apartament butterfly.

to w takim razie muszę obejrzeć skinsów z napisami, xd.
- lubięę kompoty, zwłaszcza jak są tam jakieś śmieszne owoce. ale nie suszone, nie, nie! - pokręciła głową, by zaraz ją,a raczej policzek prawy, oprzeć na ramieniu knocka, objęła go rękoma za szyję też. - kompot w szklanych kubkach... to jak na jakichś czeskich filmach, czy innych. - co z tego,że w życiu nie widziała żadnego czeskiego filmu.

pewnie nie zrozumiałaś nawet przesłania albo coś.........
-że co? - uniósł brwi, niekoniecznie rozumiejąc, co też ona do niego mówi, więc ograniczył się ledwie do uniesienia ust+twarzy nieco wyżej i ucałować ją w kącik ust, który podobno jest wyjątkowo intymny.

- nieważne, nieważne, knock - zapewniła go, zapominając zupełnie o czym to mówiła, wszystko przez jego usta, oczy (you got the sparkle in your eyes ./'./'./') i wszystko inne. co do ust, pocałowała je delikatnie, niby nieśmiało, razy dwa, wczepiając się w jego włosy palcami, niczym kot, łapiący się kurczowo kocyka, gdy chce się go od niego odczepić na wystawie kotów, dodam iż międzynarodowej w sopocie, numerka nie pamiętam.

knock uśmiechnął się, jeszcze gdy go całowała i zaraz zachichotał spedalonym pedalskim chichotem,śmelo.
-łaskoczesz mnie, bf...-jakie ciołki z nich, odsunął się od jej włosów, nadal się szczerząc. miał uroczą szparę między zębami ;serduszko;.

w gimnazjum u nas był kuba ciołek, tak mi się przypomniało....
- przepraszam! masz uroczą szparę pomiędzy zębami, to tak naturalnie, czy ją sobie sam zrobiłeś? znaczy, u jakiegoś lekarza, dentysty, czy cokolwiek? - przesunęła językiem po swoich własnych zębach, przyglądając się tym knockowym.

-jesteś nienormalna. to znaczy tak, zakochałem się w celine dion - miał ładny akcent, gdy mówił selin diją - i grzebałem codziennie w zębach. kombinerkami. - w sumie trochę się obraził, bo zawsze uważał, że ma brzydkie zęby przez tą szparę.

- fuj, kombinerki. - zmrużyła prawe oko, zastanawiając się, czy tak tylko sobie żartuje, czy może jednak mówi serio.. doszła do wniosku, że żartuje, ale nie wybuchła śmiechem, czy coś. - kieeeedyś lubiłam celine dion. - jak nosiła dwa warkoczyki i nie miała jednej górnej jedynki.

-ja nie, była za brzydka na moje wymagania - położył się bokiem na tej kanapie, ciągnąc ją za sobą, on leżał przy oparciu, zajmuję!!!! - co z tym sokiem? albo nie, nie chcę.

- będziemy spać na kanapie, ha-rol-dzie? - spytała, trochę się kręcąc. i tak wyląduje na ziemi, zawsze tak jest, jak nie śpi od strony wewnętrznej. to tak jak ja, co się obudziłam w szopce, ale nieważne. - a kogo lubiłeś? pytałam już o ulubiony sok, prawda? a, tak, truskawkowy.

-powoli, butterfly, jest późno, nie nadążam za twoimi pytaniami - ucałował ją w głowę, miała miły szampon, jak zwykle. oparł łokieć na kanapie, a głowę na dłoni, uśmiechając się nieco. - pink flojdów i wanesę paradajs.

- przepraszam, będę już mówiła wolniej. lubię pink flojd, ale wolę krówki czekoladowe, chociaż mają nieprzyjemny kolor. i kajmak, mmm - przymknęła oczy, zwijając się trochę, przytuliła głowę do jego piersi, by słuchać bicia jego serca.... o ile je miał.

