wieża eiffla

mur : 3 siedziała na balkonie widokowym numer dwa, od dołu i piła nestea. miała przerwę w pracy, ale i tak krzyczała na kogoś przez telefon.

a on spaerował gdzieś na tym tarasie widokowy co ona i słyszał wrzaski więc się rozglądał.

rozłączyła się i wstała, opierając o barierkę, myśląc, że ma nienormalnych pracowaników.

opierał się o barierkę i robił laaans.

spojrzała na blejsa, a potem na roberta. huh?

a on spojrzał na roberta o potem na samer.
i dostał zeza.

- to pani tak krzyczala - spytał się S.

- ja? aha, chyba - mruknęła, odgarniając włosy za ucho.

- fajnie , a na kogo na mnie ? - spytał ze smutną mina hę . i spojrzał na B.

- nie, na mnieeee - wtrącił się, stając obok samer.

okej samer czuła się z dwoma facetami prawie jak ja na rejonie, xd. w każdym razie uśmiechnęła się.
- na szefa drukarni, jeśli mam być szczera - powiedziała, odrzucając włosy za plecy.

co ona miała z tymi włosami? xd
- blejs jestem - przedstawił się, uśmiechając się, że aż miło.

- oj. coś z parcą nie tak ... - powiedział z uśmiechem.

- Roberto jestem - przedstawił się

- summer - powiedziała z uśmiechem również, raczej promiennym do obu, obracając się plecami do barierki.

- miło mi was poznać, ehe - mruknął, posyłając samer takie spojrzenie, jakie posyła gwałciciel swojej pokojówce. - co tu porabiasz, w dodatku sama? tzn. teraz już nie sama, ale wcześniej sama... - uzupełnił.

- a więc sammer , modelka , piosękarka czy na uczelni ? - spytał

- przyszłam na kawę, mam teraz przerwę na obiad, ale ja w zasadzie nic nie jem, to piję kawę chociaż. poza tym musiałam odpocząć - powiedziała, spoglądając na blejsa - uczelnia. i praca. mam swoją redakcję.

- mogę odpocząć z tobą! - powiedział wspaniałomyślnie, fajnie machając brwiami, ale bez podtekstów.

- nie widze przeszkód - oblizała spierzchnięte wargi. mru.

- więęęc, może jednak dasz się zaprosić na obiad? - zapytał ładnie, ładnie. no co, dostał wypłatę, to mógł zafundować. no i był głodny, co z tego, że ona nic nie jadła xd

spjrzał na B. dziwie i już się domysli co on od niej chce ale to nie była jego sprawa co nie.

- no proszę , szefowa a jaka redakcja ? - spytał

eeej, on nie jest gwałcicielem, tylko się tak patrzył ;<

- elle, pismo dla kobiet - podrapała się po przedramieniu - nie jadam obiadów.

okej, wygrzebał ze swojego plecaczka z kubusiem puchatkiem paczkę czipsów i się nimi cieszył.
- oo, czytałem kiedyś - powiedział z pełnymi ustami.

- szkoda bo jak dla pań to pewie nie bedę czytał - dodał po chwili i spojrzał na s.

- nie musicie czytać, serio - roześmiała się, opadając przy najbliższym stoliku, bo od tego latania po redakcji bolały ją nogi.

usiadł też

- no tak fakt . ale czytanie się przydaje - dodał zabawnie . tak.

usiadł obok.
- ależ ja nie czytam, po prostu moja siostra czytała - wytłumaczył się, no bo, powiedzmy szczerze, pisma dla kobiet go nie interesowały. osobiście wolał wzroki do robienia na drutach.

- w porządku - wzruszyla ramionami, przymykając powieki, właściwie to by pospała, bo dziś rano zerwała się dla olka =='

- może zamówić ci kawę, hę? - zapytał, obserwując sam.

- a poza szkołą i pracą czym summer się zajmuję - spytał.

a ja muszę iść, hmm.

- baju - powiedział. rzucił na stół wiztyówkę z żabkami i skoczył z wieży eiffla, przecież to całkiem normalne.

- czym? hm niczym, nie mam zbyt wiele czasu poza pracą i szkołą. ledwo znajduję czas dla mojego chłopaka........... - westchnęła, naprawdę tęskniła za nate'm.

- ojej. to musi być straszne - powiedział z usmeichem.

- no, w zasadzie to jest. i potem tak to wszystko się kończy - nie żeby nejt miał dla niej duzo więcej czasu................-,-

- ja na szczęscie mam mnustwo czasu - wyszczezyl sie

- więc czym się zajmujesz? - oblizała usta, drapiąc szyję mru.

spojrzał na nia prze uroczo

- śpiewam i tancze . no i gitare mam - pochwlił się ha.

- świeeeetnie, ja idę cześc - pomachała mu, bo ja idę, pa.

- pa -powiedział i siedział sam.

przyszła tu bo jakoś dawno tu nie była.

Ona siedziała sobie na ławce. Miała zamiar uczyc się scenariusza ale zmieniła zdanie. Siedziała na ławeczce i patrzyła w niebo no.

spojrzał na Viki bo ją znał aha. no to ta z kawiarni fakt.

zobaczyła hilcię i poaptrzyła na chłopaka. Chyba go znała. No tak przypomniało jej się to ten z kawiarni. Postała chwilę i postanowiła do niego podejść. Uśmiechnęłasię słodko
-cześć-wyciągnęła rękę-przepraszam za to w kawiarni. To był tylko taki głupi żarcik. Viki jestem.

- Roberto , spoko już mi po tym przeszło -uśmiech się równie słodko i uścinol jej rączkę. aha.

starał sie wzrokiem omijać Hilcie i mu sie udawało nio.

-Cieszę się, że nie masz do mnie żalu.-włożyła ręce do kieszeni bo trochę jej zimno było
-Zadam banalne pytanie na początek znajomości. Jesteś z Paryża?

- tak z Paryża a ty ? - i dodał po chwili
- zimno ci ?

-Z Londynu....trochę w ręce-uśmiechnęła się i zamrugała ślepkami.

- trzymaj - dal jej swoja kurtkę o troche był dżentelmenem ah.

- Londyn , ładne miasto bylem - powiedział z uśmiechem