daniela

-jest mi źle - poinformowała go na wstępie i bez większych ceregieli padła w jego ramiona, chowając twarz w jego męskiej piersi. miała nadzieję, że nie przewróci się pod jej ciężarem, w końcu noga w gipsie i te sprawy, ale w zasadzie mało ją to obchodziło. to znaczy obchodziło, ale nie w ten sposób, żeby odpuściła sobie obejmowanie go.

zatoczył się nieco, ale mimo wszystko udało mu się utrzymać równowagę w taki oto sposób, że plecami oparł się o ścianę z głuchym pacnięciem, bo właściwie nimi w tą ścianę przywalił, ale to nie czas na użalanie się nad sobą.
- dlaczego? - zapytał, obejmując ją gdzieś w okolicach ramion i wąchając sobie jej włosy, pachnące chyba wanilią.

kokosami ;c
-bo.. - pociągnęła nosem i przez chwilę milczała. musiała się uspokoić. przecież nie będzie mu teraz płakać w koszulę - każdy facet uważa mnie za pieprzoną dziwkę - dokończyła w końcu, patrząc w górę w jego ciemne oczy. jezu o'pry jest taaaaaaaki podniecający <3!

- wcale nie uważam cię za dziwkę - powiedział szczerze, by zaraz nachylić się i cmoknąć ją w czoło. - może jesteś po prostu doświadczona, ale nie jesteś dziwką! - powtórzył z przekonaniem w głosie, gładząc ją teraz po głowie opiekuńczo. odgarnął kosmyk jej włosów za ucho.

-powiedz to s..stanlejowi - odpowiedziała i dla niepoznaki zaczęła gładzić go dłonią po karku. szybko stwierdziła, że nie byłoby najlepszym pomysłem mówienie danielowi o spotkaniu z sebastianem jakkolwiek przypadkowe by ono nie było - i nie tylko. każdy na ulicy sprawia wrażenie chętnego do przelecenia mnie. nieważne, smęcę. przepraszam - odsunęła się nieznacznie, wygładzając białą koszulkę z niebieskim wielorybem.

ja ide, pa ;*

czyli powiedzmy, że wtedy sobie poszła do przytulnego domu i zasnęła w łóżku tuląc pluszowego hipopotama, bo zaraz dostane kolejne ostrzeżenie za nie zakończenie gry sprzed kurewskich kilku dni. pozderko.

siedział i czekał, płakać mu się chciało, tak, to na pewno, ale nie płakał, przecież płakać nie będzie, nie on, taką cipą nie jest, o nie. leżał na kanapie, z newsweekiem na klacie, bo uznał, że nie może się skupić na czytaniu. ciągle miał przed oczami tiu, cieszył się, że przyznajmniej do niczego między nimi nie doszło, że nie uprawiali seksu i w ogóle. haha, który facet by się z tego powodu smucił! daniel był jednak inny ;q.

zatrzymała się przed drzwiami jego mieszkania i wygładziła spódniczkę. chwilę zwlekała po czym zadzwoniła do jego mieszkania, czekając aż otworzy.

otworzył, z wyrazem twarzy przede wszystkim smutnym, wymusił się jednak na uśmiech, sus, zanim wyjechała, naprawdę dużo dla niego znaczyła. przecież się z nią całował i w ogóle, spędzali ze sobą wcześniej mnóstwo czasu, bardzo chciał odnowić tą znajomość. zlustrował ją wzrokiem.
- dobrze wyglądasz - powiedział, całując ją niezobowiązująco w policzek na przywitanie i wciągając zaraz do sirodka.

-w przeciwieństwie do ciebie - jeżeli wcześniej nie była, teraz wymyśliłam że susą to typ bezpośredniej osoby. weszła do środka, nawet zamykając za sobą drzwi i zarzuciła danielowi ręce na szyję, obejmując ciasno w okolicach pasa, bo dłonie zsunęła. jezu, zaraz się ogarnę i będę pisać bardziej składnie - kto cię tak załatwił? - uniosła brwi, pytając zapewne i o kwestie fizyczne jak i psychiczne, bo to że coś jest nie tak miał wypisane na twarzy. przynajmniej według susanne.

