♥ - ale nie mam pomyslu! pomóż mi.

- hmm. to zależy od Twoich już zainteresowań. czym się interesujesz ? zapytała wypijając kolejny łyk kawy. - pomogę Ci, oczywiście. tylko kilka rzeczy mi powiedz. powiedziała i się uśmiechnęła.

-omatko, ja chyba nie mam takich zainteresowań, jestem chyba totalnie beznadziejna - właśnie, zlękła się i zastanowiła się, co ona lubi ;< - nie wiem, lubię góóóry, lubię zimę ogólnieee, ale nie mam pojęcia, jak mogę to połączyć z moją imprezą.

- o to możesz zrobić klimat zimowy. wiesz, wszędzie pełno lodu i takie tam. jak w islandii. możesz zamówić specjalne figury z lodu i w ogóle całe wyposażenie. wiesz, mam znajomego, który się na tym zna. powiedziała i już wypiła kawę. odstawiła więc kubek na spodek i postanowiła, że zamówi jeszcze babeczkę czekoladową.

-nie zaleję sąsiadów? - zaśmiała się, usiłując sobie to wyobrazić i to już nawet ie była kwestia tego czy del ma bogatą wyobraźnię, czy nie, ale nie potrafiła. - poza tym chyba już za mało czasu, może lepiej coś, co wymaga mniej przygotowań. hej, biorę drugą kawę, nie spałam dzisiaj chyba do setnej w nocy. - właśnie! skinęła na kelnera gaspara.

- nieee. wiesz, ale to na prawdę by było coś. powiedziała i wyciągnęła paczkę papierosów. skoro już del skinęła na kelnera, to właściwie, ona też skorzysta. położyła paczkę na stoliku i zapalniczkę też. - no, wiesz, to podobno wszystko trwa tylko jeden dzień. i to niecały. palisz ? zapytała i otworzyła paczkę papierosów.

ahaaa i pogadały jeszcze trochę i poszły przed siebie, każda w innym kierunku. joł.

weszli do jego ukochanej kawiarni. przy wejściu kiwnął nawet do jakiejś kelnerki. usadził ją w krześle przy oknie, tam gdzie codziennie przychodził na ranną kawę i crojsenta.-czego sobie życzysz?-lekko wyjrzał z karty dań.

chyba raczej zza karty, ale cicho xd.
nie mogła się skupić, bo jakoś tak co chwilę ich kolaniątka się spotykały, to przez zbyt wąski stolik albo co. rozpięła zamek kurtki, którą zaraz powiesiła za sobą na krześle. błądziła palcem po menu, zastanawiając się nad wyborem, którego w końcu dokonała. złożyli zamówienia i heya.
- hm, co studiujesz? - nie wiedziała, czy studiował w ogóle, ale miała nadzieję, że tak, studia były dla niej ważne.

xdd
-pierwszy rok medycyny-odparł odkładając kartę na stolik.-chociaż w sumie do końca nie wiem, jakbym oczywiście skończył studia, jaką specjalizacją się zająć-pokiwał głową chyba sam do siebie.

ej i ten, podała mu swój numer, mówiąc, żeby napisał czy coś, a potem się zwinęła i pa!

Usiadła sobie z nogą na nogę czekając na Setha. Cos jej mówiło ze z tego spotkania nic nie będzie. Wszak, sama sie spóźniła.

Sie Sophie wkurwiła i wyszła.

Przyszła na kawę, zamówiła latte macchiato i usiadła przy stoliku

przyszedł i on, w nastroju raczej kiepskim, w porywach do tragicznego, ale cóż, potrzebował najwyraźniej kofeiny, dużo, jego wątroba/serce tego nie przeżyją.

Chociaż trwała w zamyśleniu to zauważyła wejście do kawiarni jakiegoś na oko przyjemnego chłopaka, ale na razie tylko przybrała na twarz elegancki półuśmiech

zamówił mocną, czarną kawę, jego się skończyła, czajnik umarł, sąsiadka nie chciała mu pożyczyć. biedny, biedny indie, w dodatku przyćpał w nocy, to znaczy prawdopodobnie wypalił o jednego skręta za dużo, tak myślę i właśnie siadł, hm, stolik dalej niż graciella, chociaż w zasadzie miał ochotę na jej, bo przy oknie i tak dalej, cnie.