-ja lubię trufle, tak ogólnie - oblizał usta i teraz zdziw się, bo jej usta. zaraz odżyje mi wena, robię porządek...

zaraz to ja będę spała, zwłaszcza, że bf zasnęła jakoś raz dwa trzy teraz, ;*.

/..........topa.

obudziła się i zwlekła z kanapy, starając się nie obudzic knocka. znowu była spóźniona na uczelnie, ale uznała, że nie opłaca jej się iśc, i tak była tam z ich wszystkich najmądrzejsza. zamiast tego usiadła w kuchni na stołku, wcześniej zrobiła sobie kakao, i piła! te kakao, dodam. z telefonem gdzies obok.

przyszli i bf rzuciwszy klucze z breloczkiem z krecikiem, który kupiła w empiku w gdańsku, xd, nie fatygowała się specjalnie z zapalaniem światła i całą resztą, bo pochłonęło ją całowanie knocka, z filmowo uniesioną jedną nogą, no wiesz jak!!!!!! nie umiem tego ładnie napisać.

do tyłu? czy na nim?

to kluczowe.

do tyu.

okej, więc on ułożył dłonie na jej talii i pocałował zupełnie żarliwie, przyciskając ją do ściany i wsuwając prawą dłon, której nie chciał mieć zgniecionej przy ściaine, pod jej sukienkę i kierując oboje w stronę sypialni, przewrócił ze dwa obrazki, nie zauwazyl.

potem pokaleczą sobie stópki rozbite szkło z ram. wydała z siebie jak najzupełniej zadowolony pomruk, starając się rozpiąć wszystkie guziczki od sweterka w paski knocka, jednocześnie nie wpaść na jakiegoś rododendrona, bo z tego co pamiętała, a teraz miała bardzo niejasny obraz swojego apartamentu, to gdzies niedaleko była doniczka.

miał nadzieję, podświadomie, że nie urwie mu żadnego (guziczka), bo bardzo lubił ten sweterek, od mamci. potknął się o dywan, ale nie przewrócił, całując jej szyję i oddychając coraz ciężej, gdyż całowanie szyi według mowy pocałunków znaczy i want you, o mało nie poleciał do tyłu, gdy drzwi od sypialni okazały się łatwe do otwarcia plecami i teraz znowu ją przycisnął do ściany, tej przy drzwiach do sypialni i całował znów, w usta.

uporała się z ostatnim guziczkiem, ale samego sweterka nie była w stanie w takich warunkach ściągnąć, knock będzie musiał sam sobie z tym poradzić. w każdym razie, błądziła dłonią gdzies po jego plecach, pod koszulką, starając się przypadkiem nie rozdrapać mu żadnego pieprzyka, na przykład, bo ja mam całą masę pieprzyków na plecach -.-

wyciągnął obie dłonie do tyłu, ściągając z siebie sweterek kilkoma palcami, właściwie pewnie go cholernie rozciągnął, no ale. kucnął na kolanach i podciągnął ją nieco, była taka scena w gossip girl, nejt i bler bodajże, żeby rozpiąć jej zamek z tyłu sukienki, w tym celu ją objął i całował jej dekolt przy okazji-przyjemne z pożytecznym. hm, chociaż raczej przyjemne z przyjemnym... sukienka opadła jej na uda, a knock z przyjemnością odkrył brak bielizny. z jej strony. - baterflaj, powinienem być zazdrosny...? - wymruczał w jej szyję, przygryzając nieco z boku.

zachichotała, przymykając oczy, przechyliła również głowę trochę na bok, by pozwolić knockowi na ewentualne dalsze pocałunki kierowane do jej szyi, toprawie do elizy. - niee, chyba, że bardzo chcesz.. - właśnie, chyba, że sprawiłoby mu to większą przyjemność, bla, bla, bla. kiedy uznała, że chyba nie musi mówić póki co nic więcej, to wzięła się za rozpinanie jego rozporka. powiem ci nawet, że uznała, że to nie fair, on miał tylko sukienkę do pozbycia się z niej,a ona ma o wiele więcej!