- och, nieważne - uciął szybko, zanim rozmowa zdążyłaby się rozwinąć i teraz objął ją również, dość szczelnie, potrzebował się akurat do kogoś przytulić, a skoro już nadarzała się odpowiednia okazja, to dlaczego by nie! - lepiej powiedz mi, gdzie się podziewałaś - postarał się o szybką zmianę tematu, a teraz nogą zamknął drzwi, to w gipsie, żeby było śmieszniej.

-mogliby wysłać cię do cyrku, daniel - zauważyła, wskazując podbródkiem na jego nogę właśnie - ah tu i tam. zapytaj lepiej gdzie mnie nie było - przeciągnęła się wyswabadzając uprzednio z jego objęć i teraz całkiem przypadkowo prezentowała mu swój aksamitny i płaski brzuch. oczywiście nie jakis wklęsły, miała nawet delikatną wypukłość na samym środku, jak małe dzieci, co uważam za w porządku, bo kościotrupy nie są hat. patrz kira najtli. fuj! wracając do tematu - wymiana studencka - zakończyła, opuszczając dłonie i zabierając danielowi kulę na której się podpierał w celu zabawy na niej.

- chcesz coś do picia? jedzenia? herbaty? kawy? soku? coli? jakieś ciastka? chipsy? pizza? looody? - to wcale nie była żadna aluzja z tymi lodami! zabrał jej kulę silnym ruchem dość, bo musiał jakoś dokustykać do salonu, a przecież nie będzie się czołgał.

-ej, oddawaj. to moje! - zawołała i śmiejąc się niewiadomo z czego, bo to było bardzo pogodne dziecko, ruszyła za nim przy okazji mówiąc, że ma ochotę na looody, cokolwiek daniel przez to rozumie. przysiadła na blacie kuchennym i machała nogami. może potem zrobię jej secik - więc zrób nam kawę, mam ochotę na cappuccino (taka nieświadoma aluzja do tiiu) i opowiesz mi kto cię tak urządził. zazdrosny chłopak dziewczyny? - zabawnie zmarszczyła brwi, nie zdając sobie sprawy z tego, że właściwie trafiła w sedno.

- można tak powiedzieć - skinął głową dość wymijająco. nastawił ekspres, wyciągnął filiżanki, schylił się gdzieś do szafki po pucharki na lody, ale zaraz jednak się jej spytał, czy może woli jeść z pojemnika na lody, bo to już zależy czy ma dużą pojemność, bo on ma dwulitrowe opakowanie z algidy xd.

zsunęła się z gracją z blatu na którym do tej pory siedziała i podeszła do daniela, stając na tyle blisko na ile pozwalała jej jego nieco wysunięta do przodu noga w gipsie. nachyliła się do lodówki i zapytała gdzie trzyma to absurdalnie wielkie opakowanie lodów. właściwie wolała te na 'h' których nazwy w tym momencie nie pamiętam, ale są drogie i zajebiste ale nic mu na ten temat nie wspominała. miał doła, nawet facetom się to zdarza, więc susanne za punkt honoru postawiła sobie wyciągnięcie go z niego. wszelkimi sposobami.
-możemy się karmić - zaproponowała, prostując się przez co jej usta znalazły się tuż przed jego podbródkiem.

- to się może źle dla ciebie skończyć - roześmiał się, odczuwając miłe dreszcze przechodzące po nim od stóp do głów. miał jednak wrażenie, że to dla niego za dużo i że wszystko go chyba przerasta! no bo tju zachowała się tak perfidnie, że miał ochotę jej wyjebać i gdyby nie to, ze była kobietą, to na nic by się zdało dobre wychowanie. teraz sus stała przed nim, taka ładna i niewinna, nie wiedział aż, co zrobić.

-oh, zapomniałam że pan daniel połknął kij od szczotki - przekomarzała się z nim, przy okazji majstrując przy spince, która trzymała jej koka. odpięła ją i seksownie napuszyła włosy, która falami opadły na jej smukłe rmiona, którymi notabene wzruszyła. ponownie zabrała mu kulę, kiedy się tego nie spodziewał i stanęła w progu kuchni - i co teraz drewniaku? - przechyliła głowę i przygryzła wargę.

- nie wiem, umrę tutaj - zrobił minę kota ze shreka, no wiesz jaką, ale zaraz znów się roześmiał i teraz się wycwanił, bo dopadł susą jednym susem, przygarnął ją do siebie i pocałował delikatnie, aczkolwiek ze chcicą. jego uczucia strasznie się poplątały, nie wiedział już co mysleć aż ma.