Przez chwilę przyglądała się chłopakowi przy sasiednim stoliku - po chwili zapytała - Może się przysiądziesz?
Editer: Musiała już iść, więc zapłaciła za kawę i wyszła

wszedł do swojej ulubionej kawiarni z gazetą w ręku. na szczęście nie taką w stylu fakt, ale jakąś polityczna. przecież francuzi głównie rozmawiają o polityce, a on o niej za dużo nie wiedział, więc musiał się jakoś podciągnąć. zamówił sobie małą latte i nawet ciacho. rozłożył gazetę i nogi przed siebie i pogrążył się powiedzmy w lekturze.

A s. weszła na ciacho i usiadła cobie gdzies przy jakim stoliku. Aha i miała tą swoją ulubioną latte.

dajmy na to, że cała kawiarnia była zapchana, jak dzisiejszy trolejbus, którym wracałam...., pozdro, no nieważne i, że się znali, okej? okej :d
postanowiła wybrać się na kawę rajt? wstąpiła więc do cafe de paris, bo chyba tam miała najbliżej od swojego domu, nie wiem, to nie istotne. nie było żadnego wolnego stolika, a stanie z kawą nie wydawało jej się zbyt przyjemne. rozejrzała się więc próbując wypatrzeć, albo wypatrzyć, to prawie jak wypatroszyć, jakąś miłą buźkę, lub też taką, którą by znała. chyba miała dziś szczęście bo dojrzała taką, która spełniała oba te warunki, i tak, była to twarz dejwida, yeah. podeszła więc i grzecznie zapytała się, czy może się dosiąść. chyba namieszałam, ale nie myślę, więc można mi wybaczyć dzisiaj :d

więc on podniósł oczy z nad tej gazety, bo i tak nic nie rozumiał. była z byt mądra. a on chyba był zbyt głupi na czytanie takich rzeczy. chociaż czasami potrafił zgrywać mądrego, ale to tylko czasami. dopił do końca latte i nawet krzyknął do atm żeby tu przyszła bo tylko obok niego było wolne miejsce tak naprawdę, nie licząc pana w różowym bereciku.-cześć!-boże, myślał już że umrze w samotności.

-cześć! - powiedziała dajmy na to entuzjastycznie, siadając koło dejwida. - jezu, co u ciebie słychać? nie widzieliśmy się całe wieki! - zaśmiała się i oblukała cóż to za gazetę d dzierży w ręku, a następnie menu o ile takowe tu posiadali, bo niezbyt wiedziała co zamówić, w sumie autumn nigdy nic nie wiedziała, i nawet wybór kawy był dla niej niezwykle odpowiedzialnym zadaniem.........

-ostatni raz widzieliśmy się na wykładzie o wstrzemiężliwości seksualnej-pokiwał głową i nawet się do niej uśmiechnął bo fajnie jest przecież spotykać swoich starych znajomych w rzeczywistości to nawet troszkę zapomniał jak wyglądała, więc się jej przyjrzał ze zmrużonymi oczami i nawet zauważył, że ma problem z wyborem czegoś do jedzenia bądź picia.-wybierz to-pokazał palcem na menu z zamkniętymi oczami.

-tiramisu? fuj. - powiedziała z obrzydzeniem w głosie, nienawidziła tiramisu przecież! - może wezmę latte, tak, latte to będzie dobry wybór. - stwierdziła poczym złożyła zamówienie u kelnera, który akurat do nich, a w sumie do niej, podszedł. - nie odpowiedziałeś mi co u ciebie słychać. - uśmiechnęła się figlarnie stwierdzając, że dejwid, że tak powiem wyrobił się od ich ostatniego spotkania, można było powiedzieć nawet, że jest hawt, bo christensen jest hawt <3

-no więc autumn moja, rozpoczełem studia. dziennikarskie w dodatku-fakt faktem, że rozpoczął, a to całkiem inny fakt, że raczej na zajęcia nie chodzi i to z lenistwa.-a co u ciebie? ostatni raz widziałem cię jak byłaś taka mała-na wysokości dziesięciu centymetrów nad stołem zatrzymał swoją dłoń chcąc jej pokazać jaka była mała-zaczełaś już szkołę podstawową?