-następny krok to kajdanky?- uśmiechnął się ale nie jak na avatarze, tylko bardziej intymnie, muskając jej wargi swoimi raz po raz, delikatnie i miękko, ileż można się bawić w za przeproszeniem jaskiniowców, potem odsunął się i zdjął koszulkę, przez głowę, odcisnął sobie na policzku guzik polo.

urrrocze! - zoobaczymy! - miała futerkowe kajdanki gdzieś przy szafce nocnej, kupione, uwaga, w gdańsku we flo!!! kolejna z miłych pamiątek z polski. uporawszy się z jego paskiem i całą resztą, przesunęła ustami od jego guziczka na policzku, do jego ust, stwierdzając przy okazji, że nie dość,że wciąż pachniał ładnie, to golił się dzisiaj, co jej do gustu przypadło.

a on, hej, zdjął jej majtki równocześnie przecząc różnym siłom na tej ziemii i sam przekręcił się na pley, sugerując, że to ona będzie jego, uwaga, cytat, królową seksu i łez, czarną inez,xd.

jakie pley, piszę sie play!!!!!! xd.
siadając na nim okrakiem, musiała najpierw jakoś zgrabnie wyswobodzić go z bokserek w niezapominajki, by w końcu móc stać się jego, uwaga cytuję teraz uwaga uwaga!!!!!! jego krulową seksu i łez, czarną inez aka baterflaj

plecy, zamilcz,xd.
fajosko. tak właśnie pomyślał, zwilżając usta językiem, właściwie nie było co zwilżać, bo cały był jeszcze w jej ślinie, ale to fajnie, i położył dłonie na jej biodrach,aaah.

oparłszy się dłońmi o jego klatkę piersiową, no cóż mogę rzec, ujeżdżała go, niczym kucyka pony lalki barbi. o drugiej w nocy w środku tygodnia, kto to widział, dodam dużo kropek i to tyle. uwaga kropki; ......................................

doszedł do wniosku, że musi częściej wpadać na rozmaite pomysły i nawet się za niego nie wstydzę, nie jęczał, nie sapał, tylko miał błogi wyraz twarzy. i niegłupi.



i się w nią spuścił. ... . .. . . . .


.

głupia, pisze się przez ó z kreskom, nie czytałaś spermodelek....
w każdym razie, bf osunęła się gdzieś na poduszkę obok niego, ale jednak uznała, ze woli jego od poduszki, więc się przytuliła, sratatata.

haroldzik zostawił ją na chwilę, tylko po to, żeby wsunąć bokserki i przykrył oboje cienką kołderką, która im niechcący spadła jeszcze na początku. pocałował ją w skroń i objął od tyłu, w talii.

- idziemy spać, co, knock? - spytała, chuchając w jego szyję. zdecydowanie na to miała teraz największą ochotę, poprawiła kołderkę, którą to harold ich trochę niezdarnie przykrył, ale wybaczamy mu to...

-tak, o tym właśnie myślałem - przytaknął niemrawoo, umierając, joł. ;*

zasnęła, branoc!

wygramoliła się z łóżka, chociaż spała o wiele za krótko, by być wyspaną, poprawiła kołdrę knockowi, który jak mniemam jeszcze spał i poszła do kuchni, zgarniając po drodze komórkę, która niemiłosiernie pikała co pięć minut, powiadamiając ją o tym, że dostała dwa nowe mejle. i poszła do tej kuchni, gdzie zrobiła sobie kawę i usiadła przy stole.

ubrała się w zaraz znajdę co i wyszłaaa. wzięła prysznic też.