-mrrr, ktoś się rozkręcił podczas mojej nieobecności? - zamruczała oddając pocałunek i objmując go na wysokości nerek - stoisz mi na nodze tym cholernym gipsem - dodała po chwili i spojrzała w dół, śmiejąc się pod nosem z pokraczności daniela. nadal był słodki i lekko nieogarnięty & sierotkowaty, co właściwie najbardziej jej się w nim podobało. nie znalażła tego u żadnego studenta na praskiej uczelni. ani żadnej innej!

- masz pecha! - zaśpiewał jej do ucha, przypierając ją teraz do ściany, ale w końcu wycofał nogę i w ogóle, obmacał ją trochę po biodrach, cmoknął w skroń. jezu, zaraz się naprawię!

okej! liczę na ciebie.
-oj, chyba się pogniewamy, dan - rzuciła a propos tego iż rzekomo ma pecha i zabrała ręce w jego pośladków, stojąc wyprostowana jak struna i generalnie nie robiąc niz w kierunku pieszczenia jego ciała, czy sprawienia przyjemności. zmarszczyła brwi.

za bardzo go tam nie zraziła, wiedział, że się z nim przekomarzała, wystarczył jeden rzut oka na jej twarz, by stwierdzić, że kąciki warg drżą jej, a to przez to, że powstrzymuje uśmiech.
- oj, mów za siebie - powiedział z przekąsem, obejmując ją w talii. dmuchnął w jej włosy, także teraz kilka kosmyków wylądowało jej na twarzy.

-aj ty świntuchu - zaśmiała się i wskoczyła na niego, zanim przypomniała sobie że przecież miał nogę w gipsie, więc teraz prawdopodobnie wylądowali na podłodze, co wywołało u susanne napad głośnego śmiechu - o boże, przepraszam, zapomniałam że jesteś cholernym kaleką - wciąż leżała na nim plackiem, nie mogąc się podnieść ze śmiechu. no cóż.

- ja pierdolę, kobieto! - jęknął, bo faceci też jęczą, w ogóle żaden facet tu nie jęczy, to aż smutne ;c. - kto tu jest świntuchem, będziesz mi masować plecy - stwierdził, nie licząc się z tym, że pewnie i tak nie będzie, bo jej się nie zechce. ułożył dłonie na jej pośladkach, jędrnych, jak wyczuwał przez yyy spodnie? czy może miała na sobie spódniczkę?

spódniczkę, bo poprawiała ją przed drzwiami jego mieszkania. pamiętam!
-nie bądź na mnie zły, danny - zaszczebiotała, patrząc na niego spod długich i ciemnych rzęs - naprawdę nie chciałam - wsunęła ręce pod jego ramiona i posadziła go, ciągle zanjdując się pomiędzy jego nogami. sztywną i chyba podkurczoną, nie wiem jak siedział. w każdym razie całując jego obojczyki zaczęła zgodnie z prośbą/rozkazem masować jego plecy, które notabene były perfekcyjnie umięśnione. odsunęła się i spojrzała na niego przekornie - a wstaniesz sam?

- a mam wyjście? - uniósł jedną brew do góry. to było oczywiście pytanie retoryczne, bo przecież dan był od niej cięższy, wyższy, większy, zbudowany, umięśniony. - chuchro z ciebie - stwierdził, podpierając się tam jakoś blatu kuchennego, żeby się podnieść i oprzeć teraz o niego tyłkiem. - widzisz, wstałem. a potem możesz mi wymasować te plecy, hmmm? tylko co z lodami, właśnie! są w zamrażarce, ja się z miejsca nie ruszam, bo jeszcze mi zrobisz krzywdę ;c

-pf! - prychnęła i założyła ręce na pierś - to może ja sobie już pójdę - obraziła się na pokaz i oddała mu kulę, właściwie wcisnęła w rękę i odwróciwszy się na pięcie wyszła z kuchni do przepokoju.