Ubrała się bla bla bla i wypiła 9484 kubków kakao, teraz siedziała na kanapie czekając na tę psitę del.

ej a tak w ogóle to ten królik to co to jest? xd. przyszła w każdym razie, a nawet wjechała windą czy tam wiechała ale raczej wjechała, chociaż to wygląda głupio i zadzwoniła dzwonkiem, opierając się o framugę i ziewając w dłoń, długi dzień już miała, nie to co te lenie.

nie wiem, taka ozdupka, nie ma jej bf gdzieś w łapce!!!!! nie miałam co wcisnąć, xd.
leniwie zwlekła się z kanapy, rzeczywiście ostatnio o wiele za mało robiła, powinna sie zapisać na jakąś jogę, czy cokolwiek, by nie siedzieć cały dzień w domu. otworzyła del, uśmiechając się do niej, cmoknęła ją w oba policzki nawet i wpuściła do środka. - cześć, faficie!

-fa co? - uśmiechnęła się nawet i popukała się kciukiem w czoło, zwiesiła obiema rękoma torbę z ramienia i rzuciła koło drzwi. - sama jesteś? - zapytała, przewalając się przez kanapę, w sensie, że usiadla. - czy gdzieś tutaj chowa się k?

- nikt się nie chowa, jestem sama. - zamknęła drzwi na sto tysięcy różnych zamków, bo zawsze się bała, że ktoś się włamie, chociaż to przecież raczej mało prawdopodobne, stanęła nad del, tyle że za kanapą, i wzięła się za namiętne macanie jej włosów. - chcesz piciu?

-to brzmi okropnie, butterfly, czy twoja samotność ma jakieś głębsze podłoże? - odwinęła z szyi szalik w motylki, zaplątując się tysiąc razy w ręce baterflaj i we własne włosy i trochę włosów sobie wyrwała też, ale na pewno nie cały osiemnasto centymetrowy skalp i rzuciła szalik obok siebie, rozpięła też bluzę, bo było u bf cholernie gorąco - a co masz? chcę jakiś sok, tylko nie taki sprzed dziesięciu lat. co u ciebie w ogólee?

- nie ma żadnego głębszego podłoża, głupiaaa. - i obraziła się trochę za ten sok, przecież nigdy nie dała jej nic przeterminowanego. jeśli nie liczyć tego chleba kiedyś tam, co dopiero jak zjadły śniadanie to wyszło, że był obrośnięty pleśnią, ale bf liczyła, że del już o tym incydencie zapomniała. - może być jabłkowy? świetnie jest, pomalowałam paznokcie, potem je zmyłam, znaczy lakier, i znów pomalowałam, chociaż i tak mi się nic nie podoba i musze iść chyba w takim razie do kosmetyczki z tym - pożaliła jej się i to tyle z jej problemów. - a co u ciebie, del!

-dobrze - rzuciła zaledwie, z głową na poziomie brzucha bo rozsznurowywała 9283 godzin buty a tak w ogóle to nie lubiła mówić o sobie wcale, w przeciwieństwie do mnie bo ja mogę nawijać i nawijać o swoich problemach, na przykład o tym że nie mam okresu od dwóch miesięcy itp itd ale to całkiem fajnie tym bardziej że przecież nie jestem w ciąży, xd a na przykład moja magda nie miała okresu przez pięć miesięcy a już miałą regularne ale okej nieważne, delilah wreszcie rzuciła buty pod stolik i usiadła po turecku. - gorąco tu u ciebie, prawie czuję ten żar ciał - to tak apropoz muzyki patrycji - żartuję, jabłkowy, może być, ja mam frencza, dawno nie byłam u kosmetyczki - rozpostarła palce i zerknęła na nie, marszcząc czoło - pytałąm już co u knocka? idziesz w piątek na imprezę?

- chodźmy razem do kosmetyczki, w takim razie. chociaż nie wiem, tam jest zawsze nudno, nie znoszę siedzieć jak mi malują paznokcie, tyle to trwaaaaa! - zamarudziła, szukając w kuchennej szafce, bo miała aneks, lubię aneksy kuchenne, bo mieliśmy taki zupełnie zajebisty, w każdym razie szukała szklanki, bo sok stał na blacie, dopiero co otwarty, albo otworzony, bo bf kupiła go zaledwie wczoraj, czy przedwczoraj. nieważne, nalała i wróciła z dwoma szklankami, bo del nie chciałaby pewnie sama pić... ustawiła sok na stoliku i koniec kwestii napojów. - nie pytałaś co u knocka, szczerze mówiąc to nie wiem, ale widzimy się dzisiaj potem. pewnie, że idę, nie jestem głupia, chociaż w telewizji jest fajny film... - oszukać przeznaczenie 3948984 na którymś z tysiąca programów. wyciągnęła nogi, kiedy usiadła obok, i oparła je o stolik, wzdychając. - a ty idzieeeeeesz? co u tego na e?

-idę z tym na e. to skomplikowane, sama nie wiem. chociaż okej, może nie aż tak skomplikowane, lubię go, jest przystojny i twierdzi, że umie robić pizzę i całowaliśmy się na jego kanapie, umie też całować, ale nie sądzę, żebym się zakochała, to chyba za wczesnie, nie, chociaż nie wiem, w sumie dużo o nim mówię, to znaczy myslę, a nie mówię, i jak toulouse powiedziała, że się z nim widziała, to bylam chyba trochę zazdrosna, nie wiem sama, nie znam jakoś wyjątkowo dobrze toulouse, nie wiem do czego jest zdolna, jezu, brzmię jak psychopatka, powiedz żebym się zamknęła - napiła się więc soku, zastanawiając się nad tym i owym- jezu, bf, ty naprawdę robisz się stara, jeżeli wiedziałaś, że w piątek impreza i sprawdzałaś, jakie są filmy w tv- parsknęła, wbijając jej palec między żebra, nie miała długich paznokci, tylko 9138 cm, xd smapuj ze mno w czego suhacie - chodźmy, zrobię sobie paznokcie na niebiesko, będzie mi pasować do nowej sukienki. ej, chociaż wiesz, poszłabym na zakupy, wcale mi się nie podoba ta nowa sukienka. mówię za dużo.

- mówisz, ale to nic, i tak cię nie słucham - machnęła ręką. wyłapywała tylko pojedyncze słówka, coś o całowaniu, pizzie, o tym,że jest stara i niebieskich paznokciach. i zakupach! - musimy zrobić dla toulouse jakiś test, żebyśmy wiedziała, czy jest nas godna i tak dalej... jak w plotkarze, oglądałaś?xd. a na paznokcie możemy iść jutro, bo dzisiaj tak chyba niespecjalnie i wcale nie mam zamiaru dzisiaj oglądać żadnych filmów.. - bo fakt, ostatnio dużo oglądała jakichś dziwnych seriali australijskich o weterynarzach i coś tam jeszcze. podrapała się po nosie i skrzywiła się. - chyba przedziurawiłaś mi żołądek. czy coś tam, nie wiem co jest tam za żebrami. w każdym razie boli. - za karę uszczypnęła ją w ramię. - muszę poszukać jakiejś sukienki... byłyśmy z t na zakupach wczoraj, nic nie kupiłam. może serio się starzeję. niedługo nic nie będę kupowała a na głowę włożę własnoręcznie zrobioną czapkę wełnianą :c

-nie oglądałam, wybacz - dopiła sok do połowy wysokiej i elo eleganckiej szklanki i pogłaskała bf na ramieniu, bo miała taką ochotę, na bf też miała ochotę! ale cicho, xd dobra, wcale nie -przepona, umrzesz za - zerknęła na zegarek - trzy minuty, za ten czas zdążysz mi opowiedzieć o knocku i masz w ogóle jakieś zdjęcie?, pewnie jest brzydki, jak ten rudy jean.
a ja zw raczej długie bo idziemy na maliny zbierać na dżemy lowe