- no to pa! - powiedział, postał dwie minuty, nasłuchując, by w końcu przykuśtykać do przedpokoju i objąć ją w pasie od tyłu. - nie bądź głupia, nie wypuszczę cię dzisiaj ode mnie, za bardzo tęskniłem - wyszeptał jej do ucha, za którym zaraz ją pocałował.

zaśmiała się dziewczęco i objęła go jakoś sprytnie, nadal stojąc przed nim. imaginujesz to sobie?
-ile to już czasu? - zapytała, bo sama straciła już rachubę. odwróciła się przodem do niego i tym razem uważając na jego defekty w postaci niesprawnej nogi, przeczesała palcemi ciemne danielowe włosy - strasznie długo, ha? - musnęła jego usta.

- za długo, zdecydowanie - oświadczył jej, gładząc ją teraz delikatnie po plecach. starał się właśnie pocałować każdy, ale to każdy kawałek jej górnej wargi, ale w końcu się tym znudził i musnął jej usta, by teraz rozchylić je językiem. daniel miał bardzo miły, miętowy oddech, żeby nie było, że nieświeżo ma w ustach czy coś!

to pozdro dla zielonego orbit, bo właśnie żuję, joł.
ugryzła go w ten język, kiedy już dostał się do jej ust i mrużąc oczy, zadowolona uszczypnęła go w tyłek.
-nie wiem jak ty - szepnęła, odsuwając się nieznacznie - ale ja nigdzie się już nie wybieram - ponownie zanurkowała w jego usta, nic już nie mówiąc.

odpowiedziałby jej z chęcią, że on też nigdzie się nie rusza, ale zaniechał tej wypowiedzi w związku z tym, że usta susanne były całkiem miękkie i słodkie, a jej język taki, ekhem, zwinny? musiał przyznać, że dobrze całowała. ostrożnie wsunął jedną dłoń pod jej bluzkę, tym samym podciągając ją nieco do góry.

-nie przewróć się bohaterze - szepnęła mu na ucho, przesuwając ustami wzdłóż chrząstki i co jakiś czas ją przygryzając. oparła rękę na jego karku i objęła nogą w pasie. drugą natomiast rozpinała jego skórzany pasek od spodni.

wyprosił ją grzecznie, bo idę, pa.

xddd pa
obraziła się, conie

aha, więc, jeśli nikomu nie jest to wiadome, wczoraj, bo zrobieniu rzekomych zakupów, daniel przywlekł się tutaj z susą i teraz właśnie się obudził, znów jako pierwszy. spojrzał w dół, żeby się upewnić, że ma na sobie bokserki i w ogóle nie zaatakował jej przez sen czy coś. jakoś tak wyszło, że susą nie dość, że zabrała mu kołdrę, to jeszcze przeczołgała się na drugi koniec jego wielkiego łóżka, także teraz daniel doturlał się do niej nawet zręcznie, jeśli brać pod uwagę ten gips.
- susą - ziewnął jej prosto w ucho. - już jedenasta.

-cicho, cicho adam daj mi spać - jęknęła niezadowolona przez przypadek najzupełniejszy wymieniając imię jednego z praskich studentów, adam to cholernie seksowne imię jak tak sobie myślę. moje wszystkie postaci mają problemy ze wstawaniem 'rano', ale ja też więc to chyba zrozumiałe. susą w każdym razie zwinęła się w kulkę i tyle z jej przebudzania się.

- adam? - zdziwił się trochę i w pierwszej chwili, jeśli mam być szczera, to pomyślał, że adam to jej były. albo teraźniejszy, co gorsza, bo od razu przyszło mu też do głowy, że może trafia wyłącznie na puszczalskie dziewczęta. oczywiście jednak zaraz odpwędził od siebie te myśli, susą taka nie była. położył ciepłą, wielką dłoń na jej ramieniu, na którym, jak widział, pojawiła się gęsia skórka.

za sprawą której mała i zaspana susą odwróciła się twarzą do niego i w pół-śnie jeszcze objęła go dla odmiany drobnymi rękami. i żeby w końcu się obudziła, to napiszę że uderzyła kolanem o jego gips przez co zamrugała i skrzywiła się, masując obolałe miejsce.
-ojej - skwitowała to inteligentnie i uśmiechnęła się do daniela - cześć inwalido.

- kto to jest adam? - zmarszczył brwi, przyciągając ją teraz trochę do siebie i delikatnie głaszcząc po plecach. mimo tego, że to ona spała pod kołdrą, była wręcz lodowata. - zmarzłaś - westchnął do jej ucha, muskając je przy okazji suchymi wargami, które jednak zaraz oblizał.

-tylko troszkę - skwitowała, wtulając się w jego przyjemnie ciepłe ciało. może była za chuda, to pewnie przez to. nie miała ogrzewającego ją tłuszczyku. hyhy - adam? skąd ci to przyszło do głowy - poruszyła się odrobinę niespokojnie, ale chwilę potem już gładziła go po rozczochranych włosach, uśmiechając się w sposób odsłaniający dołeczki.

odsunął się od niej na chwilkę, jedynie po to, by podnieść kołdrę i teraz się pod nią wpakować. poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po jego ciele, spodowane nie tylko owym wskoczeniem pod kołdrę, ale i bliskością susą. - a d a m. powiedziałaś adam. lepiej mów mi szybko, o co chodzi, bo jak nie, to, hm, coś wymyślę - mruknął, spoglądając na nią wyczekująco. oczywiście, nie mówił poważnie, chociaż gdzieś na dnie jego mózgu rozwijała się własnie kiełkująca zazdrość.

-tak powiedziałam? - zaczerwieniła się, ale nie dlatego że właśnie wygadała jakiś rządowy sekret, a dlatego że zrobiło jej się odrobinkę głupio, skoro adam nic już dla niej nie znaczył od przynajmniej dwóch miesięcy - hej, panie zazdrosny inwalido, adam to student z uczelni w pradze. aktualnie spotyka się regularnie z dziewczyną, która zapewniała mnie że nic między nimi nie ma kiedy byliśmy razem. to poplątane, wiem. więc jednocześnie nieważne - cmoknęła go w sam środek seksownych ust i podniosła się na łokciu - przyniosę ci śniadanie do łóżka, co ty na to? żebyś się nie przemęczał póki co.

- nie mam nic przeciwko - uśmiechnął się, układając się teraz na wznak i krzyżując ręce za głową. przymknął oczy, napawając się całą tą sytuacją. właśnie ogarnęła go kompletna beztroska, naprawdę się wyluzował, to ona tak niesamowicie na niego działała.

-no nie wątpię, że nie masz. leniwcu! - zaśmiała się jeszcze i pocałowała go w odkryty tors, przygryzając fałdkę o której jakoś wcześniej wspominałam, albo mogła zamiast tego zrobić takie coś jak mamy nagminnie robią małym dzieciom, całując je w brzuchy i yyy robiąc 'coś' czego nie jestem w stanie opisać, ale pewnie wiesz o co chodzi xd - w takim razie czekaj - klepnęła go jeszcze w owy brzuch i sięgając po jakiś jego szlafrok, wiszący nieopodal owinęła się nim przewiązując pasek i ruszyła w stronę kuchni, narzekając na zimną podłogę.

- okej, czekam - mruknął, po czym przewrócił się na drugi bok, czując się naprawdę fajnie z tym, że zaraz dostanie śniadanie do łóżka i że poda je susą, a nie jakaś tam bruk czy tju albo nie wiadomo jeszcze jaka inna diablica. skulił się pod kołdrą i przysnął aż, wąchając poduszkę, nasiąkniętą jej zapachem <3.

wróciła i kiedy odnotowała, ze daniel zasnął odstawiła tacę na szafkę nocną, a sama przysiadła na brzegu łóżka patrząc na niego z uśmiechem wymalowanym na twarzy. wyglądał cholernie, cholernie słodko i niewinnie kiedy tak spał. właściwie nawet kiedy nie spał taki był i to najbardziej jej się w nim podobało. nie zgrywał maczo i był po prostu sobą i dla susą to właśnie było najważniejsze. to tak w razie gdyby pomyślał sobie, że nie jest wystarczająco męski. przysunęła się do niego i objęła od tyłu, opierając policzek o jego łopatkę. smyrała go kciukiem po ramieniu i czuła się z tym wyjątkowo dobrze.

- chyba cię kocham - powiedział w poduszkę, nie mając za bardzo siły, by się do niej odwrócić, była i tak wystarczająco blisko. złapał ją jedynie za dłoń, jej włosy przyjemnie łaskotały go po plecach. chyba mogła nawet wyczuć, jak szybko bije jego serce, tremował się trochę, bo jeszcze nigdy nikomu nie mówił, że go kocha. i nigdy nikogo nie kochał, ona więc była pierwsza.
hihi, daniel dorasta, o łał.